Epilog

58 8 2
                                    

Po wielu godzinach spędzonych w ciemności, ucieszył mnie widok świtu. Cała obolała, podniosłam się i wyszłam za potrzebą. Następnie do kuchni. Żołądek miałam całkowicie pusty, mimo tylu filiżanek wypitych podczas opowieści Billa.

Opowieści o jego przeszłości. Życiu. Tym, co czuł i czemu takim się stał.

- Powinnaś jeszcze leżeć. Czemu wstałaś?

Odwróciłam się. Soos karmił Nabokiego. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością.

- Czuję się już lepiej. Zgłodniałam.

Spędziliśmy razem chwilę. Dołączały kolejne osoby.  Nie rozmawialiśmy o wcześniejszych wydarzeniach. Po prostu dobrze się bawiliśmy.

***

Nieruchoma sylwetka chłopaka wisiała nad notatkami. Przeczytawszy wszystko jeszcze raz, wyciągnął nóż i dodał ostatni element układanki.

Wszystko dla jej dobra.

***

Nie rozmawialiśmy za dużo, odkąd się obudziłam. Teraz każe wszystkim zabarykadować się w bezpiecznych miejscach, więc najpewniej wymyślił inny sposób na pozbycie się demona. Podchodzi teraz do mnie. Pewnie też będę musiała się ukryć.

- Mabel, posłuchaj... - napięcie między nami przeszkodziło mu.

-Nie, to ty posłuchaj.

Zaczął znowu, lecz znowu mu przerwałam.

- Nie będę się ukrywać. Nie mogę, nie tym razem. Posłuchaj, mam złe przeczucia. Nie wiem, co dokładnie planujesz, ale nie mówisz mi wszystkiego. Co ty chcesz zrobić?

Spuścił na chwilę wzrok, by spojrzeć na mnie pełnym determinacji spojrzeniem.

- Robię to, co konieczne. Nie możesz już tego zatrzymać. A teraz proszę, idź się ukryć.

Odwrócił się ode mnie, ale przy pierwszym kroku się zachwiał. Jego nogi drżały, gdy podpierał się o barierkę. Niepewnie ruszył przed siebie.

- To niemożliwe braciszku - mruknęłam pod nosem. - Nie po tym, czego się dowiedziałam.

***

Przygotowania zostały zakończone. Musiałem zrobić jeszcze tylko jedną rzecz.

- Soos, pamiętaj, kiedy TO się stanie, popchniesz mnie w stronę portalu. Nie później, nie wcześniej.

- Czy to konieczne dzieciaku? Naprawdę, nie chcę tego robić...

- Tak, to nasza jedyna szansa. Zaufaj mi, proszę - pocieszyłem go uśmiechem. - Mam pomysł, jak się z tego później wydostać.

Uspokojony, poszedł na wyznaczoną pozycję. I ja rozpocząłem to, co do mnie należało. Rozpocząłem wzywanie Demona.

To nie była do końca prawda. Wiedziałem tylko, jak się dostać do świata demonów, ale nie, jak z niego wyjść. Wybacz Soos, Wendy, Pacyfica, wszyscy.

Wybacz Mabel.

Niebo się zachmurzyło, wiatr otulił me ciało. Jednak nic się nie stało.

Billa tu nie było.

Miałem ochotę wywrzeszczeć się, swój gniew i nienawiść, kiedy przede mną stanęła Mabel.

- Co ty tu robisz?! Tu jest niebezpiecznie! CZEMU TY MNIE NIGDY NIE SŁUCHASZ?!!!

Wiatr wezbrał coraz mocniej, gdzieś w oddali huknął piorun.

-Wzywałeś go, więc tu jest.

Z niedowierzania odebrało mi dech. Obawiając się, co ujrzę, uniosłem głowę.

Spoglądała na mnie para oczu. Jedno mojej siostry, drugie Billa.

- Ty draniu...

- WIEM! Wiem, że możesz mi nie uwierzyć, ale nie możesz go odesłać.

- Co ty mówisz? Opętał cię, prawda? Każe mówić to, co chce.

- Nie. 

Moje gardło się ścisnęło, nogi, które trzęsły się jak galarety, zaczęły krwawić. Moje skarpetki stały się lepkie.

- Proszę, zaufaj mi. Nie możesz go tam odesłać. On właśnie stamtąd uciekł. Jeśli odejdzie, on...

~CISZA.

-Wybacz.

Z niewiedzy, rozpaczy, zacząłem płakać.

- O co tu chodzi? Siostrzyczko...

Na jej twarzy również malowało się cierpienie, lecz nie tak świeże i nowe jak moje.

- Obiecałam, że nic nie powiem. Wiem, że proszę o wiele, ale on nie może odejść, a przynajmniej nie tam.

- W takim razie ma tu zostać i powtórzyć Dziwnogedon? Chcesz, by znowu ludzie cierpieli? Nie pamiętasz, jak stworzył tron z mieszkańców, jak zapanował chaos, jak uwięził cię?! Mam wrażenie, że oszalałaś...

Podniosłem się z klęczek, ona też. Gdy chwyciłem mocno jej ramiona i potrząsnąłem nią, nie cofnęła się.

- dlaczego ona... DLACZEGO OWŁADNĄŁEŚ WŁAŚNIE NIĄ?! najbliższą mi osobą... NIENAWIDZĘ CIĘ!!!!!

-Daj mi dojść do słowa! Czemu ty-

Oszalały przez szarpaninę, nie zauważyłem, że zbliżyliśmy się do przepaści. Prąc naprzód, potknąłem się, opierając na niej. 

Nie utrzymała równowagi.

Spadła.

Wprost w objęcia wymiaru demonów.

-MABEEEEEEEEEEL!

Zbyt późno, wyciągnąłem ku niej dłoń.

Ostatnim widokiem mojej siostry był jej serdeczny uśmiech i łzy lecące zza zamkniętych oczu.

***

Samochód wjeżdżający na podjazd zakłócił ciszę. Gdy dwójka przerażonych dorosłych wysiadła z samochodu, rzuciła się na mnie. Ściskając mnie mocno, spytali o Mabel.

A ja nie wiedziałem, co im powiedzieć.

Jak to się potoczyło dalej. Depravity Falls.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz