~ Rosewell
- Ja już pójdę... Wkrótce dzwonek. - odparłam smutnym tonem i odeszłam od stolika, zapominając o kawie, którą zostawiłam. Miałam wszystkiego dosyć. To... To jest trudne. Wydaje się łatwe, ale wcale takie nie jest.
~
W końcu. Po lekcjach mogę wrócić do domu i odpocząć po dosyć ciężkim dniu. Spakowałam plecak i wyszłam z sali, nie mówiąc nawet "do widzenia". Od razu skierowałam się do swojej szafki, aby zmienić buty. Gdy już to zrobiłam, podeszłam do drzwi, spojrzałam na parę osób z mojej klasy. Śmiały się, rozmawiały... Brakowało mi tego. Tego towarzystwa, poczucia bezpieczeństwa i własnej paczki. Cóż. Najwyraźniej mi to nie było dane. Życie.
Otworzyłam drzwi i wyszłam z budynku szkoły. W końcu wolna... Jakże to wspaniałe uczucie. Czuję wtedy tą euforię, oraz zarazem smutek, gdy wiem, że przede mną jeszcze kolejne ciężkie dni, które już teraz chciałabym zakończyć. Gdy tak szłam w kierunku przystanku, usłyszałam znajomy głos.
- Rose! - wołał za mną Willy. Nie zatrzymałam się. - Rosewell! - usłyszałam moje imię po raz kolejny. Nadal szłam, prosto do mojego celu. W końcu, ujrzałam obok siebie wysoką sylwetkę blondyna.
- Potrzebujesz czegoś? Czy masz zamiar znowu się na mnie wydrzeć? - zapytałam ironicznie.
- Potrzebuję Twojej... - szepnął. - Potrzebuję Ciebie. Wiem, i rozumiem, że to wszystko co ostatnio się stało nie jest dla Ciebie łatwe, ale proszę, daj mi szansę... Chciałbym Ci to wszystko wyjaśnić, opowiedzieć, abyś nie patrzyła na mnie tak źle. Może i nie jestem idealny i dobrze o tym wiem, ale proszę Cię. - westchnął. - Wiem, jak się teraz możesz czuć, bo spróbowałem zobaczyć i poczuć to co ty z Twojej perspektywy. Wyobraziłem to sobie od Twojej strony i teraz jestem w stanie zrozumieć Twoją niepewność. - dodał. Pomyślałam przez chwilę... Być może warto byłoby mu dać szansę? Może bym się dowiedziała o nim więcej, może nie jest taki zły, jakim się wydaje pod wilczą postacią? Może to ma choć trochę sensu? Z drugiej strony, dać mu szansę po tym wszystkim co mi zrobił? Nadal zdarza mi się śnić po nocach o tym, jak mogłam przez niego umrzeć. Ale trzeba zwrócić uwagę na to, że nie zapanował wtedy nad sobą, ponieważ jest wilkołakiem... Czytałam trochę o tym, i być może dzięki niemu mogłabym się dowiedzieć więcej, oraz nasza znajomość byłaby czymś więcej, niż znajomością.
- Emmm... Możemy się spotkać, dzisiaj o 19:00 w parku, okej? - zaproponowałam nieśmiało. Sama nie byłam w stu procentach pewna, czy dobrze robię, ale cóż - patrząc na to wszystko trochę inaczej, ma to rzeczywiście sens.
- Będę czekał pod Twoim domem. - uśmiechnął się lekko i zaczął biec w kierunku swojego domu niczym z prędkością światła... Nikt go z przechodniów nie zauważył, a ja,widziałam tylko jasną smugę. Westchnęłam cicho, po czym zauważyłam, że mój autobus właśnie odjechał.
- Chole*a! - krzyknęłam i usiadłam na ławce, aby poczekać na następny pojazd.
~~~Hah. Ale mam dzisiaj szczęście... Moich rodziców nie będzie w domu, bo pojechali do swoich znajomych, a ja już jestem wolna - jestem po lekcjach, z odrobionymi pracami domowymi i przygotowana na spotkanie z Williamem. Nie chcę, żeby moi rodzice widzieli go, bo jeszcze sobie coś o nim pomyślą, a tego przecież nie chcę. Zresztą, sama przecież nie znam go za dobrze - nie rozmawiamy raczej za często, a jak już, to się kłócimy. A przecież tego nie chcę. Chcę mieć z nim dobre kontakty. Na dodatek pojawił się jeszcze on... Angel. Przystojny, miły. Wręcz idealny facet dla mnie. Ale tak - znamy się krótko, wydaje mi się ciut podejrzany poprzez swoje zachowanie, bo wydaje mi się trochę sztucznie miły i w ogóle... Nie jestem po prostu jego pewna. Mam pewne obawy. Wypytywał się przecież o Williama, a jeśli on ma coś w związku z nim? Eh, nie lubię sobie wymyślać teorii spiskowych, ale to przecież mogłaby być prawda. A zresztą, wszystkiego się dowiem na spotkaniu z Will'em. Przecież to w sumie dlatego się umówiliśmy, żeby wyjaśnić sobie te parę spraw, które od jakiegoś czasu nas męczą. To znaczy mnie, nie wiem jak on. Wydaje mi się, że też się tym przejął, skoro teraz chce o tym porozmawiać. W porządku.
- Okey, jestem już gotowa... - szepnęłam do samej siebie, po czym spojrzałam w lustro. Ubrałam szary sweter i błękitne spodnie z otarciami. Nic specjalnego, bo nie lubię się stroić. Wzięłam w dłonie telefon i sprawdziłam godzinę. – Już 18:50. Wyjdę i będę czekać. On miał na mnie w sumie czekać, ale... - zaśmiałam się. Podniosłam torebkę, schowałam do niej komórkę, portfel, oraz parę zapasowych kluczy. Po paru minutach byłam tuż obok drzwi wejściowych. Zamknęłam dom na klucz i gdy się odwróciłam, na mnie spoglądała znajoma twarz.
- Nie musiałem na Ciebie długo czekać. – uśmiechnął się.
- Szybki jesteś, Willy... - odwzajemniłam lekko gest. – Nie wiem jednak, czy opłaca nam się iść o tej porze do parku. Jest już prawie zmierzch, a do parku jest trochę drogi. – odparłam stanowczo. Starałam się dla niego być przyjazna. Powinnam dać mu szansę, przecież był nieświadomy, totalnie ukryty w swoim drugim wcieleniu.
- Wiesz co? Mam swoje sposoby... - zaśmiał się. – Wskakuj na plecy i się mocno trzymaj, dobrze?
C.D.N
Hmmm.... Spodziewacie się już, co zrobi William? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Okaże się już wkrótce, bo w końcu mam wenę! :D
Chciałabym was jeszcze przy okazji przeprosić za tak długie czekanie na następny rozdział. Miałam ostatnio bardzo ciężkie chwile i szkołę, która wkrótce znowu pojawi się na horyzoncie... Ale mam nadzieję, że to się już więcej nie powtórzy ;)
Katie.
CZYTASZ
Rosewell
مستذئب15 letnia Rosewell - szatynka, raczej cicha, nie lubiąca zwracać na siebie uwagę zwykła dziewczyna, marząca o miłości swojego życia. Problem w tym, że w szkole jest wyśmiewana z różnych przyczyn, na przykład jej zachowania, nauki... Mówią, że jest k...