Rozdział 5

785 63 31
                                    

Lea

Po rozmowie z Luisem było mi przykro, ale jednocześnie nie wiedziałam co on myśli. Był lekkoduchem, jednakże nie mógł się powstrzymać, gdy z powodu rozczarowania Argonem poleciała mi samotna łza i ją otarł. Przyznam ,że to było bardzo miłe z jego strony i może się myliłam? Może nie był takim dupkiem za jakiego zawsze go uważałam. Jeszcze parę lekcji i do domu, ten dzień się strasznie dłuży.

Szłam korytarzem próbując poukładać te myśli w głowie, gdy nagle na kogoś wpadłam

-Przepraszam - odparłam

-Nic nie szkodzi - wtedy spojrzałam w górę, to był Luis

Uśmiechnęłam się do niego i poszłam w kierunku sali biologicznej.

-Zaczekaj! - zawołał za mną po kilku sekundach 

 -Tak?-odwróciłam się do niego

-Masz lekcję ze mną

-Wiem, wiem ,dlatego już pójdę - byłam ciekawa po co mnie zatrzymywał

-Lea, a może by tak się urwać z lekcji - puścił mi oczko

-Nie było mnie w szkole tydzień i mam mnóstwo zaległości - odparłam

-Dobrze, więc do później - odszedł w stronę wyjścia 

Stałam pod salą i czekałam aż szanowny nauczyciel raczy się zjawić, oczywiście był angielski, który w naszej szkole jest dzielony na grupy. Teraz mam lekcję z Jasmine i Luisem , o ile w ogóle rozpocznie się godzina męki.

Spojrzałam w stronę głosów ,które dobiegały z lewej strony. Niestety tak jak się spodziewałam był to Argon, który obściskiwał się z Margaret, ile  będzie mnie jeszcze ranił? Uśmiechali się do siebie, a on trzymał ją za rękę, nie mogłam na to patrzeć. Nagle ni stąd, ni zowąd koło mnie pojawił się Luis.

-Moja oferta nadal aktualna - powiedział i wskazał ruchem głowy drzwi wyjściowe

-A zaległości? - zapytałam bez większego sensu

-Na pewno nie nadrobisz ich męcząc się na tych 3 ostatnich lekcjach

-Będę miała większe, jak mnie na nich nie będzie

-Nadrobisz to w dzień, w który nasze gołąbki klasowe przestaną istnieć, albo zachorują - powiedział i pociągnął  mnie za rękę

Nie protestowałam, a to jak Argon zbliżył się do Margaret bardzo mnie bolało, więc tym razem postanowiłam zrobić coś nierozsądnego, ale przynajmniej dla siebie.

Luis

Wyszliśmy ze szkoły i skierowaliśmy się do kawiarni, którą bardzo lubiłem. Szliśmy wolno, ale w milczeniu, w końcu zdecydowałem się je przerwać.

-Nie przejmuj się nim - powiedziałem ,gdy zauważyłem ,że posmutniała

-Na prawdę tego nie rozumiem, jeszcze tydzień temu miałam wrażenie ,że mnie kocha, a teraz?

-On nigdy nikogo nie pokocha, to demon

-Widziałam jak okrutny potrafi być

-Kiedy? - postanowiłem udawać niedoinformowanego 

-Po imprezie, podobno ty i Argon się pobiliście, Jasmine mówiła mi na matematyce - odparła

-W jakim stanie go widziałaś?

-Najpierw odpowiedz mi, o co się pobiliście? - zapytała zaciekawiona

-O umowę - powiedziałem

-Jaką? - przechyliła lekko głowę w bok

-Między demonami, taka mało istotna - było tu ziarnko prawdy, przecież nie powiem jej , że o nią

-Yhm, no więc Argon był jakby czarną mgłą i miał zupełnie ciemne oczy

-Niemożliwe! nie mógł przejść do tej fazy, wtedy musiałby...

-Zabić człowieka - dokończyła za mnie

-Tak - odpowiedziałem i spojrzałem jej prosto w oczy, Argon się zmienia

-Widziałam to. Po raz pierwszy w życiu bałam się go bardziej od najstraszniejszej rzeczy jaką kiedykolwiek zobaczyłam - miała szklane oczy

Nie wiem co mnie pchnęło , ale musiałem ją przytulić 

Lea

Stałam w osłupieniu, tak duża dawka sympatii od Luisa sprawiła, że dopiero po chwili mogłam oddać ten uścisk, z moich oczu swobodnie leciały łzy. Poczułam jak chłopak gładzi mnie po włosach i czułam się bezpiecznie w jego objęciach. Po kilku chwilach oderwaliśmy się od siebie, spojrzałam mu w oczy a on patrzył w moje, ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność, nie czułam tego strachu, nie byłam przez niego skrzywdzona, nie chciałam by jego zielone tęczówki chociażby na chwilę przestały patrzeć na mnie.

Usiadłam razem z nim przy dwuosobowym stoliku przy oknie, lubiłam to miejsce. Żółto-brązowy wystrój dawał poczucie spokoju i równowagi. Zamówiłam latte ,a Luis espresso, nasze zamówienie dostaliśmy bardzo szybko. Rozmawialiśmy głównie o szkole i zeszliśmy z tematu Argona. 

Wszystko było by idealnie, gdyby nie trzej nieznajomi, którzy ,gdy tylko weszli znaleźli wzrokiem Luisa, on wstał, przeprosił mnie na chwilę i do nich podszedł. Rozmawiali na tyle cicho, że nie dałam rady ich zrozumieć. Wskazali na mnie, oblał mnie zimny pot. Luis pokiwał twierdząco głową i wrócił do stolika, a faceci wyszli z kawiarni.

-O co chodziło? - zapytałam 

-O nic ważnego - odparł

-Dlaczego wskazali na mnie? - zapytałam zaciekawiona

-Pytali czy przyszedłem z tobą - uśmiechnął się,a ja zrozumiałam ,że nie miałam się o co martwić

Luis

Lucyfera nie zadowala postęp w poszukiwaniu klucza , ale dowiedziałem się ,że Lea nie jest bezwartościowa, bez jej ciała klucz na nic się nie zda. Muszę go odnaleźć, jak oddam dziewczynę w ręce diabła Argon odzyska serce, wtedy może robić co chce, ja muszę wykonać naszą misję, po tym co się zdarzyło nie mogę pozwolić sobie na przepuszczenie takiej okazji.

-Lui.. - powiedziała Lea słabo i opadła na ziemię

Lea!Lea! - potrząsałem jej ramionami

Spojrzałem na jej serce, widzę je bo jest demona. Mieliśmy coraz mniej czasu, ono znika. Zadzwoniłem na pogotowie, aby było to zwykłe omdlenie. Gdy czekałem na karetkę, a ona leżała nieprzytomna,zrozumiałem ,dlaczego Argon ją kochał - była piękna, mądra i miała mnóstwo empatii do innych.

-Mogłaś mnie wybrać Lea, ja chociaż umiałbym cię obronić przed takim losem - szepnąłem jej do ucha

***

Jak myślicie ,czy Lea zaufa Luisowi czy może Argon się opamięta?

Rozdziały co tydzień w piątek ^^


Dusza Demona II (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz