Rozdział 7

484 32 1
                                        

Nie wiem ile siedzę w tej izolatce, ale chyba coś koło dwóch tygodni. Wciąż lekko bolały mnie żebra , możliwe ,że są złamane. Żaden dźwięk się tu nie dostaje , ciągle jest tylko ta pierdolona cisza. Znowu nękają mnie koszmary. Coraz mniej śpię. Jestem tak bardzo zmęczony. Niedługo popadnę w obłęd. Codziennie zastanwiam się czy przyjaciele się martwią a może nawet nie zauważyli tego ,że mnie niema. Ja za nimi tęsknię. Cholernie tęsknię. Już tak bardzo chce wrócić do domu.
- Niech mnie ktoś stąd wyciągnie,błagam. - wyszeptałem


Usłyszałem chrzęst zamka i w nich pojawiła się znienawidzona przeze mnie osoba.
- Chyba zapamiętasz jak masz się zachowywać prawda ?
Popatrzyłem tylko na niego ,ale nic nie odpowiedziałem. On złapał mnie za szyję i powtórzył pytanie.
- Będziesz pamiętał jak masz się zachowywać!?
- Ttak.

===== Scott =====
- Cholera! Jak mogliśmy być tak fatalnymi przyjaciółmi!
- Masz racje. Byliśmy dla Stilesa okropni. Nie cofniemy tego , ale teraz musimy się skupić aby go wyciągnąć stamtąd.  - powiedział Liam
- Masz jakiś plan?
- Może poprostu pójdziemy tam i powiemy ,że chcemy się z nim widzieć.
- Serio Scott. To się nie uda
- A czy masz lepszy pomysł?
- W zasadzie to mam

-------
Siedziałem na korytarzu oparty o ściane. Chłód kamienia przynosił mi ulgę. Patrzyłem na innych pacjentów ośrodka. I w pewnym momencie przypomniałem sobie jak poznałem Malie. Uśmiechnąłem sie gorzko na to wspomnienie. Mimo tego czasu wspomnienie o tym jak tata i przyjaciele mnie odrzucili nadal boli. Wydawało mi się ,że im więcej czasu mija tym ból staje się mniejszy , ale on nadal jest taki sam. W pewnym momencie usłyszałem jakiś głos.

,,-Wszyscy cię zostawiają. Nikt ciebie nie potrzebuje. Tylko ja. A ty potrzebujesz mnie. Razem będziemy silniejsi. Jedyne co musisz zroboć to otworzyć drzwi. Otwórz je Stiles." OTWÓRZ!
Poznałem go. To znowu ON. To Nogitsune. 
- Nnie. Odejdź. Proszę odejdź. Zostaw mnie.  - szeptałem przerażony
,,- Ja nigdy cię nie zostawię. "
- ODEJDŹ!
Nie nie nie.  Dlaczego on nie chce odejść. Otworzyłem oczy i to co ujrzałem wstrząsneło mną. Korytarz pokrywała krew. Mnóstwo krwi. Czułem jej mdlący zapach. W rogu leżało zmasakrowane ciało. Na ścianie zawieszone było lustro. Na drżących nogach podeszłem do niego. W pierwszej chwili nic sie nie działo , było tylko moje odbicie , ale nagle zamieniło się w Nogitsune.
,,- Widzisz Stiles. Jesteśmy jednością. Ty i ja . MY. To MY to zrobiliśmy.  Zabiliśmy tycj ludzi.
- To byłeś ty! Nie ja - wykrzyknąłem chodź sam w to nie wierzyłem.
W pewnym momencie przy ścianie widniał szeryf Stilinski. Martwy.
Nie wytrzymałem , uderzyłem z całej siły w lustro które potłukło sie na mnóstwo kawałeczków i wrzasnąłem. Potem poczułem ukłucie w ramię i nastała ciemność.

MonsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz