Oficjalnie wiadomo już było, że w nadchodzącym ćwierćfinale, który odbędzie się 20 grudnia, zagrają z Portugalią. Scorpius i Gus poszli na spotkanie drużyny i trener Hooch, na którym ta ostatnia przez godzinę opowiadała im o taktyce Portugalczyków.
-Mają świetnych Pałkarzy, bliźniaków. Wszyscy na nich uważajcie. Szczególnie Roxanne i August. Nie możecie ich spuścić z oka, są główną siłą napędową drużyny. W ostatnim meczu, a grali z Japonią, wykosili dwoje Ścigających. I wygrali mimo, że Japończyk złapał Znicz. Nie może... – spluła się – Nie możecie dać im się strącić. – powtórzyła.
Scorpius przez dwa dni w miarę wrócił do sił. I słuchał uważnie. James dopowiedział swoje tekściki motywujące na koniec i rozeszli się na zajęcia. Scorpius, Baddock i Roxy ruszyli w tym samym kierunku, oni we dwaj na Wróżbiarstwo, a dziewczyna na Obronę przed czarną magią.
-Czy Rose wypełniła swoje wyzwanie? – spytała Roxanne, kiedy Baddock wypomniał jej jak fatalnie wyglądała w różowym kompleciku.
-Jeszcze nie – powiedział Score, przypominając sobie o całej sprawie.
-Daj znać. – i skręciła w inną stronę.
-Stary, nie dziw się, że mnie do niej ciągnie. – zaczął Baddock i aż do sali kontynuował swój monolog, jak to miał w zwyczaju.
Scorpius był fatalny z Wróżbiarstwa, nie wierzył też w kompetencje nauczycielki, więc zawsze na swoich pracach ściemniał i zmyślał niestworzone przepowiednie. Najśmieszniejsze, że profesor oceniała je całkiem dobrze. Tym razem czekała na niego kryształowa kula, z której miał coś wyczytać. Nie zobaczył w niej nic, poza obłoczkami, układającymi się w bezkształtne kleksy.
-Co powie nam pan o swojej kuli, panie Baddock? – padło na Augusta. Reszta osób przerwała pracę z kulami i zapatrzyła się na Gusa.
Ten stosował zawsze tę samą taktykę, co Malfoy.
-Widzę tu serce. – zaczął, a profesor zachęciła go kiwnięciem głowy. – Serce, symbol miłości. To może znaczyć, że w nadchodzącym czasie spotka mnie miłość. – Gus zmienił głos na bardziej tajemniczy, żeby wywrzeć jeszcze lepsze wrażenie. Kątem oka widział, że Philip już kiśnie przy swojej kuli. – Serce przebite jest przez prostą strzałę, co może symbolizować, że nie będzie to miłość szczęśliwa.
-Rewelacyjnie, panie Baddock. 10 punktów dla Slytherinu. – Gus mrugnął do znajomych porozumiewawczo.
Następna była Margo, która próbowała elokwentnie opowiadać o kocie, którego zobaczyła w kuli. Mógł on według niej symbolizować pecha. Dla profesorki im więcej tragedii wplotło się w swoje wypociny, tym lepiej zostawało się ocenionym. Kolejne 10 punktów dla Slytherinu.
Następny był Albus Potter, który zarobił 10 punktów dla Gryffindoru. A po nim przyszła kolej na Scorpiusa.
W jego kuli obłoczki ułożyły się w coś na kształt pytajnika.
-W-w-widzę tu w-wielki znak zapytania. T-to może znaczyć, że nastąpi dla mnie czas wyboru. Czas podejmowania decyzji. Pojawią się przede mną pytania, na które jeszcze nie umiem odpowiedzieć. Będzie to próba mojego charakteru. – zakończył i dostał pochwałę oraz 10 punktów. Wystawił język do Baddocka i Philipa.
Na Zaklęciach właśnie ćwiczyli rzucanie ich, ale w myślach, a nie na głos. To było dopiero wyczerpujące. Różdżka początkowo nie reagowała na nieme rozkazy Malfoya. Udało mu się przywołać swój zeszyt dopiero pod koniec zajęć, ale za to uznał, że chyba załapał o co chodzi.
Po 3 dniach przerwy wrócił do treningów. Coraz częściej korzystał z bokserskiego zestawu Baddocka, żeby poprawić siłę rzutu.
Kiedy uderzał sobie w gruszkę kumpla, Gus podszedł do niego i usiadł na swoim łóżku.
CZYTASZ
Od zera do bohatera | Scorpius Malfoy
Fanfic"Wszyscy mamy w sobie tyle samo dobra co zła. Tylko od nas zależy, jaką drogą pójdziemy. Taka jest nasza natura. " Część I - Scorpius Część II - narracja głównych bohaterów