Diana wraz z ojcem Jamesem i przyjacielem rodziny, mieszkają w odosobnieniu od ludzi. James po utracie ukochanej odchodzi z grupy X-Men, teraz na pierwszym miejscu liczy się bezpieczeństwo jego jedynej córki.
Natomiast dziewczynę wraz z jej przyjaci...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
~Diana~
Dawno nie spędzałam czasu z tatą. Zazwyczaj siedzieliśmy razem w domu. Budowaliśmy bazę z poduszek i krzeseł by w świetle kolorowych lampek choinkowych obejrzeć jakąś fascynującą bajkę. Kiedyś uwielbiałam Goofiego i jego przyjaciół.
Tata miał serdecznie dosyć tych bajek, a ja mogłam oglądać je w kółko. Z czasem znaliśmy już kwestie na pamięć dzięki czemu wygłupialiśmy się podczas seansu. Śmiech Goofiego to specjalność taty robił to trochę inaczej, ale dla mnie był to najlepszy śmiech na świecie.
Z wiekiem zmieniłam upodobania na dinozaury. Nie mam pojęcia skąd to się u mnie wzięło, ale wiem, że zagościły w moim sercu na stałe. Z bajek przerzuciliśmy się na „Jurassic Park". Te zielono-brunatne gady stały się częścią mojego życia. Najbardziej lubiłam te mięsożerne. Tak, one są boskie a zwłaszcza Tyranozaury. Czy one nie są piękne? Albo takie welociraptorki. Ach i jak tu się nie zakochać. Kiedyś podzieliłam się swoją miłością z Selene. Do dziś mi wypomina, że mam dziwne „fetysze". Ja to wolę nazywać "zainteresowaniami".
Gdy trochę podrosłam i stałam się milsza dla Calibana. Co i tak było spowodowane delikatnym przekupstwem taty. Nie żebym była jakaś mocno rozpieszczona ale Caliban to nudziarz i nic z nim nie można było robić. Nie pozwalał mi nawet pobiegać po domu. Mogłam tylko siedzieć w miejscu w półmroku i udawać, że świetnie się bawię.
Za to, że byłam miła mogłam częściej wychodzić do Selene. Kiedyś razem wywinełyśmy mu psikusa za który dostałam pół roku kary. Polegał on na tym, że podczas obiadu razem z Selene jednocześnie odsłoniliśmy wszystkie okna. Caliban zaczął krzyczeć i chciał uciekać, ale nie mógł bo Selene przywiązała mu nogi do krzesła. Zerwał wtedy obrus ze stołu przy okazji zrzucając talerze i jedzenie na podłogę po to aby się zakryć przed promieniami. My zwijałyśmy się ze śmiechu, a on cierpiał. Byłyśmy dziećmi, a nikt nam nie powiedział o co chodzi z tym półmrokiem.
Nie znam przeszłości Calibana, ale uważam nie nie była ona łatwa. Nie wiem ile dokładnie ma lat, lecz mogę się domyślać że jest około trzydziestopięcioletnim mężczyzną cierpiącym na bielactwo. Co to takiego? Jest tak zwanym albinosem, ma on bardzo jasną skórę, białe włosy, rzęsy i brwi, a jego oczy są blado niebieskie. On akurat zazwyczaj goli głowę na łyso, uważa że tak lepiej wygląda.
Niestety chyba największą wadą tej choroby jest nadwrażliwość na promieniowanie słoneczne, jego skóra szybko reaguje stanami zapalnymi, łatwo występują pęcherze i zrogowacenia. Kiedyś o tym nie wiedziałam, po dziś dzień jest mi wstyd, ponieważ wielokrotnie sprawiłam mu fizyczny ból.
Lecz mimo tego jest on wyjątkowy. Tak jak mój tata jest mutantem, nie ma szponów, ale jest zwinny, super silny, potrafi kontrolować emocje oraz śledzić i wyczuwać innych mutantów. Niestety słońce bardzo mu utrudnia życie.
Po tych wydarzeniach przyłapałam tatę ze szponem i dowiedziałam się o mutantach. Od tamtego czasu nasze relacje mocno się zmieniły, nie było już tak zabawnie, nie mówiłam mu o wszystkim, zaczęły się kłamstwa i tajemnice. Caliban zachowywał się tak jak przed moim wybrykiem za co jestem mu wdzięczna. Szczerze mówiąc, czasami się zastanawiam czy nadal ma mi to za złe.
Do miasta wyjeżdżaliśmy tylko czasami aby załatwić coś ważnego. Dzisiejszy wyjazd był czymś nowym. Fascynował a zarazem przerażał swoim ogromem. Ten świat od razu by mnie pochłonął, tyle wolnej przestrzeni. Moje oczy nie mogły nacieszyć się widokiem bloków mieszkalnych i wielu pędzących aut.
— Tato? — spytałam niepewnie.
— Tak skarbie? — Chwilowo na mnie spojrzał by zaraz ponownie patrzeć na drogę.
— Dlaczego jedziemy do miasta? — Widziałam, że ponownie chce powiedzieć to co na początku trasy. — Ale tak szczerze. Przecież zawsze unikałeś miasta.
Widziałam jego zmieszanie, zaczął błądzić oczami gdzieś po asfalcie przed samochodem. Zapanowała niezręczna cisza, minuta, dwie, trzy. Już myślałam, że temat został skończony, myliłam się.
— Widzisz skarbie — zaczął niepewnie od czasu do czasu zerkając na mnie. — Jesteś coraz starsza, i nie możesz całe życie mieszkać z tatusiem pod jednym dachem. — Patrzyłam na niego uważnie. — Może popełniłem błąd trzymając cię w domu, ale zrozum, martwiłem się o Ciebie. Jesteś moim jedynym dobrem, jedyną rodziną — Czyżby tata się rozklejał? — Wiem, że marzyłaś o normalnym życiu i pracy. — Przerwał na moment. — Będziemy częściej tu przyjeżdżać byś poznała okolicę, później poszukamy jakiegoś mieszkania oraz pracy.
Nie mogłam uwierzyć w to co mówi, nareszcie byłabym w wielkim świecie. Tak, to było moje największe marzenie, wyrwać się z tamtej okolicy, zacząć żyć jak każdy normalny człowiek. Poczułam jak łzy nachodzą mi do oczu, o nie. Nie, nie, nie.. Diana tylko nie rycz. Chciałabym go teraz uściskać ale prowadził samochód...w sumie. Pochyliłam się w jego stronę i przytuliłam go na tyle ile pozwoliły mi pasy.
— Dziękuję tato, jesteś wspaniały, Kocham Cię — Mówiłam szybko z radością w głosie.
— No już, już.. Odklej się przylepo — uśmiechnął się smutno jedną ręką sadzając mnie z powrotem na miejsce. Widziałam, że to dla niego trudne, lecz mimo to nie mogłam pohamować radości. Dopiero później pojawił się lęk i niepewność. Czy ja na pewno sobie poradzę? Czy ludzie mnie zaakceptują? Niby nie jestem mutantem, lecz przerażenie rosło we mnie z każdą nową myślą.
~James Howlett~
Serce bolało mnie jak cholera. Nigdy nie czułem się tak źle, mam tak wiele wątpliwości. Tak bardzo nie ufałem ludziom i światu. Ale Diana nie dawała oznak, że jest mutantem, powinna żyć jak normalny człowiek. Nie mogę jej tego zabronić oraz nie chcę by zraziła się do mnie. Pełen wątpliwości jechałem przed siebie słysząc radość córki. Oprócz jej bezpieczeństwa właśnie to jest najważniejsze. Radość