Rozdział 6

779 65 8
                                    

Argon

Na lekcjach od trzech dni nie zjawiła się ,ani Lea ,ani Luis. Mojego współlokatora widywałem codziennie, ale gdy tylko pytałem co robi, on odpowiadał ,że dostał indywidualną sprawę dotyczącą jakiś dziwadeł. Nie obchodziło mnie co robi, jest demonem, nie musi chodzić do szkoły. Ja chciałem zacząć od nowa, po tym co zrobiłem. Nie chciałem tego pamiętać. Tamta dziewczyna nie zasługiwała na śmierć po prostu szła ulicą, gdy zobaczyłem w gazecie jej zdjęcie z młodszą siostrą poczułem ból, teraz ta 12-latka nie miała nikogo , rodzice zginęli trzy lata temu. Bez serca potrafię czuć, ale jest to nie możliwe, chyba że moje serce wcale nie zostało skradzione. 

Luis wszedł do domu z bananem na twarzy, gdy spytałem go z czego się tak cieszy ,ten tylko odparł:

-Z pięknego dnia

On i radość z... pięknego dnia, od razu coś mi tu nie grało.

-Jasne, a na poważnie? - zapytałem licząc na sensowną odpowiedź

-Nareszcie się udało. - odpowiedział przepełniony dumą

-Co? Co się udało - spytałem zdezorientowany 

-Wygląda na to ,że nasz problem sam się rozwiązał - to mówiąc pokazał mi zdjęcie zamordowanej przeze mnie dziewczyny

-Jesteś spierdolony Luis! Nie chciałem do tego dopuścić

-A ty jesteś BEZDUSZNYM demonem - uśmiechnął się i powiedział głośno określenie  

-Nie rozumiesz idioto ,że czuję się winny, źle się z tym czuję! - krzyczałem 

-Argonie mój drogi przyjacielu to tylko świadczy o tym, że nareszcie przestajesz czuć empatię do ludzi, wypijmy za to - powiedział i udał się do kuchni

-Pierdole takiego przyjaciela - powiedziałem pod nosem

-Słyszałem! Ale i tak się z Tobą napiję - zaśmiał się, tak zapomniałem ,że ma lepszy słuch od ludzi.

Po chwili przyniósł kieliszki i jakąś drogą wódkę.

-Nie mam ochoty, Luis zrozum źle czuję się z tym co zrobiłem

-Jesteś pierdolonym dzieckiem, które zrobiło coś nie po myśli rodziców i dostało lanie , zamiast znieś to jak prawdziwy mężczyzna, mażesz się jak bachor.

-Wolę mazać się jak bachor, niż nic nie czuć Luis, nigdy nie doświadczysz miłości, radości, szczęścia, nigdy, czujesz tylko negatywne emocje, a niedługo wcale nie będziesz ich czuć.

-Może, ale wolę takie rozwiązanie - powiedział dosadnie

-Idziesz na łatwiznę, czujesz ból fizyczny i złość tylko w kontaktach z demonami, nie wiesz jak to jest kogoś kochać i stracić tą osobę, nie wiesz! - wkurwiłem się na niego, jak on może oceniać to co czuję , ja wiem jedno, czuję bo moje serce gdzieś tam jest, czuję bo on mnie oszukał, czuję że...

Luis

Argon odwrócił się i poszedł w stronę kuchni, gdy nagle osunął się na ziemie.

-Argon!Argon , kurwa słyszysz mnie! - potrząsałem jego ramionami.

Pierdolona Lea, serce jej znika a tym samym Argona. Nie zawiozę go do szpitala, bo co ja im powiem yyy macie tutaj demona, ale jest niegroźny zabija w służbie szatana, oddaje serce dziewczyną narażając swoje życie i może was odesłać do piekła w każdej chwili.

Długo zastanawiałem się co robić, ale do głowy przyszedł mi wyłącznie jeden pomysł.

***

Przeszedłem przez bramy piekieł, te jęki, te krzyki, ten ból, brakowało mi tego. Płomienie piekielne, ludzie cierpiący za grzechy, których nie da się wymazać, dla mnie to prawdziwa rozkosz. Dotarłem do mojego domu w piekle i niestety tak jak przewidywałem serce powoli zaczęło znikać. Jakby tą połowę dać Argonowi to by się odbudowało, a Lea byłaby w miarę bezpieczna, bo serce nie znikałoby już, lecz z drugiej strony oddanie mu serca to największa głupota patrząc na to jak idealny się stał.

-Luis! - usłyszałem za sobą

-Witaj, Abbadonie czym zasłużyłem sobie na twoją wizytę - ukłoniłem się, w końcu to jeden z pierwszych upadłych aniołów 

-Do rzeczy, co z kluczem Lucyfer się niecierpliwi

-Wszystko pod kontrolą - odparłem rzeczowo

- No nie wiem, skoro Argon zasłabł 

Skąd oni... ach tak przecież dokładnie obserwują poczynania demonów na ziemi 

-To wszystko przez tą dziewczynę - odparłem

-Mówisz o kluczu? 

-Tak, oddał jej kawałek serca i... - kurwa za późno ugryzłem się w język

-Czekaj, czekaj ,jak to oddał? Czy to znaczy, że nie ma klucza,a twój przyjaciel za chwilę zginie!- Luis nie zrozum mnie źle ,ale za chwilę będziesz się palił w gorszych płomieniach, niż te piekielne - odparł poirytowany 

-On po prostu, on... się zakochał - westchnąłem 

-Ha! Świetny żart,  zakochać się w córce Lucyfera - zaśmiał się, ale za chwilę spoważniał

-To niestety prawda.

-Luis słuchaj, nie tolerujemy uczuć, możemy go sprowadzić z powrotem tutaj do piekła. Masz dwa  tygodnie na sprowadzenie tu Lei z sercem inaczej zwrócimy wam człowieczeństwo na ułamek sekundy, abyście mogli pośmiertnie cieszyć się torturami w płomieniach - uśmiechnął się 

-Powiedz mi, jak mam go obudzić?

-To proste, wylej mu to na głowę - to mówiąc podał mi krew niewinnej

-To ma zbudzić demona? - powiedziałem obracając fiolkę w dłoniach.

-Na twojego kumpla zadziała, jest słaby. Nie zabija dla przyjemności.

-A co mam zrobić z tym sercem, oddać mu je? Odzyska pełnie uczuć- zapytałem wahając się co jest właściwe.

-Oddaj mu je, bez względu na konsekwencje, może zniszczy to waszą przyjaźń i sam będziesz musiał odnaleźć serce ,ale uchroni dziewczynę. Albo nie budź go i w ciągu dwóch dni znajdź klucz i przyprowadź córkę szatana.

-Dlaczego potrzebna wam ta dziewczyna?

-Nam nie, Lucyferowi, a wiesz jak kończy się zadzieranie z diabłem - odwrócił się i dosłownie zniknął

Niestety wiem, igranie ze śmiercią, obrażanie pana piekieł i składanie ofiar z niewinnych nie kończy się dobrze.

***

Wszystkiego najlepszego wszystkim kobietom ^^

Dusza Demona II (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz