6.

452 26 3
                                    

- Może się po prostu  za tobą stęskniłem? - starałem się zabrzmieć jak najbardziej poważnie, jednocześnie delikatnie pocierając kciukiem jej skórę na nadgarstku, bo doskonale widziałem, że dzięki temu ciężej jej się myśli. Uwielbiałem działać na kobiety w ten sposób... A ona wyglądała na taką niewinną, że aż miałem ochotę wydobyć z niej to ukryte gdzieś głęboko zwierze, które na pewno w sobie miała. Podobałem jej się, to pewne. Naprawdę niewiele musiałem robić, żeby odebrać jej zdolność normalnego myślenia. Miałem tylko nadzieję, że to nie będzie działać w obydwie strony, bo ja jednak swój czysty rozum wolałbym zachować.

- C... Co? - przełknęła ślinę tak głośno, że mogłem to usłyszeć, a jej głos lekko zadrżał, co sprawiło, że miałem ochotę parsknąć śmiechem. Uwielbiam ją, przysięgam. Ciekawe czy w łóżku też bym tak na nią działał. Taa, na pewno. 

- Żartowałem. - wywróciłem oczami i zabrałem z premedytacją rękę. Dziewczyna popatrzyła na mnie z takim szokiem na twarzy, jakby właśnie mi wyrosły dwie dodatkowe głowy. Bardzo dobrze. Wywoływanie sprzecznych emocji zdecydowanie pomagało w przyciąganiu kobiet. Przecież każda naiwnie marzy o niegrzecznym chłopcu, który tylko dla niej będzie dobry i miły. Tak samo naiwne były wszystkie dziewczyny moich kumpli. Niby tworzyli udane związki, ale byłem pewien, że nie potrwa to już długo. W każdym z nich zaczynało się już psuć, a idealnym przykładem był brat Justina, Cody, który ze swoją dziewczyną ostatnio prawie się pobił. Chociaż nie. Ich związkowi to chyba jednak wróżę świetlaną przyszłość, szczególnie po tym jak Cath złamała mu ząb, gdy ździeliła go pięścią. 

- Ale ty jesteś dupkiem! - jej piskliwy głosik wyciągnął mnie ze świata rozmyśleń. - No naprawdę! Gorszego od ciebie to chyba nie ma! 

- Polemizowałbym. 

- Ugh! - zamachnęła się i z całej siły huknęła mnie tymi małymi rączkami w klatę, aż lekko przysiadłem na masce mojego auta. Jednak trochę siły ma ten kurdupel. - Mam cię naprawdę dosyć. Jedź sobie i nie pokazuj mi się więcej na oczy, ty... Ty... Skończony kretynie!  

- Oj, złośnico, już się tak nie denerwuj. - chwyciłem ją w pasie, po czym delikatnie przyciągnąłem do siebie, tak, aby stanęła pomiędzy moimi udami. Nadal była zła, jednak to, że znów znalazła się blisko mnie, sprawiło, że momentalnie zamilkła. Cholera, naprawdę mi się podobała. Miałem ochotę zabrać ją jako jedyną do mojego domu i nauczyć wszystkiego, co tylko potrafiłem, a później z premedytacją to wszystko wykorzystać. Reagowała na mój dotyk tak mocno, że byłem prawie pewien, że wielu facetów jej nie dotykało. Może nawet żaden? Byłem kiedyś w ogóle z dziewicą? Nawet tego nie pamiętałem.

- Zabieraj łapy, bo tak ci zasadzę kopa, że... 

- Jak masz na imię?

- Co? 

- Imię. To proste pytanie.

- Co cię to obchodzi? - ułożyła dłonie na mojej klatce piersiowej, chcąc się dzięki temu ode mnie odepchnąć, jednak objąłem ją jeszcze mocniej, odbierając jej tym samym nadzieję na uwolnienie. Była taka drobna, że bałem się, że mogę ją skrzywdzić. Dużo facetów właśnie takiej kobiety chciało. Takiej, którą można się opiekować, ale czy ja należałem do tego typu? Zawsze myślałem, że dogadałbym się z taką dziewczyną jak na przykład Catherine czy Hope. One nie dały sobie w kaszę dmuchać i zawsze wiedziały czego chcą. Teraz jednak miałem mętlik w głowie. Trzymając w ramionach tę seksowną blondynkę, sam już nie wiedziałem czego bym potrzebował. 

- Hm... Pozwól, że zgadnę. Ariana? 

- Skąd... - jej wyraz twarzy wydawał się być zaskoczony, ale po chwili wszystko stało się dla niej jasne, bo lekko się skrzywiła. - No tak. Znasz mój adres, imię... Znalazłeś moją torebkę? Nie mogłeś mi jej oddać ostatnio? Bałam się, że już ją zgubiłam.

I love your lies, shawty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz