Na pociąg prawie się spóźnili, bo Astoria nie potrafiła wybrać sukienki. Więc ucałował mamę i popędził na King's Cross sam, zostawiając ją na parkingu. Musiał wyglądać naprawdę komicznie z wielkimi walizkami, i klatką z kotem, biegnąc przez wielkie skrzyżowanie. Dobiegł na peron 9 i ¾. Dopiero gdy zobaczył tłum ludzi ładujących się wciąż do pociągu, uznał, że ma trochę czasu. Wyglądał jakby jechał na plażę, a nie do szkoły. Było gorąco, więc ubrał tylko żonobijkę, która jego zdaniem ładnie eksponowała wyćwiczonego bica, krótkie dżinsowe spodenki, sportowe buty i okulary przeciwsłoneczne.
Niektóre matki czarownice patrzyły na niego jak na dziecko specjalnej troski, kiedy ich dzieci wystrojone były elegancko w koszule i sweterki. Znikąd pojawił się Philip i razem poszli w stronę końca pociągu, do przedziału, który zwykle zajmowali. Po drodze minęli Jamesa w towarzystwie ładnej Gryfonki. Potter o dziwo się nie odezwał. Przystanęli niedaleko, żeby pedantyczny Philip mógł zawiązać sznurówkę. Z okazji skorzystała Margo, która widząc ich stojących „bezczynnie", zleciła im zaniesienie także jej rzeczy.
Scorpius natomiast zawołał Baddocka, który sfrajerował się razem z nimi i we trzech zanieśli bagaże koleżanki. Score zobaczył Astorię przez okno w pociągu, więc wyszedł, by jeszcze raz ją pożegnać. Pożegnał także jej brzuszek, mówiąc, że niedługo się spotkają. Mama pocałowała go w czoło i dała mu koszulę w kratkę, żeby narzucił na siebie cokolwiek i wyglądał bardziej elegancko.
-Wiesz, że dla mnie jesteś najlepszy?
-Wiem mamo, kocham cię.
-Też cię kocham.
Pomachał jej jeszcze z pociągu i usiadł na swoim miejscu. Baddock oczywiście zaraz zobaczył pozytywne zmiany w wyglądzie młodego Malfoya, i nie omieszkał pochwalić wakacyjnych dokonań. Opowiedzieli sobie o wakacjach. Score poszedł zamówić kawę.
Przy wózku napotkał Lily i Rose. Również czekały w kolejce. Przywitał się chłodno i stanął za nimi z rękami w kieszeni.
-Jak tam wakacje z Modern Talking? – zagadnęła Lily, nie wiedząc, że mieli z Rose spięcie. Na śmierć zapomniał o swoim wywodzie na temat muzyki robionej przez ten oto zespół.
-A wyśmienicie, dobra nutka nigdy nie jest zła. A jak twoje Lily? – kątem oka spojrzał na drugą z rudych kuzynek i nie uszło jego uwadze, że dziewczyna patrzyła na niego jakoś dziwnie znacząco, jakby chciała coś powiedzieć. Lily zaczęła coś mówić, więc zignorował Rose i całą uwagę skupił na młodszej kuzynce. Miała nieskazitelną cerę, to jako pierwsze rzuciło mu się w oczy. Potem cała reszta, czyli symetryczne, łagodne rysy, rude włosy, które miały w sobie nutkę blasku wschodzącego słońca i uśmieszek zadowolenia. Zadowolenia, że olewa Rose na jej korzyść.
-A twoje Rose? – zapytał, kiedy młoda Potterówna zakończyła opowieść.
Zamiast Rose, odezwała się Lily:
-Była razem z nami, nawet ćwiczyła trochę w Quiddicha, coraz lepiej jej idzie. – ruda Weasley przewróciła oczami. Były pierwsze w kolejce, więc zamówiły sobie napoje. Następna była jego kolej, więc zapłacił za mrożone latte. Dziewczyny sobie poszły, więc również poszedł w swoją stronę, zastanawiając się, jakby tu dokuczyć Jamesowi.
Przebrali się z chłopakami w przedziale i wysiedli cali szczęśliwi, że droga zakończona. Scorpius postanowił wreszcie zorganizować ludzi na błoniach i tam potańczyć, czy w coś pograć. Podchodził więc do „wybrańców" i zapraszał. Więc po ceremonii przydziału i uczcie poszedł się szybko przebrać i pognał wraz z Philipem, Gusem i resztą chłopaków ze Slytherinu na błonia. Przyszli Fred i Roxanne, Albus, Hugo, Heather ze znajomymi, Boot, Marcus, Margo, były Margo i rudej – Sean Ogden (Score nie miał pojęcia kto go zaprosił), Raven i jej znajomi z Ravenclawu oraz kilkoro Gryfonów.
CZYTASZ
Od zera do bohatera | Scorpius Malfoy
Fanfiction"Wszyscy mamy w sobie tyle samo dobra co zła. Tylko od nas zależy, jaką drogą pójdziemy. Taka jest nasza natura. " Część I - Scorpius Część II - narracja głównych bohaterów