Philip uwielbiał grudzień. Według niego był to najbardziej magiczny miesiąc w całym roku. A już grudzień i Święta w świecie czarodziejów były poza jakąkolwiek skalą fantastyczności. Hogwart co roku był pięknie przystrojony naturalnymi i wyczarowanymi dekoracjami. Philip zachwycił się niesamowitym widokiem sopli lodu przy schodach sowiarni. Zamarznięta woda cudownie mieniła się w oślepiających promieniach zimowego słońca. Riddle poczuł, że z zimna poczerwieniał mu nos, ale nie przejął się tym, tylko postanowił pójść popatrzeć na trening Ślizgonów. Zawodnicy dzielnie, mimo mrozu latali tam i z powrotem pod dyktando Higgsa. Philip przystanął na chwilę z boku stadionu, ale dłonie zaczęły mu przemarzać, więc zrezygnował z towarzyszenia drużynie i wrócił do zamku. Poszedł prosto do Wielkiej Sali, w której umówił się z Margo na wspólne powtarzanie Transmutacji. Siedzieli razem aż do obiadu. O wyznaczonej godzinie przysiadła się do nich reszta paczki. Scorpius i Gus łapczywie porwali ze stołu ciepłe kakao, które posłużyło jako termos. Philip, swoim zwyczajem, przystąpił do codziennej analizy nastroju swoich przyjaciół.
Przyjaźń stanowiła dla Philipa jedną z najważniejszych w życiu wartości. Niełatwo było dostąpić zaszczytu i stać się przyjacielem Riddle'a, ale kiedy już się nim było, można było mieć pewność, że ma się przy sobie lojalnego i przyjaciela na całe życie, czujnego opiekuna i wiernego pomocnika. Philip bardzo rozważnie dobierał najbliższe osoby. Taki już był, raczej skryty i introwertyczny. Jednak Ślizgon obserwował i po cichu dbał też o dalszych znajomych. Można powiedzieć, że Philip miał pewną intuicję we krwi i zawsze wiedział, kiedy ktoś potrzebował jego wsparcia.
Brunet przeleciał oczami po wszystkich twarzach dookoła siebie, aż zatrzymał się na Gideonie. Współlokator wydawał się nieobecny. Coś musiało się stać. Philip będzie miał to na uwadze. Potem przyjrzał się Scorpiusowi, ale z jego oczu można było wyczytać, że wszystko u niego stabilnie. Malfoy po prostu stresował się powoli rolą kapitana. Ostatnio gazety jeszcze więcej o nim pisały, a niektórzy redaktorzy prosili go nawet o wywiad. Podobno wszyscy byli ciekawi, jaki jest kapitan reprezentacji Hogwartu. Scorpius musiał udźwignąć ogromny ciężar – odpowiedzialność za wyniki przyszłorocznych mistrzostw. Jego położenia absolutnie nie ułatwiało rosnące zainteresowanie jego osobą. Philip przywołał w pamięci tylko kilka ostatnich wzmianek o Ścigającym w prasie: Sprawdź, czy pasujesz do Scorpiusa Malfoya w Czarownicy, Nowy Kapitan, droga do Korei w Proroku Codziennym i Pierwszy oficjalny wywiad ze Scorpiusem Malfoyem również w Proroku. Brakowało tylko artykułu typu Nowy kapitan chwali się ciałem na próbie w jakimś tanim plotkarskim pisemku. Na szczęście Scorpius póki co miał dobrze ułożone w głowie i dobrze wiedział na czym się skupić, a co nie jest ważne. Nie czerpał żadnej przyjemności z zainteresowania mediów, więcej, wydawał się być tym wszystkim onieśmielony. Zupełnie inaczej niż James Potter. Całą energię Malfoy poświęcał na przygotowanie całej drużyny do mistrzostw, a nie na pławienie się w blasku reflektorów. I słusznie.
Gus pożerał właśnie wieprzowinę w sosie, a na jego twarzy wymalowana była błogość. Kąciki ust Philipa uniosły się w uśmiechu na ten widok. Margo wyglądała już na całkiem pogodzoną z rozstaniem z Edem i od nowa zajęła się poszukiwaniem idealnej partii dla siebie. Philip mógłby postawić kilka galeonów, że drapieżna Ślizgonka skieruje swoje wdzięki w stronę chłopaków z Ravenclawu. Riddle nałożył sobie dokładkę zapiekanki dyniowej i spojrzał na chłopaków z siódmego roku. Oswald zapisywał właśnie coś w swoim specjalnym notesie, czyli atrybucie Prefekta. Philip po cichu marzył o przejęciu tej funkcji w kolejnym roku. Vitas, legendarny twórca i prawdziwy pasjonat Eliksirów, gruchał sobie ze swoją dziewczyną, a obok nich Higgs prawie dostawał oczopląsu od ciągłego przewracania oczami. Philip przyjrzał się uważniej ambitnemu kapitanowi Ślizgonów. Od tajemniczej śmierci pana Higgsa, Riddle czujnie obserwował jego syna. Po Malu na pierwszy rzut oka nie było widać niczego szczególnego, jednak Obrońca zawsze markotniał po otrzymaniu swojej poczty. Oczywiście Philip nie był z nim na tyle blisko, żeby tak po prostu podejść i liczyć na zwierzenia. Higgs zdecydowanie więcej rozmawiał ze Scorpiusem. I podobno coraz lepiej radził sobie z osieroceniem. Riddle przełknął kęs zapiekanki i jeszcze raz przyjrzał się Higgsowi. Dostrzegł, jak starszy Ślizgon gapi się w stronę wejścia do Wielkiej Sali. Philip błyskawicznie skierował wzrok w tę samą stronę i zobaczył wchodzącą na obiad Heather Fletcher. Zadowolony z obserwacji Philip wrócił wzrokiem do swojego talerza i uśmiechnął się pod nosem.
CZYTASZ
Od zera do bohatera | Scorpius Malfoy
Fiksi Penggemar"Wszyscy mamy w sobie tyle samo dobra co zła. Tylko od nas zależy, jaką drogą pójdziemy. Taka jest nasza natura. " Część I - Scorpius Część II - narracja głównych bohaterów