27

86 8 0
                                    

Lulu

Wyszłam z auta. Tak jak zawsze byłam ubrana w wygodne dżinsy i czarną koszulkę. Idąc obok Somin weszłyśmy na lotnisko. Reporterzy i fotografowie od razu się poderwali. Fani zaczęli krzyczeć a nasi ochroniarze przytrzymywali ich w odpowiedniej odległości. Zdążyłam dać autograf trzem osobom i poszłyśmy dalej. Za drzwiami do poczekalini już nie było nikogo. Załatwiliśmy wszystkie inne sprawy i weszłyśmy do samolotu.

Japonia. Pierwszy kraj na naszej trasie. Zostałyśmy zakwaterowane i poszłyśmy do swoich pokoi. Ja byłam z Tiną. Była 18:09 więc poszłyśmy jeszcze na próbę. Kiedy skończyłyśmy zamówiłyśmy jedzenie w restauracji. Zjadłyśmy i poszłyśmy do pokoju Somin, Hyo i Jimi. Nagrałyśmy liva i wróciłyśmy do naszego pokoju. Usiadłam przy komputerze i zajęłam się piosenką. Tina coś tam robiła.
-Cóż tam tworzysz?-zagadnęła.
-Coś co ci się spodoba.-odpowiedziałam nie patrząc na nią.
-Ocho.
-Kiedy spotykasz się z rodzicami?-spytałam a ona założyła nogę na nogę i coś mruknęła.
Odwróciłam się na krześle. Posłałam jej pytające spojrzenie a ta wlepiła wzrok w podłogę.
-Nie mów że nie spotkasz się z rodzicami bo ja ich nie mam.
-No cóż taki miał być pierwotny plan.-westchnęłam. Wiedziałam że robią to by poprawić mi humor ale trochę już mnie to denerwowało
-Pójdę do Iren i załatwię jakiś termin.-wstałam. Tina zrobiła to samo wymachyując rękami.
-Nie, nie, nie. Ja to zrobię. Naprawdę chcę ich zobaczyć ale trochę głupio. Dobra to ja idę to zrobić. I będzie okej?
-No tak. Spotkaj się z nimi.
-Dziękuję.-wyszła z pokoju. Położyłam się na łóżku. Teraz to dopiero zrobiło mi się smutno. Poruszając temat moich rodziców wszystko wróciło. Szpital i moje urodziny. Ale po smutku przyszła tęsknota. W mojej głowie pojawił się obraz z ostatnich wspólnych wakacji. Tata, mama, Lei i ja. Wszyscy szczęśliwi bez większych problemów.
Kilkadziesiąt wspomnień przewinęło się przez mój umysł. Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu.
Usiadłam czując jak wcześniejsze łzy spływają mi po policzkach. Szybko je wytarłam i odebrałam.
-Halo?-zapytałam jak najbardziej normalnym głosem.
-Cześć Lu-mruknął Lei.
-Co tam braciszku?
-Rozstałem się z Naeii.
-Co się stało?
-Zrobiła się z niej jakąś tempa laska. To wszystko jest takie wkurzające Lulu!-chwilę się uspokajałam. Ciężko było odpowiedzieć. Zgodzić się -skłamać, zaprzeczyć - pogorszyć sytuację i stracić zaufanie brata.
-Wiem że ci ciężko, ale trzeba przeczekać tę sytuację i potem z nią na spokojnie porozmawiać.
-Serio? Myślisz że łatwo jest być sierotą, mieć starszą siostrę - gwiazdę i popadać w depresję?-wstrzymałam oddech. Zamknęłam oczy i przegryzłam wargę.
-Nie, i bardzo mi przykro. Może spotkajmy się i porozmawiajmy?
-Spotkać?-zaśmiał się sztucznie.-Zapomniałem że nie mogę ci przeszkadzać. Jesteś w trasie. Dobra nie ważne. Nara.-rozłączył się.
Nim zdążyłam cokolwiek zrobić zadzwonił Hao. Nie odebrałam. Już nie miałam siły na pocieszanie i udawanie że jest okej. Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam się umyć.

Kiedy wróciłam zastałam Tinę. Od razu poszłam spać. Co chwilę, zalana potem, budziłam się z koszmarów o samobójstwie Leia. Tina już spała. Była 2 w nocy. Czułam się za słabo na kolejny koszmar więc ubrałam bluzę i wyszłam na taras.
Dlaczego nie potrafię mu pomóc? Jestem beznadziejną siostrą.
Czułam że to przeze mnie Lei sobie nie radzi. Po kilkunastu minutach zauważyłam że myślę zbyt dużo o złych rzeczach. Wzięłam głęboki oddech. Postanowiłam pójść spać bo wiedziałam że jeśli wstanę jutro to będą ze mną osoby które kocham i które mi pomogą.

~~~~

W ponad miesiąc odwiedziłyśmy 7 kraji. Ostatnie państwo na naszej trasie to Chiny. Będzie to wielki i wyjątkowy koncert. Jest 6:15 więc do występu mamy jeszcze około 10 godzin. Aktualnie jestem w sali tanecznej z gangiem i ćwiczymy naszą dodatkową choreografię.
Zrobiłam obrót i wyciągnęłam ręce. Odczekałam 5 sekund i stanęłam normalnie.
-Było dobrze. Myślę że za kilka godzin robimy próbę generalną i będzie okej.-oznajmiłam a oni skinęli głowami. Zaczęli się rozchodzić i po chwili zostałam sama w sali. Zaczęłam śpiewać moją nową piosenkę i od razu tańczyć jakieś choreografię z głowy. Po jakimś czasie się rozkreciłam i zaczęłam tworzyć ruchy. Po godzinie wróciłam do pokoju. Dziewczyny widziałam dziś tylko na próbie a Tiny nie było w pokoju.
Spakowałam się do wyjadzu. Do plecaka wrzuciłam rzeczy potrzebne na występ. Później poszłam do restauracji i zjadłam sałatkę. Wzięłam plecak i zawieźli mnie na miejsce koncertowe. Kiedy przejeżdżaliśmy obok wejścia zobaczyłam ogrom tego bydynku oraz fanów przed nin stojących. Stali w kolejkach mimo że do występu jeszcze kilka godzin.
Chyba za rzadko sprawdzałam ilość fandomu.
Zaparkowaliśmy od drugiej strony gdzie nikogo, oprócz ochroniarzy, nie było. Wpuścili nas a ja poszłam się rozgrzać i rozciągnąć.

Przystojny problem | SeventeenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz