Kiedyś znów się spotkamy kochanie

958 43 9
                                    

Stałam w objęciach ukochanego, przyglądając się jak Gael i jej ojciec witają się z zaginionym członkiem rodziny. 

- Miałaś nie robić nic głupiego, a ty wlazłaś prosto w paszcze potwora.- szepnął mi do ucha Kaspian, a ja zaśmiałam się na jego słowa.

- Musiałam.- powiedziałam i musnęłam go lekko w usta. Szatyn był widocznie bardzo podekscytowany wygraną, bo wziął mnie na ręce i zaczął kręcić wokół własnej osi. Oboje śmialiśmy się i nie zwracaliśmy uwagi na resztę świata. 

- Ej, Rozi! Roza! Rozalia! Tutaj jestem! Halo!- usłyszałam nawoływania swojego brata. Z rozbawieniem spostrzegłam że jest z powrotem człowiekiem i płynie wpław w naszą stronę.

- O widzę że już jesteś normalny, Klarencjuszu!- wykrzyknęłam uradowana. Ryczypisk najwyraźniej stęsknił się za swoim przyjacielem, bo już po chwili razem z Eustachym znajdował się w wodzie. Kaspiana chyba rozbawiło imię jakim nazwałam swojego brata.

- Klarencjusz?- spojrzał na mnie wymownie. A nie mówiłam że go rozbawiło? Mnie też bawi, dlatego go używam.  On mówi na mnie Lilianna, ale w przeciwieństwie do niego moje drugie imię jest fajne.

- To jego drugie imię. Czasem tak na niego mówię, ale tylko jak mam dobry humor.- chłopak zaśmiał się wraz ze mną i podszedł ze mną do barierki. Przyglądaliśmy się dziwnemu lądowi zrobionego z chmur.

- Myślisz że to ląd Aslana?- zapytał Edka i Łucji, którzy podeszli do nas podczas naszej rozmowy. Wyglądał jakby był zahipnotyzowany. Czułam jak jego serce mocniej zabiło ja tylko o tym wspomniał. Opowiadał mi o tym że podejrzewa iż tam znajduje się jego ukochany ojciec. 

- Przepłynęliśmy taki szmat drogi.- mój kuzyn spojrzał na nas wymownie, po czym skierował się w stronę łodzi co zaraz także uczyniliśmy. Po chwili wszyscy siedzieliśmy w łodzi i słuchaliśmy opowieści Eustachego o tym jak odczarował go Aslan. Mój brat bardzo się zmienił podczas tej podróży. Na dobre mu to wyszło. Płynęliśmy po błękitnej wodzie, usłanej tysiącami śnieżnobiałych lilii.

- Jakie to było uczucie kiedy Aslan cię odczarował?- Edek zadał pytanie mojemu bratu.

- Bardzo się starałem, ale sam nie mogłem tego dokonać. A potem zjawił się on. Bolało, ale to był taki dobry ból, jakbym wyciągał sobie kolec z nogi. Bycie smokiem ma swoje plusy. No wiecie, byłem lepszym smokiem niż człowiekiem. Przepraszam że taki byłem wredny- na koniec słów blondyna przytuliłam go i uśmiechnęłam się z dumą. 

- Nie ma sprawy stary!- odpowiedział mu szatyn, nie przestając wiosłować.

 Gdy już dopłynęliśmy ukazała się nam wysoka, morska ściana. W pewnym momencie przyłączył się do nas piękny lew, którego spotkałam we śnie. Wszyscy przywitaliśmy się z Aslanem, a ja właśnie zrozumiałam że nadszedł czas pożegnania z Narnią. Mimo że król zwierząt nam tego nie powiedział, ja po prostu czułam że to właśnie teraz.

Witajcie moi drodzy! Wypełniliście zadanie. Jestem z was bardzo dumny. Przebyliście daleką drogę. Wasza podróż dobiegła już końca.- na jego ostatnie słowa Kaspian mocniej ścisnął moją rękę, którą trzymał przez cały ten czas, jakby bał się że od niego ucieknę.

- To na prawdę twój ląd?- zapytała z niedowierzaniem Łucja.

- Nie, mój ląd jest jeszcze dalej.- odpowiedział na pytanie szlachetny lew.

- Czy mieszka tam mój ojciec?- widziałam nadzieję w oczach Kaspiana, ale także i niepewność. 

- O tym możesz przekonać się sam, mój synu. Wiedz jednak że jeśli pójdziesz dalej, nie wrócisz już nigdy.- po usłyszeniu jego słów szatyn powoli pościł moją dłoń i skierował swoje kroki w stronę wielkiej fali. Szedł spokojnie aż tuż przed taflą wody zatrzymał się. Wyciągnął rękę i zamoczył ją w wodzie. Stał tam jakąś chwile, a następnie odwrócił się, uśmiechnął do mnie z miłością i wrócił do nas.

- Zostajesz?- zapytałam i ponownie chwyciłam jego dłoń.

- Kim był bym gdybym zostawił wszystko za co mój ojciec oddał życie.- odparł, po czym przytulił mnie i dodał tak abym słyszała tylko ja.- I gdybym zostawił swoją miłość. 

- Dzieci?- niski głos Aslana przypomniał mi o tym że czas wracać. Edmund najwidoczniej też to zauważył.

- Chyba powinniśmy już wracać.- rzekł do nas i uśmiechnął się smutno. Spojrzałam w oczy, które kocham i ujrzałam w nich to czego się spodziewałam, czyli smutek.

- Myślałam że ci się tu podoba.- powiedziała najmłodsza z dziewcząt, parząc błagalnie na brata jakby jego słowo mogło wszystko zmienić.

- Tak, ale tam jest nasz dom i cała rodzina.- rzekł łamliwym głosem, a ja czułam jakby rozrywał mi serce.

- Czekają na nas.- powiedziałam cicho widząc zawahanie na twarzy brązowowłosej. Znów skierowałam wzrok na ukochanego. Chciałam zapamiętać najwięcej szczegółów na jego twarzy bo mogłam go już nigdy nie zobaczyć. Tą chwile przerwał Ryczypisk, który niepewnie zbliżył się do Aslana, po czym zdjął nakrycie głowy i zaczął mówić.

- Wielmożny Panie. Odkąd pamiętam chciałby zobaczyć twój ląd. Przeżyłem wiele wspaniałych chwil na tym świecie, ale to pragnienie nigdy we mnie nie osłabło. Wiem że nie jestem tego godzien, ale jeśli mi tylko pozwolisz to złożę na wieki swoją broń, by móc na własne oczy zobaczyć twój kraj.

- Mój kraj jest ojczyzną szlachetnych serc takich jak twoje. Bez względu w jak drobnej biją piersi.- na twarzyczkę myszy wstąpił wielki uśmiech. Potem nastąpił czas pożegnania przyjaciela. Najgorzej zniósł go mój brat, który bardzo zaprzyjaźnił się z małym rycerzem. Ja także miałam łzy w oczach spodziewając się togo że przyszła kolej na nas.

- To nasza ostatnia wizyta tutaj, prawda?- zapytała załamana Łucja, a Edmund położył jej dłoń na ramieniu w próbie dodania otuchy.

- Tak.- odpowiedział krótko lew lecz po chwili kontynuował.- Jesteście już dorośli. Tak jak Piotr i Zuzanna.

Dalej nie przysłuchiwałam się ich rozmowie. Zaczęłam zastanawiać się jakim cudem ja się tutaj zalazłam. W końcu jestem już dorosła. I lepsze pytanie czy jeszcze tutaj wrócę. Postanowiłam zapytać go o to gdy zakończy rozmowę.

- Aslanie, dlaczego ja tutaj jestem?- zapytałam go, a pozostali najwidoczniej nie spodziewali się takiego pytania, ale Aslan dobrze wiedział że o to spytam. Jednak mimo tego postanowiłam kontynuować swoją wypowiedź.- Przecież jestem już dorosła, więc czemu znalazłam się w tym świecie?

- Moja droga Rozalio, znalazłaś się tutaj bo los tak chciał. To że jesteś dorosła w swoim świecie nie oznacza że twoja dusza taka jest. Narnia cię potrzebowała i czuję że kiedyś znów możesz być jej potrzebna.- nie wierzyłam że na prawdę będę mogła tu wrócić. Cieszyłam się, ale jednocześnie rozdzierała mnie rozpacz. Lew wydał z siebie głośny ryk, a w wodzie wytworzył się tunel. Poczułam wielką gule w gardle. Moi towarzysze żegnali się z Kaspianem, a ja nie mogłam się z tym pogodzić. Nadeszła pora na mnie. Stałam przed nim i patrzyłam mu w oczy, nie wiedząc co powinnam zrobić. Z moich oczu poleciało kilka łez, które szybko starłam. On uśmiechnął się tak jak zawsze i rozłożył ręce na boki zapraszając mnie bym się w niego wtuliła.

- Nie martw się. Przecież kiedyś znów się spotkamy kochanie.- powiedział z miłością, a ja rzuciłam się w jego objęcia. Staliśmy tak kilka sekund, po czym złączyliśmy nasze usta w pożegnalnym pocałunku, pełnym smutku.

- Kocham cię, Kaspian.

- Ja ciebie również, Rozalio.- znów mnie pocałował, ale tym razem krótko. Oboje odsuwaliśmy się od siebie. Ja w stronę przejścia do mojego świata, a on w stronę Aslana, przy którym później się zatrzymał. Po chwili jego widok przysłoniła mi woda, a gdy ona wsiąknęła w obraz znów byłam w swoim domu, ale moje serce pozostało w Narnii.

-------------------

Podejrzewam że zakończę to opowiadanie jeszcze w tym tygodniu, ale kiedy pojawią się części to nie wiem.

Dla całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym światem.

 ~Antoine de Saint-Exupéry  

NarniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz