rozdział 9

123 12 4
                                    

PRZECZYTAJCIE PROSZE NOTATKE NA SAMYM DOLE
JEST DOSC WAZNA WIEC NO

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

następny tydzień minął mi w podobnej atmosferze niż pierwszy. poznałem miłą dziewczynę. siedzę z nią na chemii. ma na imię Olwia ale mowie na nią Liv. z chłopakami jest jeszcze lepiej niż było. dzięki nimi stałem się bardziej pewny siebie. co do ojca to jeszcze nie wrócił i jak narazie się na to nie zapowiada. wysłał mi pieniądze i napisał mi że będzie mi je wysyłał co tydzień. dla mnie to spoko układ jeśli można to tak nazwać.

właśnie wracałem do domu. pierwszy raz zdecydowałem się pojechać metrem. nie było źle prócz tłumu ludzi. kierowałem się ze stacji metra juz do domu. postanowiłem wejść do sklepu po jakieś chipsy, bo miałem straszną ochotę na nie. chodziłem miedzy alejkami. po dłuższej chwili znalazłem je. przystanąłem przy nich i zacząłem wybierać. usłyszałem głośne rozmowy na początku alejki. odwróciłem głowę w tamtą stronę. nie mogłem uwierzyc. to ten pieprzony Bugajczyk ze swoimi przygłupimi kolegami. na moje nieszczęście złapałem z nim kontak wzrokowy. jednak szybko go odwróciłem i złapałem pierwszą lepszą paczke chipsów. chciałem już biec do kasy ale ktoś przszpilil mnie do słupa.

-nie ładnie tak sie nie przywitać z przyjacielem Adrian...- uśmiech pojawił się na jego twarzy.- trzeba być kulturalnym.

-nie jesteśmy przyjaciółmi więc mnie zostaw.- wyszeptalem.

-co powiedziałeś?-zacisnął szczękę.

-zostaw mnie.- powiedziałem głośniej.

-jak sobie życzysz...- mówiąc to naprawde mnie puścił.

miałem już dziękować i sobie iść ale dostałem z pieści w twarz. automatycznie złapałem się za niego i poczułem zbierające się łzy w oczach.

-może to Cię nauczy bycia kulturalnym dla przyjaciela- mówiąc to zaśmiał się glosno i odszedł w stronę kas do swoich kolegów

co on sobie ubzdurał? jestem kulturalny dla osób które są dla mnie kulturalne. poza tym nie jesteśmy przyjaciółmi. czemu do mnie się przyczepił?

czemu go spotkałem, oczywiście musiałem mieć chęć na chipsy. akurat dzisiaj kiedy on też. zaraz nie wytrzymam.  przecież ja go nienawidzę. to czemu mi się podoba? nie rozumiem siebie

tak po prostu wyszedłem ze sklepu, odechcialo mi się już wszystkiego. po drodze do domu zadzwoniłem do igiego żeby zapytać się czy do mnie przyjedzie, oczywiście od razu się zgodził. minęło ok. 5 minut i byłem już w domu. od razu pobiegłem na górę i rzuciłem plecak na łóżko.

podszedłem od razu do lusta i spojrzałem na swój policzek. bolał i to strasznie. miałem już tego wszystkiego dość, tak po prostu się rozpłakałem. chciałem sie uspokoić bo blondyn miał zaraz przyjść. ale z tego wszystkiego z moich oczu wyplywalo coraz więcej łez.

po chwili igi wpadł do mojego pokoju. od razu mnie przytulil. trwalismy tak chwilę az w końcu wziął mnie na ręce i posadził na łóżku. powoli zaczynałem się uspokajac. trawliamy w usciaku az skonczyłem płakać. podszedł do swojego plecaka i wyją z niego wode która od razu mi dał. upiłem kilka łyków i postawiłem butelkę na szafkę.

wyszedł nagle z pokoju i przyszedł z lodem owinietym w szmatke. podał mi ja, a ja od razu przyłożyłem oklad do policzka. najpierw poczułem ogromny ból, który z każdą sekunda ustępował. po tym Igor usiadł z powrotem obok mnie.

zdałem sobie sprawę z tego, że on nie wie czemu płakałem, więc opowiedziałem mu całe zdarzenie, które zaszło w sklepie. wiedziałem, że z każdym moim słowem staje się coraz bardziej zły. w koncu skończyłem i spojrzałem na niego. widziałem w jego oczach złość.

-ja pierdol, czemu on się na Ciebie uwziął?! jesteś jakaś jego ofiarą do kurwy?!- prawie wrzasnął- a nie przepraszam. jesteś jakimś jakims jebanym przyjacielem. on ma jakiś fetysz, kurwa.- zaczął wymachiwac rękami.- i czy on musi Cię kurwa bić za każdym razem kiedy Cię widzi? nie wytrzymam kurwa. a powiedziałeś chłopakom?

pokiwalem przeczaco głową.

-nie powiedziałeś?! a najpierw zadzwoniłeś do mnie. musisz im później powiedzieć.- już się uspokoił.- w tym całym zajęciu jest progres...

-jaki progres?- zdziwiłem się.

-przeciwstawiłeś mu się. może trochę nie poradnie. jestem z Ciebie dumny Adi.- wyszczerzył się.- może coś zamówimy? bo z tej złości głodny się zrobiłem.-mówiąc to złapał się za brzuch.

-ty zawsze jesteś głodny- zauważyłem.

-bo zawsze mnie coś wkurwia.- zaśmiał się, a ja z nim.

zamowiliśmy dwie duże pizzę. jedna pepperoni a druga z szynką i pieczarkami. jedliśmy je oglądając jakiś film. po skończonym filmie Śmiałowski musiał iść do domu bo obiecał mamie, przyjdzie wcześniej. posprzatalismy pudełka i odprowadzilem go do wyjścia. pożegnałem się z nim i poszłem na górę. poszedłem wziąć prysznic i umyć zęby do łazienki. wyciągnąłem telefon z plecaka i włączyłem go.

19:00; numer nieznany:
było szybciej niż 2 tygodnie, przyjacielu.

21:42; Adrian:
nie jesteśmy przyjaciółmi. co ja takiego ci zrobiłem??

zmienić numer nieznany na Igor?
tak

21:46; Adrian:
odpierdol się ode mnie. nie chce Cię znać.

21:45; Igor:
ty sam sie prosisz o wpierdol.

21:46; Adrian:
proszę zostaw mnie w spokoju.

21:47; Igor:
teraz proszę a wcześniej co było. nie pozbedziesz się mnie tak łatwo.

nie odpisałem mu na tą wiadomość. pokaże to Kacprowi. może coś z tym zrobi, jeżeli już wiadomo że to Igor. najgorsze w tym wszystkim jest to ze nadal mi się podoba. no ale to chyba nic złego. jest przecież bardzo przystojny. każdemu się podoba to czemu mi nie. na wszelki wypadek nie powiem tego Igiemu. jakby się o tym dowiedział to nie chce wiedzieć co by zrobił. na początku pewnie by na mnie krzyczał i się obraził, a później to nie wiem. myślałem o tym jeszcze chwilę i usnąłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

PRZEPRASZAM ZA DLUUUUUGA NIEOBECNOSC MIALAM KILKA PROBLEMOW, DOSC POWAZNYCH,
JESZCZE DO TEGO SZKOLA, JESTEM W SZKOLE SREDNIEJ JUZ I NO WIECIE DOSZLO DUZO NAUKI,
JAK MIALAM CZAS TO NIE MIALAM WENY
JAK MIALAM WENE TO NIE MIALAM CZASU
PRZEPRASZAM WAS

MOZE JAKIS MARATON?

i proszę komentujcie i gwiazdkujcie mi rozdziały bo jak to robicie to mi miło i w ogóle cieszę się jak glupia:((


fake love// irian Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz