dzisiaj na moje szczęście obudził mnie budzik, a nie ojciec. wstałem, wziąłem bokserki i poszedłem się umyć. po kilkunastu minutach wyszedłem z łazienki. postanowiłem ubrać czarne rurki i zwykła granatową bluzę z adidasa z kapturem. spakowałem plecak i wziąłem go razem z telefonem i wyszedłem z pokoju. na dole czekał mój ojciec. siedział przy stole czytając gazetę. przed nim stał kubek z zapewne kawą i pusty talerz z okruchami.
-hej- przywitałem się i podszedłem do lodówki wyciągając mleko.
-hej, jak było wczoraj w szkole?- zapytał.
-dobrze. poznałem nawet niego chłopak. ma ze mną kilka lekcji.
-jak się nazywa?
-Igor. Igor Śmiałowski.
-jak chcesz to możesz go zaprosić do domu.- powiedział.
-na-naprawdę? mogę? ty nigdy...
-oczywiście, że możesz. nie będę ci zabraniał spotykać się ze znajomymi. po za tym, ty ich nigdy nie przyprowdzałeś do domu. droga wolna.
-umm... dzięki.
zaskoczył mnie tym co powiedział. mój ojciec pomimo, że często odwala jakieś akcje to jest dobrym człowiekiem. nie lube go to prawda, ale czasami go potrzebuje jako ojca. staram się wykorzystywać takie sytuacje najlepiej jak mogę. pewnie jutro znowu będzie miał mnie gdzieś. dawno do tego przywykłem.
-Adrian, Adrian słyszysz mnie?- wyrwał mnie jego głos z natłoku myśli.
-eee zamyśliłem się... co mówiłeś?
-pytałem czy chcesz żebym podwiózł cie do szkoły.
-nie, dzięki. przejdę się.
-w takim razie, dobrze. ja będę się już zbierał. wrócę późno. zostawiłem ci trochę pieniędzy na szafce w salonie.- mówiąc to zabrał swoje rzeczy i wyszedł.
po tych słowach pobiegłem do salonu po pieniądze żeby ich nie zapomnieć. wróciłem do kuchni i zrobiłem sobie płatki z mlekiem. szybko zjadłem i wszystkie naczynia, razem z tymi ojca, włożyłem do zmywarki. przed wyjściem postanowiłem jeszcze sprawdzić telefon. miałem dwa połączenia, od Kacpra i Igora. postanowiłem najpierw zadzwonić do Kacpra. po 2 sygnałach odebrał.
~rozmowa~
-hej Adi, przepraszam, ale dzisiaj nie mogę po ciebie przyjechać- powiedział Kacper
-hejka, Kacper nie przepraszaj, nie musisz po mnie przyjeżdżać, pojadę autobusem, najwyżej się spóźnię na pierwsza lekcje
-nie przyśle kogoś po ciebie, daj mi 10 minut, nigdzie się nie ruszaj
-ale ja nie chce, dziękuje ze chcesz dla mnie dobrze ale sobie poradzę
-ja się po prostu martwię, nie ruszaj się z domu, zobaczymy się szkole
-kac...
~koniec rozmowy~
zamorduje go. nie mam pięciu lat żeby on załatwiał mi transport. ale w sumie z drugiej strony dobrze ze się martwi. zaśmiałem się sam do siebie. tylko jestem ciekawy kto po mnie przyjedzie. tak na prawdę Kacper mi nikogo nie przedstawił, bo nie było mnie na stołówce. nagle usłyszałem trąbienie. zabrałem wszystkie rzeczy i wyszedłem z domu. przed domem stało sportowe, czerwone audi. było cudowne. otworzyły się drzwi od strony pasażera
-chodź bo się spóźnimy Borowski!- ktoś krzyknął do mnie.
od razu pobiegłem do auta i wsiadłem do niego. odwróciłem się do chłopaka. był dość przystojny. był szatynem i miał brązowe oczy. na pierwszy rzut oka, wydawał się być miła osobą. zobaczymy jak w praktyce.
-jestem Dawid. miło mi ciebie poznać. Kacper mi o tobie trochę mówił.- niespodziewanie zaczął.
-ja jestem, jak już wiesz, Adrian. ciebie tez miło poznać i dzięki, ze po mnie przyjechałeś.- uśmiechnąłem się szeroko do niego.
-no co ty, nie ma sprawy. pewnie byśmy się w szkole poznali. a tak mamy tą niezręczną ciszę za sobą.- zaśmiał się.
-w sumie to prawda.- powiedziałem rozbawiony.- mam takie pytanie. skąd masz taki samochód, nie czuj się urażony ale...
-spokojnie rozumiem. wiem ze ci się podoba, bo mi tez. rodzice mi go kupili na urodziny. mają własną firmę i takie tam, ja za bardzo nie chce ich kasy, ale jak wciskają siłą to czemu by nie wziąć.
-masz racje. to autko jest zajebiste.- powiedziałem, spoglądając w okno.
reszta drogi minęła nam, jak to Dawid przewidział, w ciszy ale to nie była taka niezręczna cisza. czułem się komfortowo. po niecałych 10 minutach dojechaliśmy do szkoły. wyszedłem z samochodu i od razu zauważyłem Igora siedzącego na schodkach. jak mnie zobaczył to od razu zaczął do mnie machać. pożegnałem się z Dawidem i poszedłem do niego.
-no wreszcie. ile można na księcia czekać?- zapytał z irytacja.
-tyle ile trzeba.- zaśmiałem się i poszliśmy do środka.
-ejj no czekaj na mnie!- krzyknął za mną.
odwróciłem się i jak zwykle na kogoś wpadłem. odwróciłem się i zastałem plecy okryte czarną bluzą. obszedłem osobę i rzuciłem szybkie przepraszam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
fake love// irian
RomanceNieśmiały chłopak Adrian Borowski wprowadza się do Warszawy i idzie do nowej szkoły. Igor Bugajczyk będzie starał się uprzykrzyć życie Adrianowi... DOWIECIE SIĘ CO BĘDZIE DALEJ CZYTAJĄC DZIĘKUJE UWAGA WULGARYZMY I SCENY 18+