Po SUMach Scorpius stracił poczucie czasu, wszystkie dni zlewały mu się w jeden, a cała uwaga była skupiona na nadchodzącym finale z Bułgarami. Malfoy niepotrzebnie czytywał rubrykę sportową w „Proroku Codziennym", bo zaczynał się stresować, kiedy tylko widział tam swoje nazwisko. Czarodziejskie media nakręciły im niemałe zainteresowanie. Już mówiono o przełomie, o tym, że Anglia wreszcie doczeka się porządnej drużny, że znawcy wiążą już wielkie nadzieje. Z drugiej strony równie często przypominano, że Bułgarzy urośli w siłę, odkąd trenerem Durmstrangu zgodził się zostać znany na całym świecie Viktor Krum. Na stadionie montowano już kamery, żeby robić transmisję na żywo. Zapowiadał się mecz dziesięciolecia. Malfoy spojrzał na kalendarz wiszący w szatni.
-Już tylko pięć dni. – westchnął sam do siebie.
Starał się nie pokazywać po sobie strachu, ale w środku cały się trząsł. Z jednej strony czuł się silny i zdeterminowany, żeby zagrać najlepiej, jak tylko mógł. A z drugiej odczuwał rosnący stres, gniotły go złe myśli, że nie da sobie rady i znów będzie zerem. Znów będzie słabym jedenastolatkiem, któremu wytrącają książki z rąk na korytarzu i obrzucają zgorszonymi spojrzeniami, gdziekolwiek się nie pojawi. Spodobał mu się świat, który wokół siebie budował od ponad roku i nie chciał, żeby wszystko prześliznęło mu się przez ręce. Na myśl o bolesnych komentarzach pod swoim adresem na temat przegranego meczu, przeszedł go dreszcz. Usiadł na łóżku ze schowanymi do kieszeni rękami i zapatrzył się w martwy punkt naprzeciwko. Tylko nogi podskakiwały mu mimowolnie, z czego nie do końca zdawał sobie sprawę. Przyłożył rękę do serca. Biło mocno i szybko. Sam sobie dokładał nerwów przez ciągłe rozmyślanie. Musiał się czymś zająć.
Nie mógł ciągle trenować, bo prędzej by się zajechał, niż sobie tym bardziej pomógł. I tak parę godzin dziennie spędzał na stadionie. Nieważne czy lało, czy było upalnie. Pogoda była złośliwa, od kilku dni nieustannie padał srogi deszcz. Na zewnątrz było ponuro i nikt nie miał ochoty wystawiać przez drzwi nawet czubka nosa. Scorpius jeszcze bardziej markotniał, widząc za oknem paskudną wichurę. Na szczęście do dormitorium wparowały Cornie i Margo, niosąc ze sobą ciastka i mleko.
-Dzień dobry, pomyślałyśmy, że nie zaszkodzi się trochę rozerwać. – Margo rozsiadła się na podłodze. Cornie sięgnęła do szafki Montiego, żeby wyjąć karty.
-Mi-mi-miło z wa-wa-waszej s-s-strony. – wybełkotał Score, wyciągnięty nagle ze swoich przemyśleń.
-Co możemy zrobić, żebyś przestał się denerwować? – zapytała blondynka z zatroskanym wyrazem twarzy.
Scorpius osunął się na podłogę do dziewczyn. Porwał ciasteczko i szklankę mleka.
-Wystarczy, że jesteście. – powiedział bez zająknięcia.
Mimo, że przyjaciele i znajomi okazywali mu wsparcie, Malfoy był niespokojny. Częściej zdarzało mu się jąkać, mimo, że w normalne dni uważał, że prawie zwalczył tę uciążliwą przypadłość. Dłonie drżały mu na samą myśl o tym, że coś mogłoby pójść nie tak. Nienawidził tego oczekiwania, a łapał się na tym, że spodziewa się najgorszego.
Inni zawodnicy zachowywali się podobnie. James rzadziej niż zwykle żartował, Roxy i Gus mniej się przekomarzali, a częściej po prostu przytulali i szeptali do siebie słówka wsparcia. Raven sporo mówiła o swoim stresie, a Heather udawała twardzielkę (a może naprawdę nią była?). Spokój zachowywał jak zawsze niezawodny w tej kwestii Jerry. Miał już prawie pewną posadę w Bibliotece Głównej Ministerstwa Magii. Dla niego finałowa rozgrywka była ostatnim przystankiem po drodze do dorosłego życia. Boot pełnił więc nieoficjalną funkcję terapeuty zespołu.
Ogromnie pomocny w tych dniach stał się też Mal Higgs, z którym Scorpius bardzo zbliżył się w ostatnim czasie. Kapitan miał zdolność odgadywania, czego zawodnik może potrzebować w danej chwili. Wiedział, kiedy powinien kopnąć Malfoya po tyłku, kiedy zacząć się wygłupiać, kiedy powiedzieć szczerze coś miłego, a kiedy zostawić kolegę samego.
CZYTASZ
Od zera do bohatera | Scorpius Malfoy
Fanfiction"Wszyscy mamy w sobie tyle samo dobra co zła. Tylko od nas zależy, jaką drogą pójdziemy. Taka jest nasza natura. " Część I - Scorpius Część II - narracja głównych bohaterów