Taehyung opierał się o blat kuchenny, ze skupieniem obserwując swój dokładnie zabandażowany wskazujący palec, podczas cierpliwego czekania na gotującą się w czajniku wodę.
Wyciągnął kolejno z szafek wpierw swój ulubiony kubek, a następnie torebkę owocowej herbaty, kiedy woda zaczęła wrzeć i już po chwili zalał kubek wodą, dodając dwie łyżki cukru do gotowej herbaty.
Skierował się do wyjścia z kuchni, zaglądając przy okazji do pokoju dziewczynek, gdzie obydwie były widocznie zajęte oglądaniem jakiejś dramy, po czym wszedł do salonu, gdzie odstawił gorący kubek na drewniany, kawowy stolik.
Spojrzał w stronę łóżeczka, w którym mały Jaewoo spał już od dobrych trzydziestu minut, a następnie przeniósł wzrok na siedzącego w fotelu Jeongguka, który poprawił zjeżdżające z jego nosa okulary i głośno westchnął, odkładając znajdującego się na jego kolanach laptopa na stolik kawowy.
Taehyung zagryzł wargę, po czym okrążył stolik i delikatnie usadowił się bokiem na udach swojego męża, oplatając ramionami jego kark.
- Jak było w pracy? - spytał, przechylając lekko głowę w bok.
- Cóż, w końcu uporaliśmy się ze wszystkimi zamówieniami i czekamy na nowe projekty - wzruszył ramionami, na co Taehyung pokiwał głową w zrozumieniu. Jeongguk ułożył dłoń na biodrze starszego, gdzie zaczął gładzić je powoli przez materiał bluzki.
- Luźniejszy tydzień? - spytał, doskonale znając odpowiedź na to pytanie, na które Jeongguk kiwnął twierdząco głową.
Trzydziestoczterolatek wiedział, że zawsze, kiedy jego mężowi udawało się w szybkim czasie wyrobić z biurowymi zadaniami w firmie, to chętnie przenosił tymczasowo pracę do domu, gdzke jego grafik nie był aż tak napięty.
Taehyung lubił, kiedy przez te kilka dni mógł nacieszyć się ciągłą obecnością swojego męża w domu, nawet jeśli ten spędzał połowę czasu przed laptopem, wykonując swoją pracę. Po prostu lubił mieć tę świadomość, że ma go gdzieś blisko siebie.- Mhm, cały tydzień tylko dla was... - mruknął, kładąc głowę na ramieniu blondyna. Starszy Jeon poprawił się na jego udach, po czym odchrząknął cicho, zwracając na siebie uwagę Jeongguka.
- Wiesz, bo tak sobie pomyślałem... - zaczął powoli, wodząc delikatnie palcem po jego szyi w dół. Jeongguk zagryzł wargę i uśmiechnął się lekko, samemu zaczynając sunąć nosem po szyi męża.
- Hm, o czym konkretnie? - zaśmiał się cicho, wkradając się palcami pod jego podwiniętą bluzkę.
- Może byś tak zerknął pod zlew? Wydaję mi się, że chyba rura pękła - zaczął, przez co młodszy Jeon podniósł głowę z jego ramienia i zmarszczył lekko brwi. Taehyung uśmiechnął się słodko, po czym zaczął kontynuować. - Chciałem się upewnić, czy nie wezwać jakiegoś hydraulika.
- Teraz? - Jeongguk westchnął cicho.
- Wiesz, wolałbym nie czekać, aż zaleje nam całe mieszkanie - odparł, na co brunet jedynie wywrócił oczami. - Poza tym... wiesz, w naszej sypialni spadła półka i chciałem ją przywiesić, ale coś mi nie wyszło - dodał, pokazując swój zabandażowany palec, po czym zmarszczył nos. - Chyba jest stłuczony - mruknął.
Jeongguk odchylił głowę do tyłu i wypuścił głośno powietrze, po czym zsunął męża ze swoich kolan i od niechcenia skierował się do kuchni. Wiedział, że to pewnie nie było byle co, ponieważ wtedy Taehyung jakoś by sobie poradził i nie prosiłby o to Jeongguka, których na poważniejszych sprawach znał się lepiej, niż blondyn.
- A jak już tak wziąłeś się do roboty, kochanie, to mógłbyś jeszcze zerknąć na lodówkę? Te światło ciągle się psuje... - dodał trzydziestoczterolatek, wchodząc za mężem do pomieszczenia.
- Okej - westchnął po raz kolejny, a Taehyung przystanął za nim, oplatając go ramionami w pasie.
- A wiesz, że cię kocham? - spytał retorycznie, składając całusa na czubku jego głowy i zaśmiał się lekko, kiedy młodszy Jeon głośno prychnął, a już po chwili schylił się, aby otworzyć szafkę pod zlewem.
CZYTASZ
do góry nogami {kth . jjk}
Fanfiction[zakończone] "- Myślisz, że jesteśmy dobrymi rodzicami? - Oczywiście. Dlaczego miałbym myśleć inaczej? - Ponieważ nasze dzieciaki właśnie dokopały się do martwego chomika i robią mu uroczysty pogrzeb w pudełku po lodach." z serii zabawnych perypetii...