Rozdział XIV "Obudź się proszę"

2.2K 168 268
                                    

*pov Marek*

Stan Łukasza jest beznadziejny, nie ważne czy przy nim jestem, czy nie. Raz arytmia serca, raz wygląda, jakby tylko spał. Jego matka dalej nie pozwala mi tam siedzieć, jednak ona jest tylko do godziny dwudziestej, potem ja wychodzę od pani Mileny i idę do Łukasza.
Polubiłem panią Milenę, jest dla mnie troche, jak mama, która ciągle siedzi w pracy. Widuje ich tylko kilka godzin w sobote, bo w niedziele jakieś bankiety. Też, dlatego ciągle Łukasz jest u mnie. On też ciągle siedzi sam w domu, matka za granicą, ojca nie ma, a z siostrą mają konflikt od dwóch lat, jednak do dziś nie wiem, o co chodzi. On i ja mamy tylko siebie w zasadzie. Znaczy teraz ja mam nową "psiapsi" panią Milenę, a on ma tą dziewczyne. Czemu ostatnio ja jej o imię nie spytałem? Pewnie nadmiar emocji.

- Łukasz jest dla ciebie na prawdę ważny - rzekła kobieta
- To fakt - odparłem
- Będziesz miał duże braki w szkole - rzekła
- Uczą mnie w domu, nadrobie wszystko - rzekłem
- Nie wątpię - odparła

Dobrze mi się z nią rozmawiało, potrafiła mnie podtrzymać na duchu w tych ciężkich chwilach. W pokoju obok siedziała matka Łukasza z lekarzem, ciekawiło mnie bardzo, o czym rozmawiają, ale się dowiem od pani Mileny.

- Pójdę sprawdzić, co z Łukaszem - rzekła kobieta

Dobrze, że nie tylko ja martwie sie o chłopaka. W końcu to jej zawód, ale jednak miło sie na to patrzy, że ktoś również mu pomaga wyzdrowieć.
Widziałem, jak pani Milena wchodzi do gabinetu lekarza. Czyżby coś się stało z Łukaszem? Siedziałem i patrzyłem przez okienko czy idzie do mnie z powrotem.
Minęło około dziesięć minut i kobieta wróciła do mnie.

- Nie wiem, czy cie ucieszy, to, co ci zaraz powiem - rzekła kobieta
- Coś z Łukaszem? - zapytałem zaniepokojony
- Powiedzmy, bo nie chodzi o jego stan - rzekła
- A o co? - spytałem
- Matka żąda odłączenia aparatury - rzekła Milena
- Przecież to go zabije! - krzyknąłem i wstałem z krzesła
- Nawet lekarz jej to powiedział, jednak znalazła jakiś paragraf i ma prawo to zażądać - rzekła Milena

Czyli co? Nie mogę nic zrobić? Bo damulka chce go zabić?

- Idę do niej - rzekłem mega wkurwiony
- Marek, nie możesz - powiedziała Mielna
- Nie bedzie mi jakaś tępa kurwa próbowała go zabić - rzekłem wściekły i wyszedłem z pokoju

Byłem gotowy rozwalić jej ten brzydki ryj o stół. Też mam swoje granice wytrzymałości.

- Chce go zabić!? - krzyknąłem w twarz kobiecie
- Trzymanie go na siłę przy życiu nie ma sensu - rzekła nibu smutna
- Sensu to nie pani życie! - krzyknąłem
- Jesteś dzieckiem i tego nie rozumiesz. Jutro go odłączamy - rzekła matka Łukasza
- Pozwę cie do sądu jak to zrobisz - rzekłem i trzasnąłem drzwiami

Byłem wściekły na nią. Jak można chcieć zabić własnego dziecko? Własna matka, powinna walczyć o jego życie. Robić wszystko, aby chłopak przeżył, a ona chce go celowo zabić.
Wróciłam do pani Mileny, psychika mi już kompletnie siadała, a jeszcze doszło do tego takie coś.

- Krzykiem nic tu nie wskórasz - rzekła kobieta
- Wiem, krzycze z bezradności - odparłem - Jeśli ona go jutro odłączy ja tego nie przeżyje - dodałem
- Zobaczę, co da sie zrobić - powiedziała Milena

Nic sie nie da zrobić, już podjęła decyzję. Zabije dwie osoby - jego i mnie. Do końca życia nie wyjdzie z więzienia, obiecuję to sobie i jemu.
Widziałem przez okienko, jak matka Łukasza wychodzi do domu. Nawet nie zauważyłem, jak szybko minęły te godziny i już dobijała dwudziesta. Przynajmniej mogłem w spokoju przy nim posiedzieć.

- Idź do niego, wezmę cię o dwudziestej drugiej podwioze do domu. - rzekła pani Milena
- Jak zawsze - odparłem i wyszedłem

Usiadłem koło łóżka Łukasza, chwyciłem go za rękę i zacząłem płakać. Ta bezradność mnie dobijała. W myślach miałem ciągle "obudź sie, proszę". Gdyby on to tylko usłyszał.
Nagle usłyszałem ciche mamrotanie, i poczułem, jak ręka Łukasza ściska moją.
Może mi się wydawało, a może właśnie stawał sie cud?

- Łukasz? - spytałem
- Moja głowa... - rzekł osłabiony chłopak

Nie mogłem uwierzyć, w to, co właśnie się stało. Chwyciłem jeszcze mocniej jego rękę, a łzy smutku zamieniły sie w łzy szczęścia.

- Co sie stało, gdzie ja jestem? - rzekł Łukasz
- Jesteś w szpitalu - odparłem
- Co sie stało? Nic nie pamiętam - rzekł chłopak
- Mnie też nie pamiętasz? - spytałem lekko zmartwiony
- Nie, pamietam. Jak mógłbym zapomnieć kogoś kogo kocham? - odparł Łukasz

**********

Jak wam sie podoba rozdział? Do biliśmy już ponad 2K wyświetleń, jestem w szoku! 2.5K zrobie specjal 😍
Moje opowiadanie zajmuje #2 miejsce w Kruszwil, i jest polecane - na prawde w to nie wierze! Brawa dla nas kochani 😍

5K zrobie specjal 😍 Moje opowiadanie zajmuje #2 miejsce w Kruszwil, i jest polecane - na prawde w to nie wierze!  Brawa dla nas kochani 😍

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na 10K zrobie coś mega - założę kanał na YouTube (żart XD)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Na 10K zrobie coś mega - założę kanał na YouTube (żart XD)

Kruszwil i jego sekret (Wolno Pisane) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz