Wysoki, betonowy mur w centrum miasta chował za sobą piękny, duży dom. Przed domem, jak i za domem rozciągały się zadbane ogrody, a pod posesją był schowany ogromny, podziemny garaży, który żartobliwie nazywała "grotą Batmana". Mieszkała sama, jedynym towarzyszem od kilku tygodni był mały kotek. Siedziała na parapecie dużego okna, ubrana w domowe ciuchy. W dłoniach trzymała kubek kakao i relaksowała się po skończonej pracy. Relaks jednak nie trwał długo, bo ciszę przerwał dźwięk dzwonka do drzwi.
- Boże, kogo znowu niesie? - spytała samej siebie. Odłożyła kubek i zeszła na dół. Po otworzeniu drzwi w jej głowie zrodziło się milion przekleństw, a w duszy złość na samą siebie, że nie sprawdza kto przyszedł, przed tym jak otworzy drzwi.
- Shelby! - usłyszała entuzjastyczny krzyk dwóch dziewczyn. Były to córki dyrektorów jej firmy, które, odkąd przejęła firmy, mają się za jej wielkie przyjaciółki. Niestety sama zainteresowana nie podzielała ich entuzjazmu, a wręcz przeciwnie miała ochotę strzelić sobie w głowę.
- Cześć, a wy nie na imprezach? Sobota jest... - powiedziała uśmiechając się fałszywie.
- Dlatego tutaj jesteśmy, pójdziesz z nami na imprezę. Tata dostał trzy wejściówki do teku klubu "Trzy korony". Dzisiaj jest koncert tego bożyszcza... - obie panie zaczęły wzdychać i się zachwycać. Shelby przewaliła oczami z niedowierzaniem. Ostatnie na co miała ochotę, to wyjść gdziekolwiek poza teren jej posiadłości. Jednak chcąc utrzymywać dobre stosunki z ich ojcami przytaknęła głową, na co obie znów zaczęły się cieszyć. Weszła na górę i udała się do olbrzymiej garderoby. Momentalnie sięgnęła za swoje ulubione, bardzo masywne botki zdobione złotymi kolcami, podarte jensy, błyszczącą białą bluzkę i skórzaną kurtkę z ćwiekami i długimi frędzlami na rękawach. Uwielbiała ten delikatnie rockowy styl. Zrobiła szybko makijaż i spięła wysoko włosy. Anka i Monika plotkowały w salonie. Kiedy ujrzały gotową brunetkę uśmiechnęły się i wyszły z mieszkania, a potem na ulicę. Monika korzystając ze swoich wdzięków szybko złapała taksówkę. Kilkunastominutowa droga do klubu zdawała się dłużyć brunetce w nieskończoność. Jej partnerki niedoli dziarsko debatowały o tym, z którą światowej sławy gwiazdą by się przespały. Kiedy tylko wyszła z taryfy, pierwszym odruchem było sięgnięcie do torebki po papierosy, by odreagować niemiłą podróż. Jak zawsze została skrytykowana za palenie. Obie znajome poszły do klubu, a Shelby obiecała do nich dołączyć, kiedy tylko spali. To był chyba najdłuższy papieros w jej życiu, jednak nie chcąc przeginać udała się do klubu. Jej pseudo przyjaciółki wywiały już z jakimiś facetami, a na scenie ustawiano sprzęt. Brunetka uznała, że będzie grzecznie zostać na koncert i po koncercie uciec jak najprędzej do domu.
- Popriszę piwo z setką żurawinówki. - złożyła badmanowi zamówienie, a młody mężczyzna skinął głową, spełniając jej prośbę. Siedziała tak sącząc piwa przez następne kilka godzin i obserwując, jak jej znajome podrywają facetów. Później odbył się koncert jakiegoś rapera. Była osobą, która słuchała każdego rodzaju muzyki, więc nawet kilka utworów przypadło jej nawet do gustu. Panowie na scenie dawali z siebie wszystko, a publika szalała z zachwytu. Kiedy tylko ostatnie nuty, ostatniej piosenki ucichły, zapłaciła za swój alkohol i udała się do wyjścia. Zapaliła jeszcze jednego papierosa i ruszyła spacerkiem w stronę domu.
- Pomocy! - usłyszała wołanie z słabo oświetlonej uliczki od strony wejścia na backstage klubu. Odwróciła głowę w stronę wołania i zmrużyła oczy próbując namierzyć człowieka w tym słabym świetle ulicznej latarni. Zrobiła kilka niepewnych kroków w stronę mężczyzny leżącego na chodniku. Ukucnęła przy nim.
- Nic panu nie jest, może wezwać karetkę? - zapytała z troską w głosie.
- Nie, zdecydowanie nie będzie potrzebna. - na ustach nieznajomego, zagościł dziwny uśmiech, który przeraził brunetkę. - Panowie, panowie, panowie zobaczcie, jaki nam się kąsek trafił. - powiedział wstając z ziemi. Z ukrycia wyłoniło się jeszcze trzech ućpanych i podpitych facetów.
- Świetnie, jeszcze tego brakowało. - podwinęła rękawy kurtki i przyjęła postawę obronną.
- Nie radziłabym, dla waszego dobra. - ostrzegła ich. Trenowała sztuki walki, więc wiedziała, jak sobie poradzić w takiej sytuacji. Facet się na nią rzucił, jednak dziewczyna wyprowadziła prawy sierpowy łamiąc mężczyźnie nos. Kolejny z nich podbiegł i popchnął ją z całych sił na metalowy śmietnik. Wystający z niego ostry kawałek metalu wbił się głęboko w jej ramię. Dziewczyna krzyknęła na całe gardło z bólu, a kolejny mężczyzna rzucił się na nią.
CZYTASZ
KOSMOS W GŁOWIE ll Quebonafide Fanfiction
Fiksi PenggemarW wieku szesnastu lat świat Shelby legnie w gruzach. Dziewczyna zostaje sierotą, a w jej ręce trafia spadek w postaci wielkiej fortuny. Wtedy, by ukoić wewnętrzny ból, rzuca się w wir imprez, alkoholu, narkotyków i seksu. W jej głowie jest pustka, w...