James

352 17 22
                                    

W Hogwarcie odbywał się właśnie bal halloweenowy, a James leżał rozwalony na pryczy i gorzko żałował, że nie może wziąć w nim udziału. Ostatnie tygodnie były najgorszymi w jego życiu i jedynie wieść o wygranej Gryffindoru trochę podniosła go na duchu. Potter westchnął ciężko, przerzucił się na plecy i wyjął z poszewki poduszki listy.

Brygada Uderzeniowa była jego marzeniem, ale nie tak wyobrażał sobie szkolenie. Oprócz niego w tym samym czasie szkolono 19 innych czarodziejów. James nawiązał jedynie minimalny kontakt z innymi kadetami, ponieważ obowiązków mieli po uszy i jedyne o czym marzyli po powrocie do domku to prysznic i sen. Przy częstym niedostatku ciepłej wody, James od czasu do czasu decydował się w ogóle nie brać prysznica i po kilku dniach jego łóżko przypominało barłóg.

Zastanowił się przez chwilę i nie doszedł do żadnych konstruktywnych wniosków. Nie miał pojęcia, co znosił najgorzej. Czy to była samotność, czy szarość i powtarzalność każdego dnia, czy może musztrowanie przez nieprzyjemnych dowódców? Starał się nie dopuścić do siebie myśli, że jego zły nastrój wynikał z opuszczenia Hogwartu. Taki stan rzeczy musiałby uznać za swoje niepowodzenie. Nie można przecież być wiecznym dzieckiem.

Mimowolnie przychodziły mu do głowy miłe wspomnienia, jakie zgromadził przez lata nauki. Tęsknił za McLaggenem, który do tej pory zawsze był przy nim, nawet w najgorszych momentach. Tęsknił za Alem i Lily, chociaż młodsze rodzeństwo często działało mu na nerwy. Marzył o tym, żeby się pokłócić z bratem albo dokuczyć siostrze. Stęsknił się za Olivią, mimo że nie był pewien swoich uczuć do niej. Wiele dałby, żeby zagrać w Quidditcha ze swoją drużyną, żeby dostać pałką w tyłek od Baddocka, żeby usłyszeć mądre gadanie Boota, czy przekomarzania Fletcher i Malfoya. James potwornie za nimi tęsknił.

Otworzył list od Hugona po raz kolejny. Kuzyn rozpisał się na trzy strony, żeby zrelacjonować ostatnie wydarzenia ze swojego życia. Weasley pisał między innymi, że najpierw został Obrońcą Gryffindoru, a potem dostał się na tę samą pozycję do reprezentacji szkoły. Hugo wspomniał też o sukcesie Lily oraz o tym, że zaczął trenować z Higgsem. Ślizgon zmienił ponoć cały jadłospis swojego nowego podopiecznego oraz rozpisał mu kilka treningów tygodniowo. Hugo żalił się, że będzie miał przez to mniej czasu na leniuchowanie. Następnie opisał, że dziwnym trafem udało mu się poderwać ładną dziewczynę. Co ciekawe, kuzyn nie zamierzał na niej poprzestać. Bardziej interesowała go sama umiejętność czarowania dziewczyn, niż związek. Ale czego można oczekiwać od 14-latka, świeżaka w temacie? Pod koniec listu przyszedł czas na plotki. Weasley pokrótce zreferował mu: kto z kim, kiedy i dlaczego, a następnie wyraził zdziwienie, że jego własna siostra przestała ukrywać Malfoya przed dziadkami. Tę zasługę przypisywał sobie i Lily. Niestety babcia Molly i dziadek Arthur jeszcze nie pogodzili się z faktem, że ich wnuczka „prowadza się z tą parszywą gnidą / zgniłym arystokraciną". Hugo cieszył się natomiast, że dziadkom udało się powstrzymać marudzenie, kiedy Rose znajdowała się obok. James postanowił przy najbliższej okazji interweniować u dziadków w sprawie Malfoya z dwóch powodów. Po pierwsze, sam uprzykrzał Ślizgonowi życie przez wiele lat, nie wiedząc tak naprawdę dlaczego i miał lekkie wyrzuty sumienia. Po drugie, Scorpius okazał się równym gościem, który zdecydowanie zasługiwał na swoją szansę.

Potem James zajrzał do listu od Roxanne, która głównie wylała mu swoje obawy na temat swoich nowych zawodników. List był krótki, bardzo rzeczowy, a kuzynka pod koniec prosiła o poradę. James zdążył już jej odpisać zaraz po odebraniu listu.

Na kolejny ogień poszedł list od rodziców. Pisał głównie tata, ponieważ mama nie przepadała za taką formą komunikacji. Nie była też najlepsza w pisaniu listów. Zawsze powtarzała, że nie ma pojęcia co mogłaby opisać. Uwielbiała za to razem z Harrym odczytywać listy od dzieci. Tato, jak zawsze lekkim piórem, opisał krótko co działo się w domu i poinformował o zdrowiu dziadków. Potem przeszedł do zadawania pytań. Na większość pytań w stylu: jak ci się podoba?, czy masz już nowych przyjaciół?, czy przełożeni są mili? James odpisał same kłamstwa. Nie chciał martwić rodziców. Westchnął tylko składając listy z powrotem i chowając do poszewki poduszki. Popatrzył w sufit. Dawno nie cierpiał na taki brak chęci do życia. Odliczał tylko dni do końca szkolenia.

Od zera do bohatera | Scorpius MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz