Rozdział 66 "Pytam siebie: kim jestem?"

1K 98 182
                                    

*pov Honey*

Ta cała sytuacja od dwóch tygodni jest popieprzona. Marek żałował zdrady, to go Łukasz pobił, teraz jego siostra go okłamała i znowu ten chłopak leży już dwa tygodnie w szpitalu. Jego stan jest tak ciężki, jakby został potrącony przez samochód. Wiem, że Marek też zrobił błąd wtedy w Anglii, ale patrze też na niego, że jest o wiele młodszy od Wawrzyniaka. Łukasz też powinien pomyśleć, a nie bić go nie wiadomo po co, i ile. W końcu ten chłopak zgłosi to na policje i Lukasz trafi pod cele z takimi "kolegami" jak on.
Na noc chodzimy wszyscy do Aleksandra, Lilli sie tam nie pojawiła, a o Łukasz mało wiem. Tyle, że urwał kontakt, że wszystkimi. Uświadomi sobie swoje błędy dopiero, gdy na prawdę dojdzie do większej tragedii. O ile już nie doszło.
Milena udziela informacji tylko mi, bo mnie zna i pamięta. Trudno byłby zapomnieć kogoś, kto średnio raz w miesiącu jest w szpitalu przez tych idiotów. Wiem, że jeżeli Marka stan sie nie bedzie polepszał, to możemy być bardziej, niż pewni, że lekarze odpuszczą ratowanie jego. I tu nawet nie po chamsku, tylko po to, aby chłopak podświadomie nie cierpiał.
Od dziesiątej do dwudziestej drugiej siedzę w szpitalu, Aleksander jest tu później, gdyż wraz z Kordianem pracują. Trudno mi sie patrzy na to wszystko z boku, gdybym szybciej próbowała ich ogarnąć to może by nie doszło znowu do czegoś takiego.
Targają mną różne uczucia, choćby dlatego, że gdzieś kocham Lilli. Tak samo było z Kornelią, też mimo wszystko, gdzieś serduszko ją wolało.

- Honey - rzekł Aleksander

Siedziałam przy łóżku Marka, który leżał podpięty do aparatury. Spojrzałam na mężczyznę, który po chwili zaczął mówić.

- Wiem, że nie chcesz, ale proszę - powiedział
- O co?  - zapytałam
- Pojedź do niego, już raz chciał sie zabić. - rzekł Aleksander
- Czemu sam nie pojedziesz?  - zapytałam
- Myślę, że on woli pogadać z tobą, niż ze mną - odparł

Stwierdziłam, że do stracenia nic nie mam i mogę do niego sie pofatygować. Najwyżej bardzo mili niebiescy panowie po niego przyjadą.
Zabrałam rzeczy, wsiadłam w samochód i pojechałam do Łukasza. Ciekawe w sumie czy sie nie zabił.
Po dwudziestu minutach znalazłam się pod mieszkaniem chłopaka. Weszlam po schodach. Na klatce czuć było bardzo mocno papierosy. Łukasz kiedyś palił, więc może to on. Nie zdziwi mnie to.
Gdy po trzech minutach pukania chłopak nie otworzył drzwi pociągnęłam za klamkę. Drzwi były otwarte, więc weszlam do środka. Nie myliłam się to taktycznie u niego tak dawało papierosami. Weszlam do salonu, gdzie Łukasz siedział przybity z papierosem. Wyglądał, jak siedem nieszczęść.

- Zamierzasz się tu za dusić w tym dymie?  - spytałam
- A kto będzie za mną płakał?  - spytał

Jego głos był ciężki, brzmiał jakby miał chrypę. Na prawdę to nie wygląda dobrze.

- Nie spytasz, co z Markiem?  - zapytałam
- Na pewno lepiej, niż przy mnie - odparł biorąc kolejnego papierosa

Nie mam sił do nich. Chlopacy są gorsi, niż dziewczyny.

- Dalej jest nie przytomny, nie wygląda to za dobrze - powiedziałam
- Wiem od taty. Mówię, że mu lepiej, niż przy mnie - powiedział i odpalił papierosa - Że ja tej suce uwierzyłem - dodał chłopak
- Zmanipulowala tobą, jest podobna do Kornelii, tylko w mniejszymi stopniu - powiedziałam

Z jednej strony chcialabym, aby Lukasz po cierpiał i zrozumiał błędy, jednak z drugiej strony to mój przyjaciel i ciężko mi się patrzy na jego smutek i cierpienie.

- Pojedziesz ze mną do niego?  - zapytałam
- Nie jestem tam mile widziany - odparł

Zabierzcie wszystkich chłopaków na inną planetę proszę...
W tym momencie dostałam sms'a z informacją od Kordiana. Jest to na razie najlepsza wiadomość, jaką mogłam otrzymać

- Obudził się - Kordian

Szczęśliwa wstałam z kanapy, chwyciłam Łukasza za rękę i wyszliśmy z mieszkania.

- Co jest?  - zapytał zdezorientowany chłopak
- Obudził się - powiedziałam

Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala, gdy byliśmy na miejscu Marek był na badaniach.

*pov Łukasz*

- Mówił coś?  - spytała Honey
- Jeszcze nie, jak wróci pogadajcie z nim - odparła Milena

Staliśmy wszyscy pod salą Marka. Widziałem wzrok ojca, z jednej strony chcial mnie zabić, a z drugiej chyba sie cieszył, że jednak tu jestem.
Minęły dwie godziny, odkąd zabrano Marka na badania. Czekaliśmy dzielnie na niego dalej pod salą.
Widząc, że chłopak wraca usmiechnelismy się do siebie. Pierwszy raz od dłuższego czasu uśmiechnąłem sie do kogoś.

- Wejdziemy pierwsi - powiedziala Honey
- Idźcie - odparł Aleksander

Weszliśmy nie pewnie do Marka sali. Chlopak siedział na łóżku, nic nie mówił. Spojrzał na nas i dalej milczał.

- Jak sie czujesz?  - spytała Honey
- Em dobrze, miło że pytasz - odparł Marek
- Przepraszam - powiedziałem
- Za co? - spytał zdziwiony chłopak
- No, za to, że tu jesteś - odparłem
- Nie rozumiem?  - spytał dalej zdziwony

Spojrzeliśmy na siebie z Honey, gdyż zachowanie Marka bylo dla nas dziwne

- A tak właściwie - powiedział nagle chłopak
- Tak? - spytała Honey
- Nie wyglądacie na lekarzy - powiedział
- Lekarzy?  - spytałem zdziwiony

Marek spojrzał w ziemię, jego oczy zaczęły być bardzo smutne

- Kim jestem?  - spytał Marek

Ja wraz z Honey spojrzeliśmy zdziwieni na siebie. Nie rozumieliśmy o co chłopak pyta.

- Ale o co ty pytasz Marku?  - spytała Honey
- Pytam siebie kim jestem?  - powtórzył chłopak
- Moment czy on ma - zacząłem mówić i spojrzałem na Honey
- Amnezję... - dokończyła dziewczyna
- Kurwa... - wyszeptałem

Co ja narobiłem...

*************

I jak wam sie podoba? 

Kruszwil i jego sekret (Wolno Pisane) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz