Luis
Jasmine, warto by było o niej wspomnieć, cóż. Była moją pierwszą dziewczyną, zanim stała się wyjątkowa. Anielską krew ma się od urodzenia, aniołem nie można się stać, można się tylko nim urodzić. Argon zdradzał ją na każdym kroku, gdy przyszła do mnie zaopiekowałem się nią, a ona... ona mnie zdradziła. Początkowo wszystko układało się wyśmienicie, Argon nie protestował. Koło niego zawsze kręciło się wiele lasek, więc było mu wszystko jedno. Jasmine była moją pierwszą miłością, to dla niej na nowo otworzyłem serce, a ona bez skrupułów je połamała na miliardy kawałeczków.
Moja wrażliwość spadła do minimum. W tamtym momencie wyrwałem sobie serce, podszedłem do niej i wbiłem sztylet prosto w jej klatkę piersiową . Byliśmy już wtedy demonami, ale to nie usprawiedliwiało mnie w żaden sposób. Z rany zamiast lecieć krew, wyleciała biała wstęga. Dziewczyna uniosła się w górę, a z jej pleców wyrosły skrzydła. Jednym potężnym ruchem skrzydeł powaliła nas na ziemię. Patrzyła na nas z nienawiścią, mówiła, że nigdy nam nie wybaczy. Mój przyjaciel nic nie zrobił, dosłownie , tylko przyglądał się całemu zajściu. Wrzeszczała wściekle, a teraz postanowiła mi... pomóc.
-Jasmine - powiedziałem szeptem czym zwróciłem jej uwagę.
-Musimy iść, ale co zrobić z Leą? - zapytała i wskazała na moją śpiącą dziewczynę.
-Przeniosę ją do jej domu - odpowiedziałem i wziąłem dziewczynę bardzo ostrożnie, aby jej nie obudzić.
-Będziesz szedł? Ja wiem ,że to niedaleko, ale nie będziesz wzbudzał podejrzeń? - zapytała
-No co ty. Teleportuję się do jej pokoju. Szedł ,chciałabyś- mruknąłem pod nosem.
-Poczekam - oznajmiła i usiadła na krześle w kuchni nalewając sobie sok z lodówki.
Zignorowałem jej mało eleganckie zachowanie i zrobiłem tak jak zaplanowałem.
-Kocham cię - powiedziałem cicho do śpiącej Lei i ucałowałem ją delikatnie w czoło.
Wróciłem do domu, ale nie zastałem w nim Jasmine. Zacząłem jej szukać i znalazłem. Ktoś trzymał dłoń zakrywając jej usta, w mieszkaniu było ciemno i nie widziałem napastnika.
-Kim jesteś? - Odezwałem się zanim on zaczął, nic mi nie zrobi, jestem demonem.
Nie odpowiedział na moje pytanie , więc zbliżyłem się. Moje zmysły zaczęły wariować, to demon, tak samo jak ja.
-Luis? -zapytał znajomym głosem
-Carniveau? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, z przeczuciem, że mam rację.
Mężczyzna wypuścił Jasmine, a ona schowała się za mną.
-Zrobiłeś jej coś? - zapytałem widząc przerażenie dziewczyny.
-Nie, ale po co ci anioł? Lucyfer kazał WSZYSTKIE anioły wyłapać i dostarczyć do piekła - odparł akcentując słowo wszystkie.
-Ja mam zamiar odzyskać przyjaciela, a ona musi mi w tym pomóc - wskazałem na anioła.
-Jak to chcesz zrobić. Nie masz przecież flakonu z odtrutką.
-A tak się składa, że mam - powiedziałem triumfalnie pokazując małą buteleczkę
-I tym ty... chcesz... - mówił zginając się w pół od śmiechu.
-Z czego się tak śmiejesz! - krzyknąłem oburzony.
-Nie pokonasz tym Lucyfera, musiałbyś mieć co najmniej takie - odparł, a w jego dłoni pojawiła się znacznie większa butelka z odtrutką.
-Ale nie mam co liczyć, na to ,że ją dostanę, więc żegnam, mam coś do załatwienia - odparłem wściekły, bo było już po czasie.
-Masz! - krzyknął i rzucił w moją stronę ampułkę po czym rozpłynął się w powietrzu.
Nie miałem ,ani czasu, ani ochoty, aby rozmyślać, dlaczego znalazł się w moim domu i dobrowolnie dał mi odtrutkę.
-Gotowa? - zapytałem Jasmine.
-Tak - odparła, a ja chwyciłem jej dłoń i zszedłem do podziemi, do piekła.
Lea
Obudziłam się około szóstej rano, w swoim łóżku. Było to co najmniej dziwne, bo byłam pewna, że zasnęłam u Luisa na kanapie. Zadzwoniłam do niego, ale nie odbierał, wtedy przypomniałam sobie, że w dniu 24 grudnia będzie w piekle, a tam chyba nie mają telefonów. Bolało mnie to, że nie może być przy mnie, prócz rodziców był moim jedynym wsparciem, wtedy przypomniałam sobie o Jasmine, ale ona także nie odbierała, dziwne. Wstałam wypoczęta, ale mój kot na złość miauczał tak głośno, że moja głowa dała o sobie znak, a ja postanowiłam zażyć tabletki przeciwbólowe, nic nie może bardziej popsuć mi tego dnia.
Gdy miska mojego ,,ukochanego" kotka była pełna, zakończył swój występ i zajął się jedzeniem. Nareszcie - pomyślałam i zabrałam się do przygotowywania śniadania. Gdy wszystko było gotowe Giriam i Brad zeszli do kuchni, bardzo zmęczeni.
-Trudny dyżur? - zapytałam
W odpowiedzi tylko skinęli głowami.
-Zrobiłam naleśniki - odparłam i podałam im talerze z ciepłym śniadaniem.
-Kocham cię złotko - powiedziała Giriam i przesłała mi całusa w powietrzu.
-Kocham was naleśniki - Brad jak zawsze poprawił nam humor i obydwie zaśmiałyśmy się.
***
Po męczącym sprzątaniu domu i przygotowaniu posiłków zasiedliśmy w trójkę do stołu. Odmówiliśmy modlitwę i zajadaliśmy się przysmakami, które wcześniej zostały przez nas przygotowane. Ale cały czas myślałam tylko o Luisie. Nadszedł czas na rozpakowywanie prezentów. Dla rodziców miałam przygotowane wcześniej, zdążyłam je kupić jakieś dwa miesiące temu. Brad dostał ode mnie gofrownicę i toster, prócz naleśników uwielbia także gofry i tosty, więc był to strzał w dziesiątkę. Giriam dostała piękne srebrne kolczyki od Brada, a ja dałam jej w prezencie voucher do spa, zawsze mówiła, że byłby to idealny prezent. O Luisie też nie zapomniałam. Zdziwił mnie tylko jeden prezent.
-Co to takiego? - zapytałam wskazując na maleńki prezent.
-Twój kolega powiedział, że skoro nie mógł ci go dać w szkole, to podrzuci pod naszą choinkę.
Zdziwiło mnie to, ale po chwili doszłam do wniosku, że to musiał być Luis. Otworzyłam drobne pudełeczko i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
***
POLSAT!
Jak myślicie co dostała Lea od Luisa?
CZYTASZ
Dusza Demona II (Zakończone)
RomanceDruga część Serca Demona. Czy Lea zdoła poznać swoje możliwości i uratować Argona od pisanego mu losu? Jeśli tak, jakie będą tego skutki... #1 Dusza 27.03.2019 #1 Anioł 06.04.2019 #1 Hybryda 28.04.2019 #1 Niebo 28.04.2019 #1 Pocałunek 23.07.2019