Scorpius siedział w poczekalni w szpitalu imienia Św. Munga i z nudów oglądał wiszące na ścianie plakaty. Nie pal, palenie szkodzi – nie tylko tobie. Woda, kawa, herbata, napoje! - Uważaj na odwodnienie. Nie pękaj! – miej zawsze przy sobie kondom firmy Masters. Malfoy ziewnął. Obok niego usiadł Draco.
-Denerwujesz się? – zapytał. Trzymał w ręku dokumentację syna.
-Nie. – mruknął Score. – Wszystko ze mną w porządku.
-Jak spędziłeś walentynki?
Scorpius opowiedział o nie-randce z Heather.
-A wy tato? – zapytał. Draco zaśmiał się szczerze.
-Położyliśmy Arię spać, pograliśmy w planszówkę i zasnęliśmy jak susły.
Scorpius też się uśmiechnął i spojrzał na tatę. Zobaczył w nim jak zawsze podobieństwo do siebie samego. Tato poruszył brwiami do góry. Scorpius znów ziewnął. Czekali już prawie godzinę. Ale uzdrowiciel miał jeszcze pacjentów na oddziale i kontrola Malfoya musiała poczekać.
Wreszcie na korytarzu pojawił się Dominic Deacon. Obaj Malfoyowie wstali.
-Witam! – doktor podał dłoń najpierw ojcu, potem synowi. – Świetnie wyglądasz, Scorpiusie. Jak się czujesz? – Scorpius odpowiedział, że czuje się znakomicie, a medyk otworzył drzwi do gabinetu i zasiadł za biurkiem. Draco podał dokumenty i usiadł z tyłu, a Scorpius od razu przysiadł na kozetce.
Uzdrowiciel przejrzał na szybko papiery i zalał Malfoya milionem pytań. Dopiero kiedy wyciągnął wyczerpującą odpowiedź na każde z nich, kazał Ślizgonowi się rozebrać. Scorpius stanął prosto w samych bokserkach, a medyk obejrzał go i dotykał jego kręgosłupa, łopatek i ramion. Potem kazał mu usiąść na kozetce i zbadał mu głowę. Zbadał mu też wzrok i reakcje źrenic, słuch oraz wyrostki sutkowate. Nigdzie nie zauważył nieprawidłowości. Osłuchał mu płuc i serca, zbadał odruchy i napięcie mięśniowe, nerwy czaszkowe, a potem kazał się mu ubrać.
-Pójdziemy jeszcze do pracowni. – wszyscy trzej wyszli z gabinetu, a potem medyk szybkim krokiem ruszył na oddział. Wpuścił Scorpiusa do „kina 5D" i posadził go na krześle. W okienku medyków siedziała blondwłosa uzdrowicielka i przyglądała się czemuś w monitorze. Scorpius uśmiechnął się na jej widok. Doktor Deacon przysiadł się do niej w kantorku i dopiero wtedy spojrzała na pacjenta. Uśmiechnęła się do niego i pomachała mu ręką. Podekscytowany odmachał jej wesoło. Potem medycy włączyli urządzenia i Scorpius został poddany badaniu. Potem doktor Dominic przez mikrofon pozwolił mu wyjść z pomieszczenia. Na korytarzu kręcił się Draco. Uzdrowiciele wyszli następnymi drzwiami, opowiadając sobie anegdotki. Ładna pani doktor zapytała Scorpiusa o samopoczucie.
-Czuję się świetnie, n-n-naprawdę. – powiedział.
-Scorpiusie, w badaniach wyszło, że jesteś cały, zdrowy i naprawiony. Zaraz podpiszę zaświadczenie. Możesz już spokojnie wrócić do gry. – oznajmił uzdrowiciel serdecznie się przy tym uśmiechając. Uzdrowicielka pogłaskała Scorpiusa po plecach i odeszła, życząc powodzenia.
-Dziękuję bardzo panie doktorze. Nawet nie wie pan, jakie to dla mnie ważne. – Scorpius zaczął skakać dookoła dorosłych mężczyzn jak dziecko.
-Tak, bardzo dziękujemy. Ten tutaj dostałby białej gorączki, gdyby musiał oglądać ten mecz z trybun.
Doktor zaśmiał się dobrotliwie.
-Na szczęście skończyło się dobrze, ale musisz na siebie uważać. Następnym razem może skończyć się o wiele gorzej.
Wszedł do dyżurki, żeby podpisać konieczne papiery i wyszedł po chwili z plikiem kartek w dłoni. Przekazał zaświadczenie o stanie zdrowia Scorpiusowi i kazał je dostarczyć szkolnej pielęgniarce, a resztę dokumentów wręczył Draconowi.
CZYTASZ
Od zera do bohatera | Scorpius Malfoy
Hayran Kurgu"Wszyscy mamy w sobie tyle samo dobra co zła. Tylko od nas zależy, jaką drogą pójdziemy. Taka jest nasza natura. " Część I - Scorpius Część II - narracja głównych bohaterów