Rozdział 15

86 10 3
                                    

Ktoś musi się poświęcić, byśmy pokonali Billa... Tylko kto?

***

~Mabel...

- Hm?

~Pora, bym wykorzystał twoje ciało.

- Co... chcesz zrobić?

~ Hihi. Twój brat coś knuje. Muszę go powstrzymać.

- Nie opuścisz prędko mojego ciała, zrobisz coś złego. Nie mogę na...

~ Przyrzekłaś mi. OBIECAŁAŚ.

Tracę kontrolę nad swoim ciałem. Czuję ucisk, jakbym ubrała się w za ciasny sweter, ale to uczucie nie pochodziło z zewnątrz, a z wewnątrz. Czy tak właśnie czują się opętane przez niego osoby?

Biorę łapczywie oddechy i odruchowo łapię w klatce piersiowej. Po chwili oddycham nieco płynniej.

- Mabel, wszystko w porządku? Słyszałam, jak coś mówisz - Candy uchyliła drzwi; marszczyła brwi.

- T...tak. Gadam tylko do siebie. Nie przejmuj się tym.

- Dobrze. Jakby co, będę na dole - wyszła.

- Niedługo będzie noc, - wróciłam do rozmowy z nim, ciszej - a wtedy wszyscy będą mnie szukać do zamiany ciał. Na prawdę myślisz, że uda ci się to ,, coś'' zrobić w tak krótkim czasie?

~ Nie trzeba wiele czasu. Wystarczy zmienić jedną, drobną rzecz...

Nogi ruszyły przed siebie, powoli. Jemu też ciężko było się poruszać? Też czuł ucisk? 

W końcu przemknął się - razem z moim ciałem - do pracowni, teraz można śmiało powiedzieć - Dippera.

Podszedł do biurka, na którym leżała starannie zrobiona i zabezpieczona ramka. Moja ręka ruszyła ku małej fiolce z fioletowawym płynem. Otworzył ją i wylał całą do kwiatu. Ten momentalnie zwiędnął. 

~ To koniec, HAHAHA! Ten głupiec nie zdoła już uruchomić portalu. 

- On... chciał cię odesłać?

~ Pytasz, jakbyś nie wiedziała, Gwiazdeczko.

- Zamilcz . 

Zamilkł. Na krótko.

~ Nie mam zamiaru tam wracać. Nie po tym wszystkim, do tego wszystkiego.

Czuję... jego smutek? O co chodzi?!

- Dlaczego? Boisz się wyśmiana, bo nie udało ci się przejąć naszego wymiaru?

...

~Jakaś ty naiwna, Gwiazdeczko.

- Zamilcz . 

~ Hahaha, jaka słodka...

- A żeby ci ktoś-

- Sister? Co ty tu robisz? Zaraz pora na... wiesz, sen. Ruszałaś coś tu?

- N- nie - demon zręcznie ukrył za plecami fiolkę. 

- Chodźmy więc. Mabel... Już niedługo! Obiecuję! Wypędzimy demona Tam, gdzie jego miejsce! Nie będziesz więcej musiała się nim przejmować. Stanie się przeszłością. Już za kilka dni...

Do mijanego kosza wyrzuca puste naczynie. Dipper niczego nie słyszy.

- Mam nadzieję, że nam się uda.

- Uda! Musi! Jesteśmy już tak blisko.

Nie myśląc, wyszliśmy na zewnątrz, i usiedliśmy na ławeczce. Dołączył do nas Naboki. Położył mi głowę na kolanach. Chwila byłaby idealna, gdyby nie ON.

~ Hej! - oburzył się!

- Hej, Mabel, pamiętasz? Gdy tu przyjechaliśmy, chcieliśmy jak najszybciej wyjechać. A teraz? Świata poza tym miejscem nie widzimy! Myślisz... że naszym przeznaczeniem było tu przybyć? Żeby wszystkich obronić...?

- Hahaha, braciszku, co cię tak wzięło na rozmyślania? - uderzyłam go w ramię; kiedy Bill oddał mi pałeczkę? - Jesteśmy tu, bo chcieliśmy tu przyjechać. To wszystko. Ale jeśli tak myślisz... Może naprawdę nie jesteśmy tu przypadkowo.

- Mhm. - objął mnie ramieniem - Mabel, ja naprawdę cię przepraszam, że nie mogłem cię przed nim obronić. Jesteś dla mnie wszystkim. Jesteś najważniejsza.

- Ważniejsza nawet od Wendy? - zarechotałam, gdy spalił buraka.

- Ona też... jest ważna... oczywiście... W każdym razie! Chodźmy już, reszta czeka...

***

- Czemu płakałeś?

Jak to się potoczyło dalej. Depravity Falls.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz