Rozdział 5

44 9 1
                                    

Przewidziane są słuchawki. Tekst macie po niżej. Najlepiej włączyć utwór dopiero gdy zaczniecie czytać tekst xd.

Do końca dnia oglądałam filmy, pograłam z braćmi i odrobiłam lekcje.
______________________________________

To już tydzień od kąd jestem w Londynie. Chłopaki, jak chłopaki dalej zachowują się jak dzieci.

Od pewnego czasu zaczęłam ich...unikać, zbywać.

Co ja na to poradzę. Za bardzo się otworzyłam. A nie chce aby wszystko się powtórzyło. Chociaż...oni może będą mądrzejsi.

Z moich myśli wyrwała mnie muzyka.

"There goes my heart beating, Cause you are the reason.
I'm losing my sleep, Pleas come back now.
There goes my mind racing, And you are the reason.
That I'm still breathing, I'm hopeless now."

~Loren~

Boże po co ona dzwoni?

-Halo?.- zapytałam wyraźnie poirytowana.

-Chodź z nami na tą polanę, chłopaki właśnie robią drugą huśtawkę.- powiedziała podekscytowana

-Nie.- ta szybka odpowiedź jej jakoś nie zadowoliła.

-No weź ty antyspołeczniaku walony, wyjdź do ludzi, chodź do nas.- uuu Loren jest wkurzona. Z resztą ja też.

-Nigdzie nie idę.- powiedziałam ostrzej.

-To my pójdziemy po ciebie. Nara.- i się rozłączyła.

Nie no nie przyjdą po mnie. Mam nadzieję.

Loren Pov*

Boże czemu ona jest taka wkurzająca?.

-Ej chłopaki?.- wykrzyknęłam.

-Co?.- zapytała Jack.

-Idziemy po Ros.- zakomunikowałam wstając.

-Boże nie!.- zawołał Andy.

-Rusz dupe!!.- znowu krzyknęłam. Przecież ja sobie kiedyś przez nich gardło zedre.

Po około 15 minutach doszliśmy do jej domu. Przed jej domem nie było nic wiec chyba jej rodziców nie ma w domu. I świetnie.

Podeszłam do drzwi. Gdy miałam otworzyć drzwi usłyszałam...pianino?
Szarpnęłam za klamkę od drzwi, kurde zamknięte.

-Chodźcie, wejdziemy od tarasu.- poinformowałam chłopców i wyciągnęłam telefon aby nagrać Rose.
No bo tylko ona mogła tak grać na pianinie.

Wchodząc przez taras od razu odpaliłam nagrywanie. Drzwi od tarasu były lekko otwarte więc nie miałam problemu z wsadzeniem w szparę telefonu. Po chwili przygrywaniu Rose na pianinie zaczęła śpiewać. Boże jej GŁOS JEST CUDOWNY.

"There goes my hart beating, Cause you are the reason.
I'm losing my sleep, Please com back now.
There goes my mind racing, And you are the reason.
That I'm still breathing, I'm hopeless now.

I'd climb every mountain, And swim every ocean.
Just to be with you, And fix what I've broken.
Oh, cause I need you to see, That you are the reason.

There goes my hands shaking, Cause you are the reason.
My heart keeps bleeding, I need you now.
If I could tirn back the clock, I'd make sure the light defeated the dark.
I'd spend every hour, Of every day, Keeping you safe.

I'd climb every mountain, And swim every ocean.
Just to be with you, And fix what I've broken.
Oh, cause I need you to see, That you are the reason..."

Po zakończonym śpiewie od razu przestała grać a ja nagrywać. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam chłopaków którzy...płakali. Mi samej poleciało kilka łez.

Znów spojrzałam na Rose. Łokcie miała oparte o pianino oraz głowę spoczywającą na jej dłoniach.

Chłopcy wchodzili po koleji i zaczeli klaskać. Ale ona tylko westchnęłą, nie podniosła głowy. W tedy chłopaki przestali i spojrzeli na siebie i na mnie.

Po kilku minutach jednak się poruszyła. Gdy nas zobaczyła doznała szoku. No ale przecież daliśmy o sobie znak.

-Co wy tu robicie?.- zapytała wstając. Zabrała z pianina jakieś papierki i schowała.

-Przecież mówiłam ci, że po ciebie przyjsziemy.- zawiesiłam ręce na piersi.

-Ale ja mówiłam, że nigdzie nie idę.- powiedziała i wyszła na taras kierując się na ogród. Wszyscy poszliśmy za nią. Przy jednym z drzew stał jakiś chłopak. Ros podbiegła do niego i go przytuliła od tyłu na co chłopak aż podskoczył.

-Jezu nie strasz mnie mała.- powiedział odwracając sie do niej.- i jak się grało, nie zepsute.

-Nie.- zaśmiała się.

-No widzisz ja nigdy niczego nie psuje.- powiedział odrywając się od niej i idąc w naszą stronę, kompletnie nas nie zauważając.

-Taaa a kto zbił szybę?.- zapytała uderzając go w głowę.

-No nie jaaa, to ty żeś była.- powiedział i zaczą biec do domu.

Zaczęli się śmiać i krzyczeć jacy to oni nie są i kto w końcu zbił tą szybę.

-Wiecie o co chodzi i kto to?.- zapytał Mikey.

-Nie.- odopowiedzieliśmy chórem.

Pobiegliśmy do domu gdzie dostałam wodą w twarz. Dopiero teraz zobaczyłam walizkę i czarną torbę z nike.

-Rose możesz nam wyjaśnić kto to?.- wskazałam na bruneta o głęboko zielonych oczach. Był ubrany w czarne jeansy i i koszulkę na ramiączkach, która ukazywała jego umięśnione ramiona. Był przystojny jego włosy sterczały we wszystkie strony co jeszcze bardziej dodawało mu uroku.

-To...- powiedziała przez zaciśnięte zęby próbując mu coś wyrwać.- nosz kurwa Alan ogar dupe i puść to.- czyli ma na imie Alan.

-Na życzenie kotku.- puścił przedmiot a Ros prawie się wywaliła.

-Dupek.- wysyczała i poszła do kuchni.

Chcecie wiedzieć kim jes Alan i co zrobili razem z Ros? Jak tak to piszcie.

Baj

Nadzieja bywa ostatnią |A.Fowler|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz