Obudziłam się na klatce piersiowej blondyna. Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka. Spał spokojnie z otwartymi ustami. Uśmiechnęłam się lekko i powoli wstałam sięgając po telefon na stoliku nocnym. Spojrzałam na godzinę 9:47.
Doskonale. Typowa dla mnie godzina.
Usłyszałam za sobą ruch. Zanim się odwróciłam leżałam już na materacu łóżka.
-Myślałem, że to ja wstanę pierwszy i chociaż nam śniadanie zrobię.
Uśmiechnęłam się szeroko i go lekko pocałowałam.
Za każdym razem staje się to coraz przyjemniejsze.
-Nie spodziewałem się tego wiesz?
Odpowiedział i sam mnie pocałował.
Wzięłam głęboki wdech przez nos i zarzuciłam ręce na jego szyję przyciągając bliżej. Prawą nogę założyłam na biodro.
Oderwał się ode mnie z cichym mlaśnięciem.
-Ja idę robić śniadanie a ty się ubierz w coś. O tej godzinie nie ma nikogo w domu.
-Nawet Mall?
-Tak, ojciec ją miał dzisiaj zawieść do dziadków.
Wyszedł z pokoju a pomknęłam do jego szafy.
Przeżucając wszystko znalazłam czarną koszule i spodenki dresowe na gumkę. Przebrałam się szybko i zeszłam na dół.
Kto by pomyślał, że ten blondas może mieć jakie kolwiek koszule.
Gdy zaszłam do kuchni Andy smażył jajecznicę. Usiadłam na krześle przed stołem i zaczęłam rozmowę.
-Jak się spało?
-Zawsze lepiej z kimś niż samemu prawda?
Zapytał się odwracając w moją stronę z drewnianą łyżką.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Prawda, ale czasem lubię spać sama.
-Też bym wolał spać sam jeśli bym gadał przez sen i bił tak jak ty.
-Nie śmiej się to nie moja wina, że śnią mi się głupoty.
-A co ci się śniło bo wbioskując z tego co słyszałem to raczej nic zabawnego.
Wstał i podeszła do blatu, usiadłam zaraz obok płyty kuchennej.
-Śniło mi się, że jestem w lesie i uciekałam przed sądem wilków.
Andy uśmiechnął się szeroko. Widziałam jak powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.
-Ej cwaniaczku, powiedz co ci się kiedyś śniło najstraszniejszego.
-Klałn.
Oświadczył prawie, że dumny.
Zatkałam usta dłonią żeby się nie roześmiać.
Zaczą wyciągać talerze z półki.
-Pomogę Ci.
Oświadczyłam zeskakując z blatu.
Poczułam mocne szarpnięcie za nadgarstek i zaraz jego wargi na swoich. Od razu oddałam pocałunki. Andy szedł do przodu a ja musiałam się cofać do póki nie dotknęłam krawędzi stołu. Chłopak mnie podrzucił i usadził na nim. Przerwała odoychając go od siebie.
-Śniadanie mi wystygnie.
Powiedziałam z uśmiechem i zeszłam że stułu idąc po jeszcze w miarę ciepłą jajecznicę.
Pośniadaniu kazała chłopakowi odwieźć mnie do domu co zrobił z niechęcią.
-To do zobaczenia w poniedziałek.
-Pa.
Dałam mu lekkiego buciaka.
Weszłam na schody i machałam mu gdy odjeżdżał.
Mój uśmiech zszed z twarzy.
Jest tu zbyt cicho.
Cichutko utworzyłam drzwi. Przeszłam do salonu a to co tam zobaczyłam przeszło moje najmniejsze oczekiwania.
Witam was moji kochani.
Przepraszam za taką nieobecność ale nie mogłam się zalogować na to konto, ale już jestem i mam nadzieję że będę.
W ramach rewanrzu mam dla was zabawę.
Napiszcie mi w kometarzach pytania do bichateró a oni postarają się na nie odpowiedzieć.
CZYTASZ
Nadzieja bywa ostatnią |A.Fowler|
Fanfiction"-Wiesz, że mi możesz powiedzieć prawdę.- powiedział blondynek zbliżając się do mnie. Oświetlała go tylko jedna lampa w tym cholernym parku.- mi możesz zaufać.- zapewnił mnie jeszcze raz. -Nic Ci nie powiem.- wysyczałam w jego stronę, nie mam pojęci...