16.

152 7 0
                                    


Hogwart nie był już bezpiecznym miejscem. Większość uczniów,którzy próbowali protestować wybito,a tych co zostali cały czas traktowano crutiatusem „bo tak". Śmierciożercy atakowali często bezpodstawnie. Zazwyczaj zależało to od ich humoru danego dnia. Ciagle gazety o zagładzie czarodziejskiego świata wyprowadzały mnie z równowagi. Nie chciałam tego. Wiem,ze jakbym wróciła teraz so szkoły to osoby,które mnie tak bardzo nienawidziły znienawidziła by mnie bardziej . Mogłam mieć wszystko,gdybym tylko przyłączyła się do ojca. Z moim darem zniszczylibysmy ten swiat. Zgladzilibysmy każdego,ale wiem ze moja mama by tego nie chciała i moje sumienie również. Nie chce by moi przyjaciele patrzyli na mnie tak jak na niego. Dlatego mimo sprzeciwów będę pomagać Harry'emu mimo faktu ze ciężko wyciągnąć od ojca gdzie chowa horkruksy. Przez cały miesiąc codziennie kontaktowałam się z Harrym i bardzo się do siebie zbliżyliśmy,bardziej niż wcześniej. Nie mam pojęcia czy da się ro nazwać przyjaźnią -raczej nie,ale ufałam mu ze postąpi dobrze i ocali mni wos tej katorgi. On od początku we mnie wierzył. Zawsze mimo tego jaka byłam ,bronił mnie i rozumiał to ze nie miałam rodziców . W porównaniu do Draco,który twierdził ze nie mam szans w starciu z samym Voldemortem co osłabiało moje nadzieje . Wracając do Dracona... brzydziłam się nim. Od tego pamiętnego wieczora,kiedy pomogłam mu z krwawiącym przedramieniem nie zamieniłam z nim ani słowa. Nawet jak wchodził ,żeby przynieść mi coś do jedzenia ,bo nie chciałam jeść nawet nie mówiłam głupiego DZIĘKI. Czułam tak wielka odrazę i zlekceważenie przez kłamstwa ,w które uwierzyłam. Nie chciałam na niego patrzeć,czasami jednak pojawiały się objawy słabości kiedy ojciec mnie wykończył psychicznie i po prostu miałam ochotę wtulić się w Malfoy'a . W połowie miesiąca nie wytrzymywał i wracał do obelg ,które słyszałam za czasów naszej wrogości co skutecznie olewalam nic nie odpowiadając . Takie „Uważaj jak chodzisz Riddle" nie było motywujące do zmienia zdania o nim,ale cóż . Za to Luna masakrycznie schudła . Mało co jadła i ciagle martwiła się o Zakon. Bałam się ,ze będzie chciała powrotu do tego stopnia ze naprawdę wroci,a ja sama nje będę w stanie normalnie funkcjonować 

-Ja już nie dam rady.-powiedziała któregoś dnia czekając na moja reakcje ,uśmiechnęłam się spodziewając tego co zaraz powie-Raven muszę wrócić.

-Obiecaj ,ze mimo wszystko nie będziemy ze sobą walczyć.-odpowiedziałam smutnym głosem 

-Zawiążmy braterstwo krwi.-powiedziała stanowczo,spojrzałam się na nią milcząc. Jeżeli nawiąże z nią braterstwo krwi to nie będzie mogła mi nic zeobic kiedy będę zabijać np jej przyjaciół. Nie chciałam tego robić,ale nie chciałam jej zeobic krzywdy w ataku furii. Zgodziłam się na to,nie pozwolę by stała się krzywda mojej przyjaciółce . Porozmawialiśmy chwile o jej przeprowadzce. Złapała za rączkę kufra i pociągnęła do drzwi ,w których po chwili ukazał się tleniony blondyn.

-Malfoy mógłbyś mi pomoc?-spytała 

-Radź sobie sama Lovegood.-warknął i odwrócił się na pięcie . Po chwili wszedł do pokoju obok. Spojrzalysmybsie zdziwione na siebie sytuacja która przed chwila miała miejsce .

-Powinnaś z nim porozmawiać.-Luna zniknęła za drzwiami zostawiajac mnie już całkowicie sama w pomieszczeniu . Nie miałam zamiaru iść zagadać do wielkiego Arystokraty,który ostatnio swoim aroganckim zachowaniem zniechęcił do siebie pół tego dworu. Kiedy usłyszałam ,ze wyszedł sama ruszyłam do Kate i Blaise. Zastałam tylko Blaise ,który przeglądał jakaś książkę . I to dosłownie,przerzucał kartki z szybkością światła.

-Co ty robisz?-spytałam rozbawiona

-Nudzę się tak trochę,a ty Mela?-spytał unosząc zabawnie brwi,zaśmiałam się ponownie 

-Właściwie tez,zaszłabym do lochow zobaczyć kogo trzyma ojciec tutaj ,ale nie wiem czy to dobry pomysł.

-Ryzykowne ,tatulek zrobi ci krzywdę jak się dowie.

Avada Kedavra   /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now