8 lat późnej
W dużej wystrojonej sali panował mały chaos, kiedy zebrani goście rozmawiali między sobą praktycznie przez cały czas, tworząc między sobą miłą atmosferę.
Taehyung przeszedł do niewielkiej kuchni, gdzie zauważył Jimina podżerającego przekąski z metalowych podstawek, przez co klepnął go w dłonie i zmierzył ostrym spojrzeniem, na co Park jedynie wywrócił oczami, opierając się tyłem o blat mebli kuchennych.
- Sprawdzałem, czy są świeże - wymamrotał, wycierając twarz z resztek sosu pomidorowego. Czterdziestodwuletni Jeon spojrzał w stronę dużego tortu, kiedy coś nagle ukłuło go w okolicach serca, przez co poczuł się dziwnie.
- To rocznica, a czuję, jakbym znowu się chajtał - westchnął, poprawiając swoją muszkę. - Jak wyglądam? - zapytał, prostując dłońmi swoją białą koszulę i poprawiając kręcone, ciemne włosy.
- Zajebiście - powiedział Jimin, klepiąc go lekko w pośladek. - Myślisz, że Jeongguk przygotował jakąś przemowę? - zapytał.
- Znasz Guka - wywrócił oczami. - Mam nadzieję, że napisał sobie wszystko na kartce, bo inaczej będzie kiepsko, kiedy się pogubi i zacznie paplać głupoty - dodał, nieco się wychylając, żeby dostrzec młodszego Jeona, stojącego na końcu sali. - Wychodzisz z tortem pod koniec następnej piosenki - powiedział, klepiąc czterdziestotrzylatka w ramię. - Tylko się nie wypierdol po drodze - dodał, po czym wyszedł z kuchni, kierując się w stronę swojego męża.
Czarnowłosy przystanął przy czterdziestojednolatku i lekko musnął jego policzek, uśmiechając się szeroko. Jego mąż przez te dwadzieścia lat od dnia ich ślubu w ogóle się nie zmienił. Dalej był tym samym zabawnym i troskliwym mężem oraz ojcem.
Taehyung do dzisiaj wyraźnie pamiętał każdy dzień z ich wspólnego życia. I cholera, nigdy nie żałował. Nawet podczas kłótni - tych poważnych, kiedy potrafili nie odzywać się do siebie przez tydzień i tych drobnych, które wynikały ze spierania się o ostatni kawałek pizzy. To wszystko ich budowało i sprawiało, że z każdym dniem kochali się coraz mocniej.
Starszy Jeon rozejrzał się po całej sali, dostrzegając ich wspólnych znajomych, rodzinę i trójkę ich wspaniałych dzieci.
Soomin kończyła w tym roku dwadzieścia jeden lat. Tak, jak zawsze Taehyung sądził, młoda Jeon wyrosła na piękną i mądrą kobietę. Soo aktualnie studiowała meteorologię i Tae był z niej dumny w momencie, kiedy ta poszła w jego ślady. Doskonale pamiętał chwile, kiedy nastoletnia jeszcze wtedy Soomin przyprowadziła do domu swojego chłopaka. Oboje z Gukiem martwili się, że ta opuści ich zaraz po ukończeniu pełnoletności, skoro w końcu znalazła miłość swojego życia. Yeonjun nie wydawał się być złym chłopakiem, jednak Tae zawsze wolał mieć na niego oko. Koniec końców młoda Jeon usamodzielniła się na tyle, by wynająć sobie mieszkanie.
Następnie przed oczami mignęła mu blondwłosa, czternastoletnia Naeyoon. Młodsza Jeon od czternastu lat nadal była taka sama pod względem swojego charakteru (który niestety, bądź stety odziedziczyła po Jeongguku). Nadal była tak samo uparta i lubiła płatać figle, jednak w znacznie "doroślejszy" sposób. Taehyung nie był zbytnio zaskoczony, kiedy Nae wybrała się do szkoły artystycznej. W końcu ta od najmłodszych lat bazgrała w domu po ścianach, a teraz miała okazję robić to na specjalnych płótnach i wychodziło jej to naprawdę dobrze.
Dziewięcioletni Jaewoo był... Ach, ten dzieciak. Był dosłownie mieszanką wybuchową Taehyunga i Jeongguka. Mały Jeon w jednej chwili potrafił grzecznie siedzieć na kanapie i godzinami w ciszy przeglądać swoje komiksy, a w następnej zrobić w domu pobojowisko i dziwaczny, pokręcony labirynt dla swoich dwóch chomików. Taehyung miał nadzieję, że jego syn będzie zwalać ludzi z nóg swoją przystojną twarzą odziedziczoną po Jeongguku i inteligencją odziedziczoną po nim samym.
CZYTASZ
do góry nogami {kth . jjk}
Fanfic[zakończone] "- Myślisz, że jesteśmy dobrymi rodzicami? - Oczywiście. Dlaczego miałbym myśleć inaczej? - Ponieważ nasze dzieciaki właśnie dokopały się do martwego chomika i robią mu uroczysty pogrzeb w pudełku po lodach." z serii zabawnych perypetii...