Just Dance

863 64 2
                                    

-Mój ojciec... On nie żyje.- spojrzała na mnie dużymi oczami.- Miał zawał...

Lisa pov.

Nie wiedziałam jak zareagować. Z jednej strony chciałam się śmiać i krzyczeć do nieba podziękowania, że ten skurwysyn w końcu zszedł z tego świata... A z drugiej poczułam pustkę ogarniającą całe moje ciało, zupełnie tak jakby czegoś mi nagle zabrakło. Nie uroniłam ani jednej łzy, nie mogłabym i tak.

-Lisa... Ja...- Jennie również wyglądała na zmieszaną.- Nie wiem co powiedzieć.

-Nie... Nie mów nic.- podniosłam się z jej pomocą i chwiejnym krokiem skierowałam do łazienki. Jennie próbowała za mną iść, ale zatrzasnęłam drzwi.

Popatrzyłam na siebie w dużym, dobrze oświetlonym lustrze. Moja twarz była blada podczas gdy jeszcze 5 minut temu była cała czerwona z podniecenia na myśl o karierze...
Co ty robisz Lalisa? Baw się, upij. Ten gnój w końcu nie będzie was nękał.- kłóciłam się w myślach. Poczułam się bezradna, nieświadoma własnych uczuć. Mój ojciec, który był gnojem przez tyle lat, próbował nas zabić... jednak mama po nim płacze, czy ja powinnam robić to samo? Powinnam żałować jego śmierci?

Jennie pov.

Zadzwonił telefon Lisy, gdy spojrzałam na ekran zobaczyłam zdjęcie Hobiego więc bez większego zastanowienia odebrałam.

~Lisa?

-Tutaj Jennie.

~Jak czuje się Lisa?

-Słyszałeś już hm?

~Tak...- jego głos przybrał smutną barwę.~ Jak się czuje?

-Sama nie wiem. Wyglądała na dość zszokowaną, a teraz zamknęła się w łazience.

~Rozumiem. Jak wyjdzie to powiedz, że zdzwoniłem. I przekaż, że dostałem się do zespołu.

-Czekaj. Jakiego zespołu?- zaskoczył mnie.

~Zadebiutuje w nowym zespole pod menadżerstwem firmy jej ojca.- teraz jego głos wydawał się jaśniejszy.

-Gratuluję. My też z Lisą mamy taką propozycję.- mimo ponurego nastroju zachichotałam.

~Jak to?

-Jesteśmy w hotelu. Spotkałyśmy Vortex i od słowa do słowa poleciły nas do JYG. Spodobałyśmy się mu i powiedział, że jak wszystko pójdzie dobrze to do nich dołączymy.

~O kurwa!- Hoseok chyba był radosny, przynajmniej radośniejszy niż parę sekund temu.~ Gratuluję takiej okazji! Muszę już spadać, pamiętaj o Lisie. Kocham was, narka.

-Pa, Hobi...- zakończyłam rozmowę i rzuciłam telefon na łóżko, przejmowałam się Lisą.

              .....................................

Około 15 minut później Lisa w końcu opuściła łazienkę. Wyglądała na bardziej ogarniętą, ale nie uśmiechała się ani nie płakała. Jej twarz była jakby bez wyrazu.

I'll be your fire // Jenlisa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz