6

266 43 9
                                    

~James Howlett~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~James Howlett~

Z kubkiem gorącej, aromatycznej kawy, oraz poranną gazetą w ręku, siedziałem na mojej ulubionej sofie w salonie. Uwielbiam takie poranki, spokojne i ciche. Diana krzątała się po ogrodzie, a Caliban szykował obiad. To stało się po części rutyną, lecz już się do niej przyzwyczaiłem.

Spokojnie czytałem o udanej akcji policji i schwytaniu szajki złodziei, gdy niespodziewanie rozległo się energiczne pukanie do drzwi. Muszę przyznać, że mocno się zdziwiłem, rzadko ktoś nas odwiedza, a zwłaszcza o tak wczesnej porze.

Lekko zirytowany podszedłem do drzwi, natręt nadal w nie walił. Kogo tu diabli niosą, wymknęło mi się na głos. Otworzyłem drzwi i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. W jednej chwili wypełniła mnie taka złość, że nawet nie zauważyłem, kiedy wysunęły mi się szpony. Przede mną stał rozczochrany, młody brunet, ten smarkacz co przystawiał się do Diany. Myślałem, że wyjaśniłem mu ostatnio, że ma się do nas nie zbliżać.

— Masz tupet tu przychodzić. — Zrobiłem krok w jego stronę — Myślisz, że ja wtedy żartowałem?! Że te groźby były dla zabawy?! Miałeś omijać nas szerokim łukiem, a ty bezczelnie przychodzisz do naszego domu!

Złapałem go za fraki, młodzieniec cały zbladł. Dopiero zauważyłem, że na szyi ma krew.

— D.. Dia.. Diana jest w niebezpieczeństwie! — Jąkając się prawie wykrzyczał.
— Jak to w niebezpieczeństwie? — nieświadomie zadałem pytanie na głos. Całe życie nie dopuszczałem do siebie takiej możliwości.
— Jakiś człowiek ostatnio przyglądał się dla mnie, Selene i Romana przed sklepem. Dzisiaj Porwali Selene, ten człowiek znowu tam był. Niestety nie uda..
— Kto ją porwał?
— Nie wiem, byli to jakby wojskowi i wspominali coś o jakimś Pike.
— Cholera jasna! — Puściłem chłopaka z uścisku.
— Wiesz coś jeszcze?
— Mówili, że ten Pike będzie zadowolony ze zdobyczy, że Selene jest mutantem z..
— Mutantem? A jednak. Myśleliśmy, że będą zwykłymi ludźmi. — Powiedziałem bardziej do siebie niż do Johna.
— A wiesz gdzie pojechali albo cokolwiek?
— Podali jej jakiś specyfik chyba usypiający i mieli ostrą amunicję. Więcej nie wiem.
— Dobra.
— I powiedzieli, że jeszcze tamci i koniec pracy, dlatego stwierdziłem, że chodzi im o..
— Dianę. — Dokończyłem jego myśl.

Nie, to niemożliwe. Tyle lat żyliśmy w spokoju, dlaczego teraz? Miało być tak pięknie. Kim jest ten jebany Pike? Niby kojarzę, ale nie mogę przypomnieć. No cóż, trzeba uciekać. Kiedyś bym walczył, ale teraz mam zbyt dużo do stracenia.

— Caliban! Zbieraj się, wyjeżdżamy, masz 10 minut! — Krzyknąłem przez drzwi, przyjaciel wychylił się na chwilę z pytającą miną.
— Musimy uciekać — Dodałem, a ten bez słowa odszedł, zbierając potrzebne rzeczy.

Trzeba ukryć Dianę, ona musi być bezpieczna.

***

toossia, po twoim komentarzu jednak naszła mnie chęć na kontynuację xD
🖤

Córka Mutanta || James "Logan" HowlettOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz