Obudziłem się gdy substancja przestała działać. Z dużym wysiłkiem powieki. Próbowałem poruszyć się, ale nadal byłem przywiązany. Ręce były całe w zakrzepłej krwi. Przekręciłem głowę w drugą stronę a tam stał on. Nogitsune.
- Leżysz tu związany,zakrwawiony i sam. Wszyscy cie opuścili Stiles.
- Moi przyjaciele na pewno się o mnie martwią - próbowałem przekonać samego siebie
On tylko się zaśmiał.
- Oh czyżby. Powiedz mi czy gdyby twój ojciec się martwił wysłałby cie tutaj? Czy gdyby Twoi przyjaciele się martwili by ignorowali cie? Ty jesteś zamknięty tutaj. Ledwo żywy, a oni są wolni. Żyją swoim życiem bez ciebie. Jesteś im niepotrzebny. Zapomnieli o tobie.
- Kłamiesz - odpowiedziałem drżącym głosem
- Przestań przekonywać siebie, że jeszcze coś dla nich znaczysz. Teraz jesteś dla nich nikim. Tyle razy się poświęcałeś dla nich a oni co? Tak cie odrzucili, zostawili na pastwę losu.
- Przyjdą po mnie. Na pewno
- Nie łudź się. Oni już nie przyjdą. Oh słyszałeś ktoś chyba idzie ci złożyć wizytę. I to niezbyt miłą. Śmiem powiedzieć iż dosyć bolesną.
I po tych słowach zniknął a zamiast niego w drzwiach stanął Brunski.
- Wreszcie się obudziłeś. Dobrze się spało?
- Wspaniale, przecież bycie przykutym i zakrwawionym jest takie fajne.
- Niedługo nie będziesz taki pyskaty.
Po tych słowach wziął z metalowej szafki scyzoryk i rozciął mi skórę dosłownie kilka milimetrów od oka.
- A może by tak przejechać przez całe oko. Najlepiej dwa. Co o tym sądzisz? Dobry pomysł prawda? Ale to jeszcze nie teraz.
-Josh weź go zaprowadź na górę
Dopiero teraz zauważyłem postać skrytą w cieniu. Mężczyzna o imieniu Josh zaczął rozpinać pasy po czym pociągnął za ramię i wyprowadził z jak się mogłem domyślić piwnicy.
- Znaj dobroć Brunskiego. Będziesz miał chwilę spokoju, bo dzisiaj cały dzień będzie zajęty.
Ucieszyłem się na te słowa. W końcu jeden dzień w którym nic mi nie zrobi. Gdy tylko pracownik ośrodka zaprowadził mnie na górę do innych pacjentów usiadłem pod ścianą. Nie miałem nawet siły aby pójść w inne miejsce. Czułem się jak śmierć.________
Leżałem w salonie z butelka wódki zastanawiając się nad tym co zrobiłem.
- Cholera jestem okropnym ojcem. Gdybyś tylko tu była to inaczej by się to potoczyła - powiedziałem w stronę fotografii zmarłej żony. Rzuciłem butelką o ścianę. Czułem taką złość na siebie, na to co zrobiłem.
Już chciałem iść gdy usłyszałem pukanie do drzwi
-Wejść
W drzwiach pojawił się Scott, Lydia, Malia, Liam oraz Derek.
- Oh co was tutaj sprowadza
-Musimy wyciągnąć do Stilesa
- Nie trzeba byłoby go wyciągać gdybym nie był takim fatalnym ojcem
Pierwsza odezwała się Lydia
- Fakt. Zachowałeś się tragicznie jako ojciec posyłając Stilesa tam, ale my wcale nie jesteśmy lepsi. Każdy z nas widział jego stan i nic z tym nie zrobiliśmy. Ignorowaliśmy go. Odrzuciliśmy. Ale teraz takie uzależnie się nad naszym zachowaniem nic nie da. Musimy coś
zrobić.
- Spróbuję zadzwonić do ośrodka i poinformować, że jednak chce zabrać syna.
Po tych słowach wybrałem właściwy numer. Odebrano za drugim razem.
- Dzień dobry z tej strony szeryf Stilinski. Jakiś czas temu zapisałem syna do ośrodka.
- Imię?
- Stiles Stilinski.
- Tak jest tu ktoś o takim imieniu
- Chciałbym go teraz zabrać.
- To jest niemożliwe
- Ale jak to niemożliwe? Chce mojego syna z powrotem!
- Podpisał Pan dokumenty, że pański syn wyjdzie tylko wtedy gdy jego opiekun w ośrodku uzna to. Niestety pan Brunski nie zgadza się na wypisanie
- Nie obchodzi mnie czy się zgadza! Do cholerny macie oddać mojego syna!
- Nie będę z Panem rozmawiać. Pański syn zostanie w tym ośrodku tak długo jak będzie trzeba a teraz żegnam.
Po tych słowach się rozłączyła.
- Nie dało się po dobroci to musimy siłą - stwierdziła Malia
- Czyli wprowadzamy nasz plan
Rozmowę przerwał dzwoniący telefon jednak nic sobie z tego nie robiłem i kliknąłem czerwoną słuchawkę. Jednak po kilku minutach znowu rozbrzmiał dzwonek.
- Może niech szeryf odbierze
- Nie znam tego numeru. Pewnie znowu dzwonią z jakimiś ofertami.
W tym momencie spojrzałem na Lydie. Jej wzrok był dziwnie nie obecny
- Lydia? Wszystko w porządku?
- Musi szeryf to odebrać. Nie wiem o co chodzi, ale czuję, że to jest coś ważnego
Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w nią aż w końcu sięgnąłem po telefon.
- Halo?
Odpowiedziała mi tylko cisza
- Kto dzwoni?
Po chwili usłyszałem drżący głos
- Tato
Zamarłem w szoku

CZYTASZ
Monster
FanfictionAkcja dzieje się po 3 sezonie ------- Po opętaniu Stilesa przez Nogitsune jego przyjaciele zaczynają go unikać. Stiles ma coraz częstsze koszmary. Co wieczór śnią mu się zabójstwa. Co się stanie gdy trafi do miejsca które w założeniu ma mu pomóc...