Rozdział 34

5 1 0
                                    

Tak jak zapowiedziałam nie przyszłam na następną lekcję u Andyego. Siedziałam w Hotelu starając się doprowadzić wszystko i wszystkich do porządku. Po kilku godzinach wróciłam do pokoju rzuciłam się na łóżko. Nie przebierając się od razu zasnęłam. 

Wstałam o dziesiątej. Tuż przed budzikiem, który miał mnie obudzić aby pojechać na zdanie hiszpańskiego. 

Ubrałam się w pierwsze lepsze ciuch, które tutaj miałam, poszłam po Nicka, który od ranna był na nogach aby zawiózł mnie do szkoły. Po dwudziestu minutach byłam na miejscu. 

- Pamiętaj, że jeszcze dzisiaj czeka cie przesłuchanie. - przypomniał na co przewróciłam oczami. Doskonale wiedziałam co mam dzisiaj robić. Powtarzał mi to z tysiąc razy.

Uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z auta. Odjechał z piskiem opon a ja po pustym dziedzińcu zmierzałam na ten głupi egzamin.

***

Siedziała już w ławce czekając aż nauczycielka przyniesie mi to co mam zrobić. Gdy w końcu się zjawiła dała mi kartkę z pytaniami.

- Tu jest wszystko o czym ci mówiłam, że masz się nauczyć, skarbie. Jest to proste więc nie powinnaś mieć z tym problemu. - uważnie przyjrzałam się zadaniom i rzeczywiście, były proste. 

Szybko zaczęłam pisać odpowiedzi. Pierwsze pytanie, potem drugie i trzecie. Ostatnie pytanie totalnie wybiło mnie z rytmu. Przyjrzałam się mu i przeczytałam kilka razy by upewnić się, że dobrze zrozumiałam.

- Co z ostatnim zadaniem? Mam je pisać?

- Jest dodatkowe jeśli tylko chcesz to pisz. 

Spojrzałam na nie jeszcze raz i stwierdziłam, że nie warto. Wstałam i oddałam jej pracę.

- Sprawdzi mi to pani teraz prawda? - zapytałam stojąc nad nią.

- Oczywiście tylko usiądź.

po kilku minutach przyglądania się jak coś skreśla dopisuje i robi inne rzeczy uśmiechnęła się szeroko w moją stronę i kazała podejść.

- Oprócz kilku gramatycznych błędów i poprzestawianych literek jest dobrze. Bądź z siebie dumna bo zdałaś na - odwróciła kartkę w moją stronę. - cztery.

Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam wielką czwórkę napisaną czerwonym długopisem. 

***

Stałam oparta o mur szkoły czekając aż lekcje się skończą. Chciałam pokazać im, że jednak potrafię się nauczyć czegoś tak nowego i totalnie durnego oraz podziękować Andyemu z częściową pomoc.

Gdy w końcu zadzwonił dzwonek nie musiałam długo czekać aż wszyscy się zjawią i zapełnią dziedziniec szkoły.

Podeszłam do nich i gdy usłyszałam o czym mówi Andy zmroziło mi krew w żyłach.

- An powiedziała, że ma dla nas niesamowitą niespodziankę i że to będzie miało wpływ na nas wszystkich. 

- Nie wiem, mówiła, że to wybuchowa niespodzianka taka wiecie, niesamowita.

- Pewnie to przygotowuje dlatego jej nie ma. Po weekendzie zakończenie roku i wycieczka, nareszcie. - dopowiedziała Loren szczęśliwa. W tym momencie mnie zobaczyła i pomachała przed oczami. Spojrzałam na nią. 

- Witamy z powrotem, czemu cię ciągle nie ma nawet nie wiesz co się dzieje. - powiedziała z wyrzutem a ja spojrzałam na Andyego.

- No co? - wzruszył ramionami odwracając się w moją stronę.

- Chodź musimy pogadać. - powiedziałam i zaciągnęłam go dalej od całej reszty. Do puki nie przyjechał Nick próbowałam się dowiedzieć co mówiła dziewczyna ale ciągle powtarzał to samo.

***

Gdy byliśmy z powrotem w hotelu kilka osób zabrało chłopaka do jednego z strzeżonych pokoi. Odwrócił się do mnie z niezrozumieniem spojrzał mi w oczy.

- Tylko bądź dla niego delikatny, to jeszcze mój chłopak. - powiedziałam odwracając się w stronę  Nicka. Spojrzał na mnie rozbawiony po czym powiedział:

- Będę łagodny jak baranek. - i właśnie w tedy wiedziałam, że to koniec.

***

- Mamy dowody, na to że działacie nielegalnie na obszarze Londynu i stanowicie zagrożenie dla większości ludzi. - powiedziałam gdy weszłam do pomieszczenia. Usłyszałam lekceważące prychnięcie ze strony dziewczyny. 

- Nie jesteście w stanie nic zrobić. - powiedziała pochylając się nad stołem. Stojący za nią gliniarz złapał ją za ramie i ustawił w pionie. Uśmiechnęłam się słodko po czym przybrałam poważną minę.

- Mylisz się. Zrobiliśmy już więcej niż ci się wydaje. - prychnęła kolej ny raz odwracając głowę. -Jeśli pójdziesz na współprace to dostaniesz mniejszy wyrok. Myślę, że maksimum pięć lat jeśli wkopiesz kilka osób. 

W ten sposób rozmawiałam z nią jeszcze jakoś czas dopóki nie podała mi kilka konkretów. 

Teraz tylko czekała mnie ciężka noc.  

Nadzieja bywa ostatnią |A.Fowler|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz