- Wiesz, że jesteś głupia?
- No wiem...
Taehyung westchnął ciężko, masując swoje skronie, podczas wchodzenia do budynku szpitalnego z Naeyoon u swojego boku.
Teoretycznie nie stało się nic złego, jednak w praktyce... trudno było powiedzieć.
Trzydziestoczterolatek doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego młodsza córka była dosyć specyficzna i często wpadała na głupie pomysły. Jednak była jeszcze dzieckiem, pewne rzeczy trzeba było po prostu przyjąć i pouczyć sześciolatkę, by więcej tak nie robiła.Taehyung wierzył, że za kilka lat mała Jeon sama dojdzie do wniosku, że większość rzeczy, które chciałaby zrobić, są po prostu lekkomyślne. Naprawdę chciał w to wierzyć. Jednakże teraz jedyne co mu pozostało to kręcenie z politowaniem głową lub ewentualne krzyczenie.
Dostając telefon z przedszkola od, zbyt przewrażliwionej zdaniem Taehyunga, nauczycielki, nie spodziewał się, że wychowawczyni małej Jeon dzwoni z czymś innym, niż zwykle, co nie okazuje się być wsypywaniem dzieciom piasku do butów.
Wstawiając się szybko na miejscu nie wiedział, czego miał się spodziewać. Pani Choi z przejęciem mówiła tak szybko, że Taehyung zrozumiał tylko "cukierki" i "zakład".I nie spodziewał się, że kiedykolwiek zobaczy swoją córkę z małym, plastikowym wiaderkiem na głowie, które jak na złość się zaklinowało i nie można było go ściągnąć z dziecięcej głowy.
Jeon nawet nie wiedział, co miał zrobić. W końcu już sam próbował siłą ściągnąć wiaderko, jednak wraz z nim podnosił do góry sześciolatkę. Pomyślał, żeby pojechać do domu i rozciąć wiaderko czymś ostrym, jednak wyobrażając sobie wizję spanikowanego Jeongguka, który rozcina wiadro piłą i przez przypadek odcina głowę Naeyoon, wiedział, że najodpowiedniejszym miejscem będzie szpital.
Sama Naeyoon nie wydawała zbytnio się tym przejmować. Tae był pewien, że w którymś momencie zacznie płakać, jednak ta jedynie siedziała obrażona.
Blondyn ciągle wypytywał ją po jaką cholerę wciskała wiadro na głowę. Jej odpowiedź była dokładnie taka, jakiej można było się spodziewać. Naeyoon lubiła zakładać się o różne rzeczy, dlatego też trzydziestoczterolatka w ogóle nie zdziwiło to, że mała założyła się właśnie o cukierki.
- Długo jeszcze? Głowa mnie już boli - marudziła, opierając głowę, a raczej wiaderko, o oparcie krzesła, kiedy czekali niecałe siedem minut na przyjście lekarza.
- Powinna cię boleć z głupoty. Następnym razem może pomyślisz, zanim włożysz gdzieś głowę za trzy cukierki - odprał blondyn, krzyżując ręce na piersi. Ze zniecierpliwieniem rozglądał się po korytarzu, wypatrując lekarza, który w jak najszybszym tempie pozbędzie się wiaderka z głowy Naeyoon.
- Mam szacun w przedszkolu. Nie rozumiesz, tato - burknęła przeciągle, na co starszy jedynie pokręcił głową z politowaniem.
- Jakby ktoś kazał ci wyskoczyć z okna, zrobiłabyś to? - zapytał pretensjonalnie
- Jakby mi dał później cuksy...
Jeon westchnął ciężko i odliczył od dziesięciu w dół, postanawiając się nie odzywać. Głupota Naeyoon naprawdę go raziła.
Po chwili wyprostował się i chwycił sześciolatkę za rękę, kiedy zobaczył młodą lekarkę, która z zaskoczeniem spojrzała na małą brunetkę, po czym zaprosiła ich do gabinetu.
Wszystko odbyło się bez zbędnego płaczu, ponieważ Nae nie widziała wielkich nożyc, którymi kobieta rozcięła wiaderko. Dodatkowo pogratulowała małej Jeon, za to, że ta była dzielna, po czym na odchodne dała jej naklejkę oraz lizaka.
Uradowana sześciolatka w podskokach ruszyła w stronę wyjścia, wymachując energicznie lizakiem, który otworzyła w chwili, kiedy Taehyung umiejscowił ją w samochodzie na jej foteliku.
- Mam nadzieję, że już nie będziesz robiła jakichś głupich zakładów - powiedział poważnie.
- Opłacało się, dostałam lizaka - odparła obojętnie, wzruszając ramionami, na co trzydziestoczterolatek jedynie westchnął.
CZYTASZ
do góry nogami {kth . jjk}
أدب الهواة[zakończone] "- Myślisz, że jesteśmy dobrymi rodzicami? - Oczywiście. Dlaczego miałbym myśleć inaczej? - Ponieważ nasze dzieciaki właśnie dokopały się do martwego chomika i robią mu uroczysty pogrzeb w pudełku po lodach." z serii zabawnych perypetii...