Eighteen

191 15 102
                                    

Zach pov
Nie mam pojęcia co działo się między Danielem a Corbynem, ale musiało być ostro skoro było ich słychać w dosłownie całym domu. Tak że ja z Jackiem po prostu wyszliśmy z domu na zakupy. Właśnie jesteśmy w Targecie (czy jakoś tak to się nazywało), ja siedzę w wózku sklepowym a Jack mnie pcha, jeździmy tak nie ostrożnie że prawie przewróciliśmy starszą panią.

- JACK ! HAMUJ ! - krzyknąłem gdy prawie wjechaliśmy w regał z płatkami, chłopak na szczęście zdążył wyhamować centralnie przed wkurwionym ochroniarzem

- Ani kroku dalej ! - wrzasnął

- SPIERDALAMY ! - krzyknąłem do Jacka, który od razu wycofał trochę wózkiem po czym zawrócił i popędził w kierunku mechanicznych drzwi

Gdy wyjechaliśmy z supermarketu skierowaliśmy się w stronę nie zbyt stromej ulicy (w sensie ona była na górce)  po czym Jack rozpędził nasz wózek i sam do niego wskoczył. Pędziliśmy w dół coraz to szybciej gdy nagle zatrzymał się przed nami policyjny.

- KURWA WJEDZIEMY W NICH ! - krzyknął przerażony Jack a ja go przytuliłem i zamknąłem oczy

Po chwili poczułem silne uderzenie i wypadliśmy z wózka, a moje ciało coś lub ktoś zgniótł.

- Jack zejdź ze mnie grubasie - warknąłem czując że moje żebra są powoli łamane

- Spierdalaj nie jestem gruby - oburzył się chłopak i wstał ze mnie, dzięki czemu i ja swobodnie stanąłem na ziemi

- Co was podkusiło żeby jeździć po supermarkecie wózkiem a później zjechać nim z górki na ruchomą ulicę ? - zapytał zażenowany policjant

- My eee..  - Jack  próbował wytłumaczyć policjantom

- Wy co ? - spytał drugi

- No ten, no... - próbowałem to wytłumaczyć, ale co miałem powiedzieć że dwoje naszych przyjaciół rucha się w domu, odpowiedzialna mamusia Jonah jest z swoją dziewczyną Tate, a my z nudów i braku odpowiedzialności jeździmy tak sobie po markecie ?

NIE

Więc trzeba było załatwić to inaczej.

- Wsiadajcie, musimy was spisać na komisariacie - westchnął komisarz

Posłusznie wsiedliśmy do tyłu radiowozu a policjanci zaraz po nas.

Time skip
Na komisariacie
Gdy już nas spisali chcieli dzwonić do rodziców, aby nas odebrali, ale chyba przecież nie karzą im przyjechać z całkowicie innych stanów po to bym odebrać swoje dzieci i zawieść je do domu oddalonego o około dwa kilometry. Więc podaliśmy numer Jonah...

- Zach, on nas zabije za to że przerwaliśmy mu randkę z Tate - powiedział przerażony Jack

- Oj daj spokój - mruknąłem i lekceważąco machnąłem ręką - najwyżej potłuczenia talerze w domu - dodałem

- No nie wiem... - westchnął

- Zaraz będzie po was pan Marais - powiedział i poszedł z powrotem do biura

Jonah pov
Właśnie miałem pocałować dziewczynę gdy nagle zadzwonił telefon. Warknąłem i odebrałem go.

- Halo - rzuciłem od niechcenia

- Dzień dobry z tej strony komisarz Steve Harrington, czy mógłby pan przyjechać po niejakiego Jacka Avery'ego i Zachary'ego Herrona ? - powiedział a ja zmarszczył email brwi

- Coś się stało ? - zapytałem ciekawy

- Długą historia, niech oni sami panu opowiedzą... - westchnął

- No dobrze będę za góra pół godziny. Do widzenia - powiedziałem wkurzony

-  Co ci debile znowu zrobili ? - spytała Tate

- Nie chcę wiedzieć... - rzuciłem ubierając buty, a dziewczyna do mnie podeszła - nie martw się dokończymy to - powiedziałem mrugając do niej jednym okiem

- Pa - powiedziała

- Pa pa - mruknąłem muskając czubek jej noska swoimi ustami

Wsiadłem do samochodu i odpaliłem go. Gdy dotarłem już na posterunek policji szybko wysiadłem i pognałem do środka.

- Dzień dobry ja po Jacka Avery'ego i Zachary'ego Herrona - powiedziałem

- Nareszcie pan jest, po spisaniu ich daliśmy im wolną rękę i zostawiliśmy ich samych na korytarzu i daliśmy im sok jabłkowy, a oni zaczęli się bić i wszystko rozlali - powiedział policjant roztrzęsionym z nerwów głosem

Rozejrzałem się po korytarzu i na jego końcu zauważyłem dwie postacie z mopami, w których rozpoznałem Jacka i Zacha. O nie bez kary się nie obejdzie...

- Jachary idziemy - powiedziałem tak głośno, aby mnie usłyszeli

Od razu rzucili mopy, przybiegli do mnie i każdy z nich objął jedną z moich nóg...

- Dziękuję ci chyba dłużej bym tu nie dał rady... - mruknął Jack

- Tak ja też - dodał Zach

- Gdybyście nie odwalali takich akcji to nie musielibyście tutaj siedzieć - syknąłem i jakoś odczepiłem ich od moich nóg

Time skip
W domu

Od razu gdy weszliśmy do domu zauważyliśmy bardzo wesołych Daniela i Corbyna, przytulali się i jedli czekoladę. DANIEL JADŁ CZEKOLADĘ. NIE MAM POJĘCIA CO CORBYN MU ZROBIŁ, ALE CHYBA WYPRAŁ MÓZG

- Jesteśmy ! - krzyknąłem

- Jonah ? A ty nie miałeś być u Tate ? - spytał Daniel wygrzebując się z pod koca

- Musiałem odebrać tych debili z komisariatu - syknąłem

- Co ? Ruchali się w miejscu publicznym ? - spytał Corbyn z miną pedofila

- Niech sami wam opowiedzą, bo ja już nie mam siły... -  westchnąłem

Po tym jak chłopaki opowiedzieli całą historię wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

- To nieźle - zaśmiał się Corbyn

- No a teraz kara - powiedziałem stanowczo a oni spojrzeli po sobie przerażonym wzrokiem

- C-co masz na m-myśli ? - wyjąkał Jack

- Oddawać telefony - powiedziałem groźnie i wystawiłem rękę na której po chwili znalazły się dwa nowe iPhone'y 

______________________________________

W końcu mam czas na napisanie rozdziału 😣
Więc mam nadzieję że się podobało i przepraszam za wszystkie błędy ❤

See you later xx
*autoreczka*












❤A friend whom I love❤/Jachary fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz