Rozdział 1

863 48 15
                                    

Ahsoka siedziała spokojnie w siadzie tureckim w swym zastępczym pokoju, będącym jedynym cichym miejscem na całym Krążowniku Jedi. W skupieniu odsiewała myśli wprowadzając się stopniowo w stan medytacji. Pragnęła pogrążyć się w odprężającej aurze ciszy swego umysłu. Nie chciała, żadnych myśl ani żadnych wspomnień. Żadnych obaw, żadnych oczekiwań, niczego. Tylko ona i wszechświat.
Wtem usłyszała ciche aczkolwiek stanowcze stukanie w metalowe drzwi. Dźwięk ten kompletnie wytrącił ją z równowagi. Fuknęła gniewnie i jednym susem doskoczyła do drzwi.
- Padawanie Tano? – zawahała się, zatrzymując się przy przycisku otwierającym drzwi – Padawanie Tano, Generał Obi-Wan Kenobi  wraz z Generałem Skywalkerem proszą byś do nich dołączyła na mostku – Mechaniczny acz dziarski głos Rexa wybrzmiał i przyszła pora, na odpowiedź Ahsoki. Przycisnęła guzik, i wyszła mu naprzeciw. Zasalutował po czym uśmiechnął się przyjaźnie na jej widok.
-Zatem prowadź – Odwzajemniła uśmiech i machnęła zachęcająco by ją poprowadził. Ten zaś wyprężył pierś i ruszył przodem ściskając dumnie swój hełm pod pachą.
Droga do mostku nie trwała długo, mijali innych żołnierzy maszerujących raźnym krokiem i podśpiewujących wesoło. Mijali droidy zajęte swoimi sprawami szykujące się do zmian stanowisk. Zbliżał się czas wejścia w nadprzestrzeń a to zazwyczaj oznaczało zmianę personelu pełniącego wartę.
Z tego właśnie powodu Ahsokę dziwiło nagłe wezwanie przez mistrzów. W czas taki jak ten, oboje pozwalali sobie na odrobinę przerwy w byciu ciągle gotowym do działania. Obi-Wan spędzał czas na podobnych zajęciach co ona. Regenerował się poprzez medytację bądź zagłębiał w niekończące się raporty z misji i inne tego typu lektury. Ogromną wagę przywiązywał do porządku i dokładności, ale, co bardzo ceniły sobie Clony, nie egzekwował tego u innych. Anakin natomiast, rzadko pokazywał się komukolwiek. Więkoszść czasu spędzał na treningach w zamkniętej sali do ćwiczeń. Czasami widywano go na pokładowej stołówce jedzącego w kącie i rozmawiającego przez holokonwersację z senatorami a niekiedy nawet z samym kanclerzem.
Regułę jednak stanowiło obradowanie w towarzystwie swego padawana. Zazwyczaj w czasie posiłków dołączała do niego a niedługo potem dosiadały się do nich klony i admirałowie. Były to najprzyjemniejsze momenty służby pod wodzą Skywalkera. Te w których dołączała do niego Ahsoka, wtedy robił się bardziej otwarty i przystępny. Potoki rozmów i dyskusji kończył zazwyczaj komunikat o wyjściu znad przestrzeni. Wówczas zrezygnowani przerywali dysputy po czym udawali się każdy do swych zajęć i obowiązków.

Skręcili z Rexem w ostatni korytarz i  Ahsoka wyrwała się z zadumy dojrzawszy majaczące sylwetki mistrzów na jego końcu. Zerknęła na Rexa, który ponownie napiął mięśnie i szykował dłoń do salutowania.  Podziwiała jego skrupulatność w zachowywaniu odpowiedniej etykiety. Mimo, że czasem bywała dosłownie niepotrzebna i mocno dystansowała innych.
Gdy zbliżyli się do Obi-Wana i Anakina byli oni właśnie w trakcie nazbyt zażartej kłótni o wytyczne jakiejś planety. Ahsoka wsłuchała się w dane lokalizacyjne lecz wówczas oboje nagle zamilkli i zwrócili się ku nim w pełni opanowania i gracji jakiej przystało na Jedi. Z tym tylko wyjątkiem, że Anakin nigdy nie wytrzymywał w niej dłużej niż minutę i zaraz jego mina wraz z postawą wracały do naturalnej pozy znudzonego finezjami marudera. Anakin nie znosił sztucznych uprzejmości, zawiłych przemówień i udawanego szacunku. Nie cierpiał spotkań senatu galaktycznego, a niestety to najczęściej on nie Obi-Wan obradował wraz senatorami na gigantycznej Sali.
-Ahsoko – zwrócili się do niej oboje. Mieli nieco zatroskane miny.
- Jak się czujesz? – zagaił Obi-Wan. Skrzyżował ramiona i zaczął monotonnie skupiać brodę. Takie zachowanie wszyscy odczytywali jako zamaskowaną niepewność i ostrożność mistrza.
-Lepiej – uśmiechnęła się raźnie, co wywołało aprobatę na twarzy jej przełożonego. Splotła ręce na plecach i przechyliła zadziornie głowę – Aczkolwiek najlepiej czułam się, siedząc w zaciszu mojego pokoju nim jakaś pilna sprawa przywołałą mnie tutaj- powiedziała z przekąsem unosząc brew.
Obi-Wan parsknął śmiechem, a Anakin wraz z Rexem rozluźnili się nieco. Ahsoka zawsze była tym elementem rozluźniającym oficjalne postawy w grupach.
-Zatem przejdźmy do rzeczy, by nie nadużyć zaszczytu Twojej obecności- Rzekł Anakin z równym jej przekąsem krzyżując ramiona na klatce piersiowej – Senat zwrócił się do Rady Jedi z prośbą o zgłębienie wytycznych problemu handlu istotami rozumnymi w obrębie Zewnętrznych Rubieży. Rozesłano poszczególne ekspedycje dyplomatyczne na planety objęte zagrożeniem porwań. Rada chce by misje te prowadzone były pod przykrywką, więc nie są one nazbyt obciążające...
-Dyplomacja pod przykrywką?- przerwała wywód, marszcząc brwi.
-Daj nam dokończyć Ahsoko – skarcił ją Obi-Wan- Rada nie może pokazywać się w okolicach Zewnętrznych Rubieży. Jedi służą Republice, a Republika jest w trakcie układów pokojowych z Klanem Huttów- przerwał na moment patrząc z ukosa na Anakina który najeżył się na dźwięk nazwiska rodowego klanu- Jeśli Jabba odkryje, że szpiegujemy przeciwko jego sojusznikom, to będzie oznaczać utracenie wpływów na planetach mieszczących się w obrębie Rubieży- westchnął i ponownie zaczął skubać brodę.-Republika będzie zmuszona opuścić większość  swoich ras członkowskich.
Ahsoka pokiwała głową na znak, że rozumie i spostrzegła jak Rex i Anakin wpatrują się w nią z mieszanką niepewności i zainteresowania.
-Ahsoko- podjął Anakin – Czy wiesz jakie planety znajdują się w obrębie Rubieży?
-Oczywiście – żachnęła się, nie do końca rozumiejąc ich zachowanie.
- A więc wiesz, że należy do nich Shili- rzucił, a wówczas zapanowała pełna napięcia cisza. Wszyscy troje wpatrywali się w dziewczynę pełnym oczekiwania wzrokiem.
Ahsoka poczuła delikatny ucisk w brzuchu. Przecież to nic wielkiego wrócić na rodzinną planetę.
-Wiem – podjęła pokonując swoją niepewność – Teraz przypada tydzień świąt związanych z Wielkimi Zbiorami, nigdy na takim nie byłam – uśmiechnęła się niemrawo jakby sama do siebie. Jej towarzysze wyraźnie odetchnęli.
-Zatem, wraz z Anakinem udacie się na Shili i będziecie częścią programu wysyłanego w rutynowym spisie ludności, jakości jej życia i stopnia zainteresowania dalszym sojuszem z Republiką. Waszym zadaniem będzie zdobycie zaufania i zebranie informacji na temat ewentualnych przyczyn niezadowolenia z sojuszu. Skupiajcie uwagę na tych którzy narzekają na brak ochrony – to tam znajdziecie informacje na temat uprowadzeń – Wygłosił Obi-Wan, a Ahsoka poczuła, że czeka ją nie lada wyzwanie. Powrót na rodzinną planetę i porzucenie statusu Jedi na najbliższe tygodnie zapowiadały się ciekawie.
-Sir – Odezwał się niespodziewanie Rex, ściskając swój hełm nieco nerwowo – Jeśli zakończyliśmy już część informacyjną, chciałbym ...-Wszystkie oczy skupiły się na nim patrząc wyczekująco, co sprawiło, że nieco się zmieszał – Chciałem powiedzieć, byłbym zaszczycony gdybyście zechcieli dołączyć wraz ze mną do stołówki, dziś obchodzimy 2 zakończoną misję mojej grupy w komplecie- uśmiechnął się do siebie – zaliczyliśmy już dwie misje bez ani jednej ofiary- Uniósł wzrok i potoczył nim  po reszcie. Z oczu tryskały mu radosne iskry, bardzo nietypowe dla klonów, a zwłaszcza dla Rexa.
-Cóż, z przyjemnością – odpowiedział Obi-Wan nieco zbity z tropu – najpierw jednak obowiązki. Muszę skończyć raport dla Rady. Zapewniam jednak, że w perspektywie tak kuszącej propozycji nie zajmie mi to zbyt dużo czasu – puścił oko do Anakina i uśmiechnął się przyjaźnie do Ahsoki i Rexa – Nie zatrzymuję was dłużej, lećcie – skinął im głową na pożegnanie i oddalił się spokojnym krokiem w stronę Sali komunikacji.
Rex spojrzał wyczekująco na Anakina obracając niecierpliwie hełm w rękach, Ahsoka również niepewnie spojrzała na swego mistrza. Rzadko uczestniczyli w świętowaniach klonów, bo i w sumie przyczyn było dość mało i nieczęsto się zdarzały.
Anakin odprowadził wzrokiem Obi-Wana i zwrócił się twarzą do wyczekującej jego werdyktu dwójki.
-Na co czekamy?- potrząsnął nonszalancko głową w stronę wyjścia z mostku i rzucił Ahsoce zawadjacki uśmiech – Idziemy? – Klepnął Rexa przyjacielsko w ramię i pozwolił mu zaprowadzić siebie wraz z nieco zakłopotaną Ahsoką do miejsca świętowania.
......................................................................

Stars in her eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz