Rozdział IX "Teraz,albo nigdy"

2.8K 192 117
                                    

(Na dole walentynkowe pytanie)

*Pov. Łukasz*

"Będziesz za dwie godziny? - Marek
"Nie wiem" - Łukasz
"Czemu? " - Marek
"Bo nie wiem" - Łukasz
"Łukasz YouTube czeka" - Marek
"..." - Łukasz
"Będę" - Łukasz

Jak ja mu spojrze w oczy? Po tym wszystkim? Po wyznaniu mu miłości. Czuję się okropnie, nie mam na nic ochoty, a na pewno nie na bawienie sie w Kamerzystę. Chyba będę musiał zrezygnować z tej roboty. Z resztą zobaczę, jak bedzie na tym spotkaniu z Kruszwilem. Generalnie nie widzę tego. I jeśli ten... Kretyn każe mi nagrywać "idealną randkę" spierdole z tamtąd i tyle. Czuję się, jakbym miał złamane serce, a to sam zepsułem wszystko. Zawsze wszystko psuję.

"Będę czekał na ciebie" - Marek

Na prawdę nie chce tam iść, nie mam ochoty go widzieć. Jednocześnie tęsknię za nim, moje uczucia teraz są takie niezrozumiałe, bije sie z myślami. Serce mówi "idź", rozum mówi "zrezygnuj". Totalnie nie wiem, co robić, jednak obiecałem, że przyjdę, a obietnicy nigdy nie złamałem. Może zacznę sie ogarniać, jakiś prysznic, śniadanie i będę gotowy.
Może tak właśnie miało być? Co to za związek z ledwie osiemnaatoletnim chłopakiem. Co to za związek z chłopakiem... Uczucia biją się z myślami, czyny z zamiarami. Od dwóch tygodni czuje się, jak w hiszpańskiej telenoweli, gdzie mój "Pablo jest niegrzecznym chłopcem". To jest okropne uczucie, jednak sam do teo doprowadzam swoim zachowaniem. I myślami. I uczuciami. Czyli wszystkim, całym życiem.
Po prysznicu, który źle mi sie kojarzy od nocy u Marka, zrobiłem sobie drobne śniadanie. I tak ledwie coś przechodziło mi przez gardło. Nie jem praktycznie od wczoraj, z nikim nie pisze, nie daję znaku życia. Dla mnie to jest rozwiązanie. Jedyne rozwiązanie.
Po śniadaniu wsiadłem w samochód i pojechałem pod dom Marka.

"Czekam w samochodzie" - Łukasz

Czekałem, aż Marek zejdzie na dół. Raz dwa coś z nim zagram i jadę do domu.

- Cześć - powiedział Marek wsiadając do auta
- Cześć - odparłem i ruszyłem w miejsce, gdzie zawsze nagrywaliśmy

Zawsze nagrywamy w lesie i w domku, który należy do rodziców Marka, więc nie myślałem nawet, aby jechać gdzie indziej. Marek nawet nie powiedział, aby gdzie indziej jechać, więc się domyśliłem, że tam mam jechać.
Jechaliśmy w milczeniu, słuchając radia. Dwadzieścia minut jazdy w ciszy między nami. Nie dziwię się, że nie chce ze mna gadać. Trudno. Jakoś będę musiał to przeżyć. Naważyłem piwa, to muszę je wypić.

- Z kim wczoraj jechałeś? - spytał Marek, gdy dojechaliśmy na miejsce

Byliśmy sam na sam...

- Z Honoratą. Sąsiadka twoja. - odparłem
- Jesteś... - zaczął Marek, lecz nie dokończył
- Co jestem? - spytałem

Marek wysiadł z samochód, trzaskając drzwiami. Wyjął kamerę z bagażnika i poszedł w stronę domku. Stwierdziłem, że nie odpuszcze.

- Zacząłeś to skończ - krzyknąłem
- Nie chce sie z tobą Łukasz kłócić - odparł tylko

Postawił kamerę z boku, jakby nie wiedział do czego służy. Dziwnie sie zachowywał.
Zamknąłem samochód i powtórzyłem.

- Albo skończysz, albo jade do domu - rzekłem stanowczo
- Dziwny - odparł
- Wiem, to nie od dziś - powiedziałem smutny, a jednocześnie wściekły.

Ruszyłem w stronę samochodu, aby do niego wsiąść i odjechać, jednak wtedy Marek złapał mnie za rękę.

- Najpierw mówisz komuś "kocham cię",po czym jedziesz bez słowa z jakąś dziewczyną. Jak mialem się poczuć? - dokończył

Kruszwil i jego sekret (Wolno Pisane) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz