Dzwonek do drzwi był agresywny, pośpieszny i dzwonił Dudley'owi echem w głowie.
Zerwał się z kanapy niczym oparzony i wiedziony intuicją zostawił swoją osłupiałą dziewczynę w salonie.
Drżącymi dłońmi odsłonił wizjer. Przez widok, który zastał musiał podtrzymać się ściany, by nie upaść z wrażenia.
Przemoczeni do suchej nitki Vernon i Petunia stali przed drzwiami jego mieszkania, uśmiechnięci i pasujący do otoczenia jak nigdy dotąd.
Aura jaką roztaczali jego rodzice sprawiła, że zastanawiał się czy to ci sami ludzie.
Bez dłuższego zawahania otworzył drzwi i padł w ich ramiona.
Czas jakby zwolnił. Nic teraz nie miało znaczenia. W całym wszechświecie dla niego byli tylko oni.
- Może wejdą państwo na herbatę?- delikatny głos sprawił, że pod Dudley'em znowu ugięły się kolana.
Wreszcie czuł się na swoim miejscu.
ღ ღღღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ ღ
Okey people, to przed ostatni rozdział!
Jestem mega zajrana, że wreszcie uda mi się skończyć jakąś książkę. Jest to moim zdaniem całkiem dobra praca, ale chętnie usłyszałabym tez opinie czytelników. Także mówcie co o tym sądzicie. (Btw zaburzyłam całą kolejność drabble 😂 tu powinna być Petunia, nie Dudley, ale ciiiii)
CZYTASZ
Dursley'owie | Drabble ✅
FanfictionSto słów. Tylko tyle, albo aż tyle. Może tyle wystarczy by pokazać się z innej strony...?