Rozdział 11

785 64 53
                                    

Lea

Na lotnisku był straszny tłok. Na szczęście Luis nie puszczał mojej ręki. Bilety kupił przez internet, więc ominęliśmy kolejkę do zakupu biletów.  Niestety odprawa celna była prawdziwym koszmarem, chociaż nie mieliśmy bagaży, bo ten wyjazd był spontaniczny nie ominął nas łańcuch ludzi ,którzy również wybierali się w podróż. 

-Nie możesz ich ,,zaczarować" - powiedziałam żartobliwie do Luisa i pokazałam cudzysłów dłońmi.

-Przecież to urok bycia człowiekiem - uśmiechnął się ,  a ja w odpowiedzi go lekko szturchnęłam 

-Jak załatwiłeś bilety? - zapytałam

-No, przez internet - zaśmiał się

-Przecież załatwiłeś je godzinę przed wylotem, a to mało możliwe - spojrzałam w górę i napotkałam jego oczy ,które patrzyły na mnie

-Nie doceniasz mnie skarbie - uśmiechnął się i pocałował mnie w czubek głowy.

-Ależ doceniam - to mówiąc lekko przejechałam po jego policzku, a on pod wpływem mojego dotyku lekko zadrżał. 

-Ale mam też swoje ukryte zdolności - dodałam 

-Dziewczyna pół-anielica, a taki z niej demon - powiedział i objął mnie w pasie

***

Widok za oknem był prześliczny, chmury postanowiły nie przeszkadzać nam w podróży i można było podziwiać świat z lotu ptaka. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech, byłam szczęśliwa jak nigdy. Wszystkie złe wspomnienia zostawiłam w tej niekończącej się kolejce do odprawy. 

Oparłam głowę na fotelu i zamknęłam oczy, ponieważ zostały nam trzy godziny do celu. Ramię Luisa wydawało się idealną podporą, a zapach jego perfum sprawiał ,że czułam jego obecność. 

Luis

Lea zasnęła, nie dziwię się, była wycieńczona. Oparła się na moim ramieniu, a ja głaskałem ją po włosach, nie mogłem uwierzyć ,że jest tu ze mną, obok mnie. To nie był do końca spontaniczny wyjazd, w LA było serce Lei. Wiedziałem to, czułem, poznałem tego człowieka. Demony potrafią prawie wszystko ,w tym wnikać we wspomnienia. 

Carniveau -demon opętania nie wymazał się z jej pamięci, a może nie mógł. Wiem tylko ,że mieszka w Los Angeles. Ciekawe za jaką cenę będzie chciał sprzedać serce, może jest coś na czym mu zależy. Stracił przywileje i wstęp do piekła po kłótni z Lucyferem, nikt nie spodziewał się aż takiej kary. Jedyne czego nie można pozbawić demona to możliwość opętań. Zastanawiam się jakim cudem zdołał zawładnąć Leą.  Argon by nigdy do tego nie dopuścił, tak więc dlaczego?

*trzy godziny później*

-Lea- szturchnąłem dziewczynę 

-Mhm - otworzyła oczy i się uśmiechnęła 

-Jesteśmy 

Lea

-Gdzie pójdziemy najpierw? - zapytałam 

-Dokąd zechcesz - spojrzał na mnie czule

-Plaża! - powiedziałam nieco za głośno, w skutek czego kilka osób spojrzało się na mnie jak na wariatkę.

-A ja myślałem ,że wolisz iść odpocząć do hotelu -to mówiąc podał mi broszurę z Beverly Hills Hotel.

-To przecież najdroższy hotel jaki widziałam - powiedziałam patrząc na ceny pokoi 

-Najdroższy w LA - powiedział uśmiechając się 

-Jesteśmy tu na dwie noce, po co nam tak drogi hotel?

-Na coś muszę wydawać pieniądze - wzruszył ramionami 

-Ale,... cztery tysiące za noc?! - powiedziałam z niedowierzaniem

-Nie przesadzaj tylko trzy tysiące dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć 

-Co zrobisz z zaoszczędzonymi pieniędzmi? - zaśmiałam się

-Wydam na ciebie - spojrzał na mnie czule i wpił się w moje usta.

Oddałam pocałunek i zarzuciłam swoje ręce za szyje Luisa, ta chwila mogłaby trwać wiecznie, przepełnia mnie entuzjazm , a to co czuję do niego każdego dnia staje się trudniejsze do zaprzeczenia.

***

-No chodź - ciągnęłam Luisa za rękę , a on stawiał opór

-Tylko nie zakupy! Nie! Odejdź! - mówił próbując zachować powagę, ale nie udawało mu się to 

-To nie trzeba było mnie zabierać na spontanie ,bez moich ciuchów z domu.

-Kochanie, czy możemy wejść tylko po NAJPOTRZEBNIEJSZE rzeczy - powiedział głośniej przedostatni wyraz jego wypowiedzi

-No... tak - powiedziałam, chociaż wiedziałam, że minie około trzech godzin zanim znajdę chociażby jeden dobry strój kąpielowy.

-Oj, to nie było zbyt pocieszające, ale cóż przeżyłem w piekle ,więc chyba gorzej być nie powinno- puścił mi oczko

-No, pewnie - chyba ,że to zakupy ze mną - dodałam w myślach.

Luis

Myliłem się, piekło w porównaniu do  zakupów to prawdziwy raj. Zdążyłem kupić strój kąpielowy, gacie  i t-shirt na jutro, a Lea nadal szuka stroju, na szczęście kupiła już dwie sukienki i bieliznę. No cóż, uroki kobiet.

Po dwóch dodatkowych godzinach nareszcie wyszliśmy z tego przeklętego centrum handlowego. Udaliśmy się od razu na plażę. Prócz ubrań kupiła wiele na prawdę nie potrzebnych rzeczy w tym krem z filtrem, ale nie protestowałem. 

Zbliżała się szósta wieczorem, usiedliśmy na plaży , a ja posmarowałem Lei plecy. Co prawda uciekałem przed tym cholernym kremem, ale mnie dopadła. Gdy byliśmy już bielsi od kartki papieru położyliśmy się razem na kocu i wpatrywaliśmy w morze.

-Chcę popływać - odezwała się po piętnastu minutach lekko odrywając głowę od mojej klatki piersiowej.

-To idź - powiedziałem bez emocji

-Idziesz ze mną - odparła

-Mhm, nie - odwróciłem się na drugi bok

Nie odpowiedziała, więc postanowiłem zobaczyć co się dzieje, niestety było już za późno woda opuszczona z jej rąk spotkała się z moją twarzą.  Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na mnie jakby próbowała przekazać , że miała rację. Rzuciłem się w pogoń za sprawczynią , dogoniłem ją po jakiś pięciu sekundach i przerzuciłem przez ramię. 

-Puszczaj! - krzyczała śmiejąc się i uderzając pięściami w moje plecy

-Jak sobie życzysz - upuściłem ją w wodzie ,a ona pociągnęła mnie do siebie

Złączyła nasze usta pod wodą, a gdy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie i wynurzyliśmy.

-Zostań moją dziewczyną - powiedziałem i spojrzałem w jej oczy

-Nie - odparła i ponownie złączyła nasze usta.

-Jak to?! - zapytałem zdezorientowany, przerywając pocałunek

-Tylko się wygłupiam, jasne ,że chcę być twoją dziewczyną - odparła, a ja zadowolony z odpowiedzi delektowałem się ponownym smakiem jej ust.

***

Taka sielanka :D

Wasz ulubiony ship miał chwilę spokoju

Dusza Demona II (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz