Rozdział 24

17 1 2
                                    

Wstąpiłam po Loren, która juz na mnie czekała. Dzisiaj było pochmurne niebo. Zero słońca.

Ubrana była cała na czarno. Spodnie koszula i płaszcz. Ja miałam na sobie czarne leginsy grubą szarą bluzę i koka na głowie.

Totalnie nie chciało mi się wstawać z łóżka.

-Wiesz co myślałam, że jak wszyscy po ciebie przyjdziemy to jakoś cię namowimy na ten gril i wgle ale nie myślałam, że będzie tam jakiś facet.

Powiedziała zapinając pas.

-Swoją drogą przystojny. I ma świetne ciało.

Uśmiechnęłam się na te słowa.

Faktycznie Sebastian był przystojny a niezamocno wyrzeźbione ciało dodawał mu uroku. Do tego miał kilka tatuaży, których Loren nie zauważyła ponieważ były na prawej ręce.

Gdy dojechałyśmy na miejsce przed szkołą jak zwykle stała piątka chłopaków. Tym razem z tą zołzą, której nietrawiłam.

Z wielkim bólem serca poszłam do niech i się przywitałam. Wszyscy byli mili uśmiechnięci tylko Andy zły.

-Słuchajcie dzisiaj nad rzeczką tak jak zwykle.

Powiedział Mikey.

Zmarczylam brwi. Miało padać. Po co im akurat dzisiaj iść do tego głupiego lasu?

-Po co?

Zapytałam

-Zobaczysz jak przyjdziesz.

Powiedział Brook z tym swoim uśmiechem na widok, którego Loren zawsze mdlała.

-Nieprzyjde mam dużo do roboty.

Powiedziałam Andy skończył gadać z czarnowłosą i odwrócił się do nas.

-A co blondynek znowu wpada?

Zakpił
Podniosłam jedna brew.

-Ten blondynek ma na imię Sebastian
i tak, wpada.

Andy wywrócił oczami i zamilkł.

-To przyjdź z nim.

Powiedział Rye a Andy spiorunował go wzrokiem. Na ten widok uśmiechnęłam się i zgodziłam.

W tedy zabrzmiał dzwonek. Pierwsza lekcja to angielski, którą na szczęście dzieliłam z Loren.

W połowie lekcji zrobiłam się senna i to tak na maksa. Już po pierwszych odczuciach wiedziałam co to jest. Zrobiło mi się duszno i niemiłosiernie gorąco. Przechyliłam się na krześle i odchyliłam głowę do tyłu. Powoli przez nos nabierałam powietrza.

Nie zemdkej. Nie zemglaj.

Powtarzałam sobie w duchu.

Nagle poczułam szturchanie. Otworzyłam oczy i się wprostowałam.
Spojrzałam na Loren, która pokazywała na Panią.

-Czy możesz powtórzyć co mówiłam.

Powidziala sorka.

Pokiwalam głową na nie.

-Więc wstań.

Wiedziałam że mam przechlapane. Będzie mnie wypytywać a do tego to uczucie senności i suszenie się.

Jak najszybciej musi się skończyć ta lekcja.

Zanim pani o co kolwiek mnie zapytała ja już usiadłam trzymając się za skronie.

To było nowe. Pierwsze objawy pasowały do lekkich tabletek nasennych zmieszanych z koką lub cherą ale ból głowy?

-Co ci jest?

Zapytała Loren trzymając mnie za ramię.

Pokazałam jej ręką żeby dała mi minute.

Wyłączyłam wszelkie wyślenie. Wyluzowalam się dopóki ból nie ustal na tyle bym mogła cokolwiek zrobić.

Gdyby nie było wszczesniejszych objawów ten ból głowy mogłam zaliczyć do jednego z najsilniejszych bólów w trakcie kaca jakie miałam.

-Powiesz mi co ci jest?

Powtórzyła Loren. Sorka kucała przedemną a cała klasa patrzyła się na mnie.

-Nie wiem.

Powiedziałam mrugając oczami. Ostrożnie sięgnęłam po telefon wybierając numer.

-Muszę wyjść i zadzwonić.

Powoli wstałam i wyszłam z sali.

Usiadłam na ławce oparłam głowę o zimną ścianę. Zrobiło mi się lepiej ale senność dawała o sobie znaki. Nadusznosci nie zwracała żadnej uwagi.

Gdy tylko zamknełam oczy poczułam jak odpływam. Czułam jak przechylam się do tyłu i uderzam głową o ławkę. Czułam ten przerażający ból głowy a potem. Chyba zemdlałam.

Nadzieja bywa ostatnią |A.Fowler|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz