Rozdział 10

57 5 1
                                    




Nie mogę w to uwierzyć...Co on tutaj robi?! Zerknęłam jeszcze raz otwierając szerzej oczy. Przecież to Brian z wielkim bukietem czerwonych róż, a do tego napis na asfalcie :

,,KOCHAM CIĘ" - Co było takie romantyczne, że aż nie mogę w to uwierzyć.To jest coś pięknego.

-Brian co ty tu robisz z tym wszystkim?- Mówiłam, wciąż bardzo zdziwionym głosem.

-Laina przepraszam cię za wczoraj. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Wybacz mi.- Podszedł do mnie i wręczył mi bukiet, przy tym klęcząc i podając mi czerwone pudełeczko. Otwieram je, a tam naszyjnik z literką B.

-Dlaczego akurat B?- Pytam trochę zdziwiona.

-B-jak Brian. Mam taki sam ale z literką L jak Laina.-Wyciągnął swój naszyjnik spod koszulki i pokazał. Rzeczywiście. To było takie słodkie. Rzuciłam się w jego ramiona tak, że bukiet róż wylądował na ziemi. Nic się dla mnie nie liczyło, tylko on.

-Laina. Nie jestem zły już na to. Możesz jechać na ten ślub. Ale tylko dlatego, że ja też tam będę. Tylko że bez osoby towarzyszącej.- Zaśmiał się cicho. -O czym on gada?

-Co? Jak to?- Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

-Dopiero dziś zobaczyłem, że w skrzynce na listy jest zaproszenie. To dobra dziewczyna.- Powiedział łapiąc mnie za ręce i przyciągając lekko do siebie.

-Brian...ale pojadę z Maksem dla pewności. Spotkamy się na miejscu.-Wtuliłam się do niego, a on tylko przytaknął.

-Laina jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałem ci powiedzieć.-Zasmutniał lekko.-Bo ja..-W tej chwili przeszkodził nam Maks, trąbiący w samochodzie. Odwróciłam się trochę i ujrzałam jego. --Ale wybrał wyśmienity moment.-Powiedziałam sarkastycznie.-Wiesz Brian dokończymy rozmowę później. Pocałowałam chłopaka w polik i ruszyłam w stronę domu, aby zostawić kwiaty, następnie ruszyłam w stronę samochodu.

-Jedź ostrożnie.-To były moje ostatnie słowa wypowiedziane zanim weszłam do samochodu.

Jechaliśmy już dość długo. Około 2 godzin. Gdy nagle zatrzymaliśmy się, przy wielkim białym budynku. Wysiedliśmy z niego, a ja biorąc bukiet i reklamówkę z sukienką weszliśmy do domu. Maks wyciągał z samochodu jeszcze swoje rzeczy, a mi wskazał pokój do którego mam się kierować. Przekroczyłam próg tego pomieszczenia i zobaczyłam nowoczesne meble koloru białego.

Łóżko stało po prawej stronie, obok białych drzwi, zaś po lewej stronie cała ściana była zakryta ogromną szafą z lustrem. Na przeciwko stała komoda a nad nią wielkie okno.

Ruszyłam do łazienki, która była za tymi drzwiami w sypialni i przebrałam się w bordową sukienkę. Następnie wzięłam się za makijaż. Położyłam podkład i podkreśliłam lekko kolorem brązowym oczy. Umalowałam jeszcze usta czerwoną szminką, która dodawała dużo seksapilu. Na końcu założyłam czarne wysokie szpilki lakierowane. Były nie za wygodne. Miałam zmienić na balerinki, gdy nagle zobaczyłam, że zapomniałam ich wziąć z sofy. No cóż, będę musiała się męczyć w tych obcasach. Wyszłam z łazienki, biorąc wszystkie moje rzeczy, położyłam je na łóżku i nagle zobaczyłam Maksa, który właśnie był bez koszulki. Starałam się nie zwracać uwagi, ale jego mięśnie były tak widoczne, że byłam pełna podziwu. W końcu, założył koszule jasnego koloru i podszedł do mnie abym zapięła mu muszkę.

-Laina wyglądasz wyśmienicie. Mogę się założyć, że będziesz najpiękniejsza na ślubie.- Uśmiechnęłam się tylko.

Później nie gadaliśmy o niczym ciekawym. Właściwie rozmawialiśmy tylko o tym, że po drodze wjedziemy do pewnego miejsca.

Chce tylko Ciebie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz