- Tato. Tato. Tato. Tato. Taaaatoooo!
- Jezu, jesteś dzisiaj taka nieznośna. Zamknę cię w bagażniku, jeśli się nie uspokoisz - Jeongguk westchnął głośno, kiedy Nae złośliwie kopała nogami o tył jego siedzenia i próbowała odpiąć pasy swojego fotelika, żeby sięgnąć po swoją pluszową rybkę, która spadła jej na podłogę.
- Szybko, Ricardo potrzebuje pomocy! - krzyknęła burzliwie, kiedy trzydziestotrzylatek wyszedł z samochodu i otworzył tylne drzwi, by odpiąć pasy małej Jeon, która prędko podniosła swojego pluszaka.
- Nie weźmiesz go do sklepu - odparł, odsuwając się nieco, by mała mogła swobodnie wyjść z auta.
- Nie wiesz, że zwierzaków nie zostawia się w samochodzie? - zapytała, po czym wzięła rybę pod pachę i zeskoczyła na ziemię, a Guk jedynie wywrócił oczami, blokując drzwi, po czym skierował się z sześciolatką w stronę marketu.
Na samym wejściu ulokował Naeyoon w wózku sklepowym, by brunetka nie miała możliwości oddalenia się od swojego ojca oraz zgubienia się w czeluściach sklepu, co oczywiście miało miejsce kilka razy, ale przecież nikt nie musiał o tym wiedzieć.
Jeon spokojnie przechadzał się między alejkami, od czasu do czasu sprawdzając wiadomość od Taehyunga, który wysłał mu dokładną listę zakupów, które należało włożyć do wózka, stojącego na środku alejki, gdyż zostawienie go blisko regałów groziło tym, że Naeyoon sięgała swoimi wścibskimi rączkami po losowe produkty i wrzucała je do środka, przez co dodawała swojemu ojcu więcej roboty.
- Nudzi mi się - mruknęła niezadowolona, wydymając przy tym wargi. - Wyciągniesz mnie? - zapytała, na co brunet jedynie parsknął śmiechem, kręcąc głową na boki.
Trzydziestotrzylatek ruszył dalej, robiąc slalom wózkiem, by Nae chociaż na chwilę przestała marudzić, co wydawało się działać, kiedy przestała mówić cicho pod nosem i chichotała głośno, kiedy Jeongguk wydawał z siebie odgłosy zawodowej wyścigówki i jeździł jak szalony po sklepie, dopóki prawie nie staranował starszej kobiety na swojej drodze, która chciała zbić go drewnianą laską.
Skierował się w następne regały, gdzie na półkach można było głównie znaleźć różnego rodzaju przyprawy kuchenne oraz dodatki do słodkich wypieków.
Naeyoon zmarszczyła nosek, rozglądając się po tych wszystkich kolorowych pudełkach z proszkowanymi ciastami i babeczkami oraz po różnych posypkach, przypominając sobie, jak niedawno pomagała przy robieniu ciasta Taehyungowi, który także dodawał do ciasta jakieś posypki. Zrobiła z ust dziubek, chcąc przypomnieć sobie, jak nazywało się "to coś", co ostatnio tak bardzo jej smakowało.
Jeongguk w tym samym czasie był zbyt zajęty szukaniem makaronu w kształcie literek, kiedy dosłyszał za sobą głośne wołanie sześciolatki.
- Kupimy koks, tato?
Jeongguk wytrzeszczył oczy, powolnie odwracając się w stronę Nae, która jak gdyby nigdy nic wymachiwała nogami i ściskała w rączkach swoją pluszową rybę.
- Chcesz kupić co? - zapytał, marszcząc brwi, będąc dalej w lekkim szoku.
- No koks! - krzyknęła głośno, przez co brunet zatkał jej dłonią usta, by nieco ją uciszyć, jednak po chwili zabrał rękę, kiedy Nae go polizała. - No wiesz, takie białe, sypkie - dodała, chcąc ułatwić sprawę, lecz Guk jedynie jeszcze bardziej zmarszczył brwi i przykucnął przy wózku.
- Kochanie, powiedz mi, gdzie ty widziałaś ten koks? - zapytał, chcąc dowiedzieć się o co chodzi małej Jeon.
- Tatuś ostatnio dodał to do ciasta - odparła. - Jak możesz nie wiedzieć? Zjadłeś nawet największy kawałek - dodała.
Jednak Jeongguk dalej nie mógł przypomnieć sobie o co dokładnie chodzi. Przecież ostatnie ciasto, jakie jadł było czekoladowe. No chyba, że Taehyung czegoś tam dosypał. Później jakoś tak dziwnie się czuł...
- Czekaj... te ciasto faktycznie było jakieś podejrzane - powiedział, mrużąc oczy, po czym wyciągnął telefon z kieszeni, wybierając numer męża, który odebrał już po trzech sygnałach. - Hej, Tae. Jaki ostatnio koks kupiłeś? - zapytał.
- Co?
- Jaki-
- Nie jestem głuchy, debilu. Znowu próbujesz się ze mnie nabijać? - syknął starszy.
- Oczywiście, że nie. Gdybym wiedział, że potajemnie kupujesz kokę, sam zgłosiłbym się do rodzinnego dilera po kolejną działkę - odparł, wywracając oczami.
- Jesteś taki głupi. Dlaczego ja cię w ogóle poślubiłem?
- Bo jestem przystojny i w ogóle super fajny - powiedział. - To nie czas na rozmowy, Tae. Skąd Nae wie o koksie? Ponoć przyłapała cię, jak dosypywałeś coś do ciasta - dodał.
- Jestem porządnym obywatelem i nigdy nie zażywałem narkotyków, a ty jesteś takim głąbem, że nie domyśliłeś się, że dziecku chodziło o kokos. K-o-k-o-s.
Jeongguk odetchnął głośno, kiedy wszystko miało teraz sens.
- Jesteś pewien, że nigdy niczego nie zażywałeś? Czasem chodzisz jakiś taki potrzepany...
- Jeon Jeongguk.
- Kocham cię, skarbie. Pa.
Brunet rozłączył się szybko, zanim Tae mógł wybuchnąć złością i wydzierać się na niego przez telefon, który schował do tylnej kieszeni i skierował się z wózkiem po biały, sypki produkt, który nie był żadnym narkotykiem.
- Masz szczęście, że to kokos. W innym wypadku byłbym już w więzieniu - powiedział w stronę sześciolatki, kierując się z nią w stronę kas po zrobieniu zakupów.
- Czy w więzieniu jest fajnie? - zapytała.
- Możesz sprawdzić za jakieś dwadzieścia lat, kiedy naprawdę będziesz chciała kupić koks w markecie - odparł, czochrając jej włosy, przez co mała Jeon zmarszczyła śmiesznie nosek, a Jeongguk zaśmiał się cicho.
___
Okej, widzę, że pomysł się przyjął, więc możecie pozadawać naszym bohaterom pytania
Ilość jest nieograniczona, więc możecie zadać tyle pytań ile wam się podoba, nie muszą być nawet tematyczne, pytajcie o co tylko chcecie
Piszcie pytania do danego bohatera pod jego imieniem, żeby nie było zamieszania:
Taehyung
Jeongguk
Soomin
Naeyoon
Jimin
Hoseok
Joohyun
I inni (jeśli ktoś jeszcze przyjdzie wam do głowy)
CZYTASZ
do góry nogami {kth . jjk}
Fanfiction[zakończone] "- Myślisz, że jesteśmy dobrymi rodzicami? - Oczywiście. Dlaczego miałbym myśleć inaczej? - Ponieważ nasze dzieciaki właśnie dokopały się do martwego chomika i robią mu uroczysty pogrzeb w pudełku po lodach." z serii zabawnych perypetii...