Rozdział 10

50 6 0
                                        

Ból.
Ciemność
I głosy, które znów się pojawiły. Rosewell już niczego nie rozumiała. Leżała tak, na chodniku, z wieloma śladami kłów na ciele. Zza chmur wyszedł księżyc. Światło księżyca oświetliło dziewczynę, która oddychała coraz wolniej i coraz bardziej zbliżała się do śmierci. Obok Rose stali William i Angel, obydwoje z wieloma ranami i z ogromną frustracją.
- To Twoja wina! Przeż Ciebie będzie musiała wieść życie wampira - wrzasnął William.
- Pff, jeśli chcesz, nie będzie wampirem, ale już nigdy nie będzie prawdziwym człowiekiem. Jeśli tak bardzo chcesz, jest pełnia! - Angel rzucił się na wilkołaka, jednak ten okazał się silniejszy.
- Poddaj się. - warknął Willy.
- Spadaj. Jeszcze się kiedyś policzymy, William. - prychnął i zniknął wśród mgły. I teraz pozostał on. William. Oraz Rosewell, powoli umierająca, blednąca na twarzy.
- Rose, błagam Cię, nie zmuszaj mnie do tego... - po policzku wilkołaka zaczęły płynąć łzy. - Dlaczego... - szepnął i zamienił się w wilka. Przez parę chwil patrzył w Rose, gdyż chciał zapamiętać ją jeszcze jako człowiek. Bo rano już nie będzie człowiekiem.

~*~

Mój oddech w końcu się wyrównał. Poczułam ogromną falę ciepła przepływającą moje ciało. Poczułam się dziwnie, nawet bardzo... Nic nie widziałam, nic nie słyszałam. Zapamiętałam tylko rozmowę Williama z Angelem... Że to dla mojego dobra? Że będę cierpieć jeszcze bardziej?
~ Witaj, Rosewell. - rozległ się w mojej głowie delikatny, ale i zarazem potężny i ciepły głos.
- Kim jesteś? - zapytałam w duchu.
~ Jestem Twoim wilkiem, na imię mam Rachel.
- Moim wilkiem? Co to oznacza?!
~ Każdy wilkołak posiada swojego mentalnego opiekuna, swojego wilka. - odpowiedziała.
- Czyli... Jestem wilkołakiem?
~ Owszem.
- Jak to się stało? Boże... - poczułam się niepewnie. Czemu? Może o to chodziło Williamowi i Angelowi? Zaraz... Przecież Angel mnie ugryzł! Na tą myśl poczułam lekki ból na szyi, jednak był on o wiele mniejszy, w porównaniu do tego, co czułam wcześniej.
~ Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. - odpowiedziała łagodnie i nastąpiła cisza. Powoli docierało do mnie to, że będę taka jak Willy. Będę się przemieniać w wilka. Ale czy będę potrafiła nad sobą panować? Co z rodzicami? Będę musiała im powiedzieć, choć i tak nie uwierzą, dopóki nie zobaczą... Nagle, poczułam lekki powiew wiatru i wiele nieokreślonych zapachów.
- Rosewell... - usłyszałam znajomy głos.
Otworzyłam oczy.

C.D.N

RosewellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz