-A czy to coś dla ciebie znaczyło, Lisa?
Lisa pov.
To pytanie uderzyło mnie z wielką siłą. Co jeśli powiem prawdę a ona mnie odrzuci, a co jeśli skłamię i to ją zrani. Chyba lepiej, że to ja będę tą zranioną niż ona.
-Jen... Jennie... Ja...- zacinałam się.- Tak...- przeniosłam wzrok na dziewczynę. Ona spojrzała na mnie załzawionymi oczami. Postawiłam postawić wszystko na jedną kartę.- Znaczyło to dla mnie... bardzo dużo. Bo... bo cię kocham.
Jennie się rozpłakała i wpadła mi w ramiona.
-C... Co? Czemu płaczesz?- zdzwiłam się.
-Chyba... Chyba... Ze szczęścia.- wydukała.
Nie zdążyłam o nic zapytać bo zadzwonił mój telefon. Kto dzwoniłby o 23? Moja głowa tak bardzo bolała. Odebrałam telefon.
~Halo?- odezwałam się.
~Lalisa? Gdzie ty jesteś?! Jest późno!- krzyczała mama.
~Nocuje u Jennie dzisiaj.- powiedziałam.
~I informujesz mnie o tym teraz?! Nie jesteś dorosła! Daj mi tą Jennie do telefonu.- nadal krzyczała.
~Nie. Nie będziesz mi robić wstydu.- odparłam spokojnie i się rozłączyłam.
-Kto to?- zapytała Jennie.
-Moja mama.- wzruszyłam ramionami. Poczułam silny ból głowy, złapałam się za tył czaszki i syknęłam. W ułamku sekundy Jennie była już koło mnie.
-Pokaż to. Trzeba to opatrzyć.- mówiła z troską. Stawała na palcach żeby zobaczyć ranę. Rozbawiło mnie to i zachichotałam.- Z czego się tak śmiejesz?! To nic śmiesznego, że rozbiłaś sobie głowę, pijaku.- wymruczała.
-Stoisz na palcach.- zakryłam usta ręką.- Jennie, nic mi nie jest. Dajmy już dzisiaj z tym spokój. Rano opatrzymy ranę.- obróciłam się do niej. Nasze twarze znajdowały się bardzo blisko siebie. Znowu miałam ochotę ją pocałować, Jennie się zaczerwieniła.
-Ja...- nie zdążyła dokończyć, pocałowałam ją czule w czoło. Przytuliłam ją do siebie. Nie chciałam jej wypuszczać z ramion.
-Chodźmy spać.- wyszeptałam. Czułam jak Jennie przytakuje głową wtuloną we mnie. Wzięłam ją jak dziecko na ręce. Była taka lekka. Dziewczyna wciąż wtulała się we mnie gdy niosłam ją do łóżka. Położyłam ją, zrzuciłam moje niezbyt ładnie pachnęce ciuchy i sama się położyłam obok niej zakrywając nas kołdrą. Jen wtuliła się we mnie z powrotem, zasnęła niemal od razu. Była zmęczona opiekowaniem się mną.
-Kocham się Jen.- wyszeptałam jeszcze przed zapadnięciem w sen.
Jennie pov.
Obudziłam się pierwsza. Postanowiłam także obudzić Lisę, żeby się zebrała do domu. Jej mama i tak będzie zła.
-Lisa... Lisa...- lekko ją cuciłam.
Nie budzi się. Postanowiłam puścić jej moją ulubioną piosenkę i zaśpiewać głośno.
-My boy's being sus', he was shady enough, but now he's just a shadow
My boy loves his friends like I love my splitends, and by that I mean
He cuts 'em off!*- tańczyłam na łóżku.Także nie pomogło. Co jest... Trząsnęłam ją mocniej. Nadal się nie budziła. Walnęłam ją z całej siły w policzek. Zero reakcji.
-JISOO! JISOO!- spanikowana zawołałam siostrę.
Sekundę później wpadła do pokoju w pidżamie.
-Co jest?!- zapytała zdenerwowana.
-Lisa się nie budzi!- krzyknęłam ze łzami w oczach.
Jisoo podbiegła do leżącej obok mnie Lisy i potrząsnęła nią. Tak jak wcześniej to nie zadziałało. Odsunęła jej głowę z poduszki, była cała we krwi i poduszka, i tył głowy. Sprawdziła jej puls na szyi. Podniosła na mnie przerażony wzrok.
-Nie... Nie... NIE NIE NIE NIE!- krzyczałam.
Jisoo wybiegła z pokoju, chyba po telefon.
-Lisa... Lisa obudź się. No już nie rób takich żartów.- szeptałam i odgarnęłam jej włosy z twarzy.- Lili... otwórz te cholernie piękne oczy i spójrz na mnie! Błagam!- wykrzyczałam płacząc panicznie.
-Tylko szybko... Proszę...- słyszałam zza ściany Jisoo. Zadzwoniła po karetkę.
Położyłam się obok Lisy. Wzięłam jej dłoń i ją całowałam. Nie wiem kiedy przyjechała karetka, ratownik odciągał mnie od dziewczyny siłą.
-NIE! ZOSTAW MNIE! ZOSTAW SŁYSZAŁEŚ?!- kopałam i broniłam się. Widziałam tylko płaczącą w kącie siostrę.- ZRÓB COŚ! NIE MOGĄ JEJ ZABRAĆ! Nie... Nie mogą mi jej zabrać.- zwróciłam się do niej.
.....................................
Minęło trzy dni. Trzy dni odkąd zabrali Lisę. W szpitalu stwierdzili zgon, wykrwawiła się w nocy przez to, że nie dała sobie opatrzyć tej cholernej głowy. Przeze mnie zginęła. Hoseok powiadomił jej matkę o jej śmierci, nie potrafiłam tego zrobić sama. Nie mogłam zobaczyć twarzy matki ukochanej mi osoby.
Dzisiaj jej pogrzeb. Wszyscy przyszli, wszyscy na czarno.
Widziałam jak jej trumnę wkładają do pieprzonej dziury. Rozpłakałam się panicznie. Hoseok, także cały zapłakany i Jisoo musieli mnie wyprowadzić bo rzucałam się do trumny. Gdy mnie wyprowadzali zauważyłam, że przyszła cała nasza klasa razem z nauczycielką. Nawet te suki przyszły. Yeri trzymała spuszczoną głowę, a Seulgi... płakała.-Przestań już... PRZESTAŃ!- krzyknął na mnie Hoseok, szarpnął mnie za rękę.- MYŚLISZ, ŻE TY JEDNA TO PRZEŻYWASZ?!- rozpłakał się bardziej.
Osunęłam się na trawę. Nie chciałam żyć, nie bez Lisy. Była moim aniołem, moim słońcem, które rozpromieniało mój każdy dzień. Hobi mnie podniósł i porwał w ramiona.
-Przepraszam...- szepnął. Jisoo dołączyła do naszego uścisku.
Pogrzeb się zakończył. Ludzie wychodzili. Widziałam płaczącą Chae w tłumie. Wszyscy wychodzili ze spuszczonymi głowami. Podeszła do nas matka Lisy. Spodziewałam się, że mnie o wszystko posądzi, zacznie wyzywać. A ona mnie przytuliła. Tak naprawdę nigdy się nie poznałyśmy, ale widocznie Lisa jej o mnie opowiadała. Płakałyśmy wspólnie.
-Moja córka bardzo cię kochała.- powiedziała w końcu. Na te słowa zaczęłam płakać jeszcze mocniej, o dziwo się dało płakać jeszcze mocniej.
-A ja ją proszę Pani... A ja ją...- wyszeptałam w uścisku.
______________________________________
[*]
*My Boy - Billie Eilish
Naprawdę jedna z ulubionych piosenek Jennie- ostatni VLive z Jisoo.
Nie to nie koniec, spokojnie.
CZYTASZ
I'll be your fire // Jenlisa
RomansHistoria bardziej skomplikowana niż myślisz. Dwie dziewczyny, które swoim towarzystwem wywołają mnóstwo kontrowersji, ale i także zabawnych, wzruszających i romantycznych sytuacji. Lisa, dziewczyna szykanowana ze względu na pochodzenie... Skrywa pew...