POV Eustachy
Minęły już tydzień od jej śmierci. Ja sobie wciąż z tym nie radzę. Zaledwie trzy dni temu odbył się jej pogrzeb. Wiedzieliśmy praktycznie wszystko co wydarzyło się tego okropnego dnia. Mężczyzna, który ją zgwałcił i zamordował nazywa się Igor Swan. Pół roku temu uciekł z ośrodka psychiatrycznego, do którego trafił po pozbawieniu życia swojej żony. Uznano że ma problemy psychiczne i nie może brać w stu procentach odpowiedzialności za swoje czyny. Dostaliśmy odszkodowanie, a sprawca będzie siedział do końca swoich dni, ale co z tego skoro Rozi nie żyje. Myślałem coraz częściej co powiem Kaspianowi jak wrócę do Narnii. O ile w ogóle wrócę. Jednak coraz częściej odczuwam uczucie że już nie długo się tam znajdę. I co wtedy. On na nią czeka, a ja co mam mu powiedzieć?
Jak co rano wstałem i poszedłem do łazienki załatwić swoje potrzeby. Wyjątkowo dziś nie mogłem wyrobić się z czasem. Szukałem książek do szkoły, nie mogłem znaleźć swoich ubrań, a na koniec pasta do zębów się skończyła. Świat mnie dzisiaj nienawidzi i próbuje za wszelką cenę uprzykrzyć mi poranek, który sam w sobie jest beznadziejny. Szedłem jak zwykle poboczem, jednak tego dnia las znajdujący się obok drogi był wyjątkowo dziwny. Taki magiczny. Nie wiem czemu, ale postanowiłem się nim przejść i tak jestem spóźniony, więc co mi szkodzi. Gdy byłem już głęboko za drzewami, tak że nie widziałem drogi, którą szedłem, zaczęły dziać się różne niepokojące rzeczy. Zostałem otoczony przez dziesiątki ptaków, a kiedy odleciały nie byłem już w lesie. Byłem w Narnii. Przynajmniej tak zgaduje bo tej części jeszcze nie widziałem. Stałem na górze co dawało mi dobry widok i pozwoliło dostrzec zamek. Ruszyłem w jego stronę, bo przecież tam powinien być Kaspian. On mi wytłumaczy czemu tu jestem, a ja wytłumaczę mu czemu jestem tutaj sam.POV Kaspian
Siedziałem właśnie na tronie i zastanawiałem się nad dziwnymi zjawiskami, które nękają moich poddanych. Boje się że moje przypuszczenia mogą okazać się słuszne, ale muszę sprawdzić wszystkie możliwości. Jak bardzo brakuje mi mojej kochanej Rozalii. Może i nie nadawała się do walki, ale umiała szczerze rozmawiać. Przy niej czułem się bezpiecznie i myślałem o założeniu rodziny. Od naszego spotkania minęły dopiero dwa miesiące, a ja już nie mogę doczekać się naszego następnego spotkania. W pewnym momencie do sali tronowej wparował jeden z strażników, po czym uklęknął przed tronem i zaczął mówić.
- Panie! Znaleziono jakiegoś chłopaka, błąkającego się przed zamkiem i próbującego się tutaj wedrzeć. Twierdzi że zna króla i musi z panem mówić.
- Jak się nazywa?- zapytałem zainteresowany. Miałem przeczucie że wiem o kim mówi żołnierz. Na samą myśl że oni tu są czuje nieopisaną radość.
- Przedstawił się jako Eustachy Scrubb, panie.- odpowiedział mi, a ja wstałem natychmiast z tronu.
- Zaprowadź mnie do niego!- rozkazałem. Już po chwili szliśmy korytarzami zamku do mojego przyjaciela z Anglii. Skoro jest on, musi być także jego siostra.
Kiedy spostrzegłem blondyna rozłożyłem ręce na boki w geście powitania. Siedział na ławce, a obok niego dwa pilnujące go minotaury. Skinąłem na nich aby odeszli i przytuliłem chłopaka. Bardzo wyrósł i myślę że u nich minęło więcej niż dwa miesiące. Eustachy popatrzył na mnie smutnym wzrokiem. Nie wiem o co mu chodzi, ale nie podoba mi się to. Nastolatek wziął głęboki oddech jakby zamierzał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował.- Eustachy, dobrze cię znowu widzieć. A gdzie jest Rozalia?- spytałem i popatrzyłem na niego z uśmiechem. On nie wiedzieć czemu miał łzy w oczach. Boże tylko nie to. Tylko nie ona, błagam!
- Kaspian, tak mi przykro. Tak bardzo mi przykro.- poczułem zbierające się w kącikach moich oczu słone krople. Wstrzymałem oddech i czułem jak serce kruszy się pod ciężarem cierpienia. Blondyn stojący przede mną przełknął gule w gardle, po czym kontynuował drżącym głosem.- Tydzień temu kiedy wracała do domu, została napadnięta. On ją zgwałcił, a potem... Kaspian, ona nie żyje.
Było mi niedobrze i czułem jakbym miał zaraz zwymiotować. Gdy tylko wyobrażam o tym co tam się stało. Nie mogę nawet o tym myśleć. Po moich policzkach spływał potok łez, a z gardła wydal się donośny szloch. Brat mojej miłości stał z mokrą twarzą i patrzył na mnie ze współczuciem. Zacząłem krzyczeć, błagać Pana by mi ją zwrócił, bo to wszystko okazało się chorym koszmarem. W pewnym momencie, nawet nie wiem którym, padłem Eustachemu w ramiona i razem opłakiwaliśmy ukochaną osobę. Jednak ja musiałem coś wyjaśnić. Musiałem coś wiedzieć.
- Ile minęło czasu?- szepnąłem wymęczony nieustannym łkaniem. Mój głos był przerywany, a całe ciało drżało.
- Prawie dwa lata. Ale ona kochała cie do końca. Byleś dla niej najważniejszy.
- Wybacz mi, ale pójdę do pokoju. Kazalem przygotować ci komnatę. Ktoś na pewno cię zaprowadzi.- minąłem go, a przechodząc położyłem mu dłoń na ramieniu. Idąc przez zamek musiałem pozacierać się ścian by nie upaść.
Do końca dnia leżałem na swoim łózko i poprzypominałem sobie moją piękną ukochaną. Pamiętam jak powiedziałem jej że jestem kapitanem statku. Nie wiem czemu to zrobiłem, ale tak bardzo spodobało mi się jak mówiła na mnie ,,Panie Kapitanie" że nie chciałem wyprowadzać jej z błędu, choć kapitanem tak na prawdę był Drinian. Uśmiechnąłem się lekko na samo wspomnienie jej glosy. Wszystko w niej kochałem- oczy, włosy, uśmiech, pocałunki. Nie wyróżniała się niczym z tłumu, choć dla mnie była najbardziej charakterystyczna na świecie. Widziałem dużo kobiet piękniejszych od niej, jednak żadna z nich nie była nią. Kocham ją tak bardzo, a nawet nie mogłem jej ochronić. Dwa lata. Czekała na mnie dwa lata, kiedy ja czekałem zaledwie dwa miesiące. I jak mam teraz wrócić do normalnego życia? Aslan obiecał nam jej powrót, więc czemu tak nie jest. Czułem tak ogromną pustkę w sercu. Błagam wróć do mnie kochana, bo bez ciebie moje życie nie ma sensu.---------------------
No i skończyłam. Dziękuję za wszystko. ♥
Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni,wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście.
~Wacław Buryła
CZYTASZ
Narnia
FanfictionZamiast opisu dam cytaciki, ok? Ludzie są bezbronni wobec losu, są ofiarami czasu. I własnych uczuć ~John Irving Kiedy czyjeś szczęście, staje się twoim szczęściem, to jest to miłość. ~Lana del Ray Życie to piękny teatr, niestety repertuar marny. ~O...