Hails i Jai? Jai i Hails? Te myśli krążyły po mojej głowie całą noc i cały następny dzień, a blondynki jak na złość nie było na rano w pracy, więc musiała mieć dziś wieczorną zmianę i nie mogłam jej o nic wypytać. Ciekawość mnie zżerała z każdą chwilą coraz bardziej, a pytania pozostawały bez odpowiedzi. Byli parą? A może to rodzeństwo? Sama nie wiedziałam, dlaczego aż tak bardzo to zaprzątało moją głowę, zwłaszcza po tym jak brunet mnie upokorzył, a właściwie, jak to sama siebie upokorzyłam, podczas naszego ostatniego spotkania. Po co ja głupia ich podglądałam? Nie powinno mnie to w ogóle obchodzić, ale jednak. Miał w sobie coś, co mnie niesamowicie do niego przyciągało i gdzieś tam głęboko w sobie miałam nadzieję, że nikogo nie ma i może być mną choć w małym stopniu zainteresowany. Byłam przecież całkiem ładna. No cóż. W tym przypadku, jak to się mówi, "ciekawość zabiła kota". Szkoda tylko, że ten kot był tak głupi i dał się nakryć w tak banalny i idiotyczny sposób. Czy ja naprawdę myślałam, że mnie nie zobaczą schowanej w żywopłocie, który miał pół metra wysokości? Myślenie to jednak nie jest moja dobra strona. Określenie "ładna, ale głupia" jak najbardziej do mnie pasowało. Typowa blondynka! Mogłam się ukryć chociaż za jakimś budynkiem i uciec jak tylko wsiadł do auta, ale nieee... Ariana miała przecież cholerną czapkę niewidkę!
Po ułożeniu reszty akt, która mi na dziś została, zaniosłam wszystko do archiwistki, która swoją drogą była tak samo przyjemna jak pani Gomez, i zabrałam z gabinetu swoje rzeczy. Na domiar złego, poprzedniego dnia gdzieś zapodziałam swoją torbę, a miałam tam różne dokumenty, więc po raz kolejny musiałam odwiedzić Urząd Miasta i zgłosić ich zaginięcie,albo zapytać czy jej nie znaleźli, ale postanowiłam załatwić to następnego dnia w czasie przerwy. Na pewno miałam ją podczas kłótni z brunetem, bo przecież mi ją podawał razem z teczką. Były więc tylko dwie możliwości. Albo zostawiłam ją u niego i nie raczył mnie o tym zawiadomić, albo zgubiłam ją gdzieś w urzędzie, gdy użerałam się z pracownicami, które nie miały najmniejszego zamiaru ułatwić mi sprawy ze znalezieniem odpowiedniego pokoju. Bardziej prawdopodobna wydawała mi się właśnie ta druga opcja, bo przecież Jai mógł się zatrzymać koło mnie, gdy się przed nim ukrywałam i po prostu mi ją oddać, gdyby ją miał, przez co poczułabym się jeszcze gorzej, a on tego właśnie chciał.
Kolejny pracowity dzień całkowicie pozbawił mnie energii do jakiegokolwiek działania i jedyne o czym marzyłam to powrót do bezpiecznego domu i zakopanie się w puchatej, ciepłej kołdrze. O tak, tego właśnie było mi trzeba, więc jak najszybciej pożegnałam się z policjantami w dyżurce i wyszłam z budynku. Miałam dosyć tego, że przyjeżdżałam na zmianę pierwsza, a wychodziłam ostatnia. Żeby mi jeszcze płacili za dodatkowe godziny... Jak tak miały wyglądać moje najbliższe lata w tym miejscu, to zaczynałam tracić motywację. Lepiej zostanę striptizerką, albo pracownikiem budowy, to przynajmniej się tak nie namęczę.
- Oo, cześć Ari. - tuż przy schodach stało kilku policjantów, którzy za kilka minut zaczynali swoją zmianę, a wśród nich dostrzegłam oczywiście poszukiwaną przeze mnie od rana blondynkę. Teraz to się pojawiła, jak ja akurat wracam do domu. Jeszcze jakby była sama to może bym coś od niej wyciągnęła, ale w tej grupce policjantów nie czułam się wystarczająco pewnie, żeby zaczynać temat.
- Cześć. - uśmiechnęłam się do nich trochę sztucznie, czego nie udało mi się chyba ukryć. Miałam tylko nadzieję, że moją wczorajszą wpadkę widział wyłącznie Jai, bo przed Hailey, którą widywałam praktycznie codziennie, byłoby mi naprawdę wstyd. W dodatku brunet był osłem, więc znając życie opowiedział jej później o wszystkim. Na sto procent tak było! Jestem skończoną idiotką.
- Pracowałaś tak długo? - dziewczyna wysunęła się spośród grupy i zbliżyła do mnie. Miała widocznie bardzo dobry humor, bo zazwyczaj mijałyśmy się tylko ze zwykłym "cześć". Uważała mnie za kreta, zresztą tak jak reszta pracowników, ale o to nie mogłam się im dziwić. Liczyłam się z tym, gdy zgodziłam się na ten staż. Dla nich wszystkich zawsze będę tylko "córką szefa", przy której trzeba się ze wszystkim pilnować.
CZYTASZ
I love your lies, shawty.
FanfictionJai przez wiele lat wiódł spokojne i dość szczęśliwe życie razem z najlepszymi kumplami, w gangsterskiej willi. Niestety, nic na świecie nie trwa wiecznie o czym boleśnie musiał przekonać się na własnej skórze. Przyjaciele znaleźli drugie połówki i...