2

371 20 0
                                    

Chłopak rano wyjechał a Lu poszła do szkoły. Praktycznie na każdej z ośmiu godzin nauczyciele ostrzegali przed końcowymi egzaminami. Lu była wzorową uczennicą i nie stresowała się. Lubiła patrzeć na przerażone miny kolegów i koleżanek którzy obijali się cały rok i nagle uświadamiają sobie że mogą nie zdać do trzeciej klasy. Gdy wróciła do domu i wykonała wszystkie swoje obowiązki usiadła z babcią przy stoliku na tarasie.
-Babciu wiesz gdzie pojechała mama?
-Chyba na stację kolejową skarbie. Mówiła coś o jakiejś dużej niespodziance.-Kobieta poruszyła znacząco brwiami a Lu się zaśmiała.
Chwilę później na rozległe podwórko wjechało małe auto pani Sook. Lu szybko wstała i zeszła po schodach do wysiadającej z pojazdu mamy. Jednak stanęła w połowie drogi bo z miejsca z przodu wyszedł wysoki, potężny mężczyzna z ciepłym uśmiechem. Dziewczyna skłoniła się grzecznie a mężczyzna do niej podszedł.
-Witaj Lulu nazywam się Simon Clew.
-Wygląda pan jak Tom Cruise...-powiedziała stojąc w osłupieniu. Simon się zaśmiał. Po chwili ocknęła się i uścisnęła jego dużą dłoń.
-Miło mi. Jestem Kim Lulu ale mówią mi Lu.-Mama dziewczyny stanęła pomiedzy nimi odwracając się do córki.
-Lu, Simon to mój narzyczony. Przepraszam że dopiero teraz ci mówię. -powiedziała cicho bojąc się jak zareaguje córka. Natomiast Lu uśmiechnęła się szeroko.
-To wspaniale mamo! Chodźcie do środka i opowiecie mi wszystko!-Pani Sook odetchnęła z ulgą.
-Lu, muszę przygotować makaron dla pani Shimano oprowadź Simona po wiosce. On wszystko ci opowie.-Narzeczeni uśmiechnęli się do siebie i pani Sook zniknęła w kuchni.
-No to chodźmy za mną. Skąd pan pochodzi?
-Możesz mówić mi Simon. No więc pochodzę z Australii. Rok temu skończyłem służbę w wojsku w Iranie. Postanowiłem odwiedzić Chiny i poznałem twoją mamę. Znam prawie wszystkie sztuki walki i postanowiłem ich uczyć tu w Chinach. Dużo osób mówi mi że wyglądam jak Tom Cruise.-zaśmiali się oboje. Dziewczyna już go polubiła więc postanowiła pokazać mu jej jedno ze swoich ulubionych miejsc w tej pięknej wiosce.
-Chodźmy pokażę ci coś.
-Tu jest naprawdę pięknie. Twoja mama dużo mi opowiadała ale czym się interesujesz?
-Od ośmiu lat tańczę razem z moim najlepszym przyjacielem. Szkoda że wczoraj wyjechał bo mógłbyś go poznać. Uczę się Angielskiego, Koreańskiego i Japońskiego. Chcę zostać lekarzem albo ratownikiem medycznym w górach. Kiedyś grałam na gitarze ale przerzuciłam się na pianino. Nie potrafię gotować chociaż bym chciała.-weszli po schodkach, otaczanych przez różne drzewa które tańczyły na wietrze, do jedno piętrowego budynku. Czerwono-czarna budowla przypominała tradycyjną świątynię. Lu otworzyła dwuskrzydłowe drzwi i wpuściła Simona. Mężczyzna otworzył usta z wrażenia. Znajdowali się w sali ćwiczeń Lu. Podłoga była wyłożona panelami a dookoła na ścianach wisiały lustra. W prawym rogu stało stare pianino. Natomiast w lewym nieduży stół z czterema drewnianymi krzesłami. Obok stołu leżały poukładane materace.
-Spędzam tu większość swojego wolnego czasu. Nikt tu nie przychodzi. Razem z Minghao odnowiliśmy ten rozpadający się budynek.
-Tu jest świetnie.-Simon dostał olśnienia i spojrzał na dziewczynę.-Lu, może nauczyłbym cię kilku chwytów z samoobrony. Takie podstawy kung-fu.-dziewczyna spojrzała na Simona z zachwytem.
-Naprawdę? Zawsze chciałam się tego nauczyć.
-Pewnie. Zaczniemy od jutra bo dzisiaj jeszcze się rozpakuje, dobrze?
-Tak! Dziękuję Simon. Mogę ci mówić Si?
-Oczywiście Lu.-uśmiechnęli się do siebie. Simon bardzo cieszył się że go polubiła.

Wracali rozmawiając zawzięcie. Potem Simon poznał Leia i we czwórkę zjedli kolację. Później dziewczyna poszła do pokoju i powtórzyła temat z biologii. Kiedy skończyła i związywała włosy jej telefon zawibrował. Odblokowała go i odczytała wiadomość od Minghao.

Od: Śmieszek orzeszek
Wszyscy cię tu pozdrawiają a mama nie może się doczekać aż przyjedziesz:) Jak tam u ciebie krasnoludku?

Do: Śmieszek orzeszek
Chłopie jeden dzień cie nie ma a ja poznałam mojego ojczyma.

Od: Śmieszek orzeszek
Co?! Opowiadaj!

Chłopak zadzwonił żeby nie pisać tysięcy wiadomości.
-Jest dla ciebie miły? Jak się nazywa?-zasypywał pytaniami Lu.
-Ma na imię Simon. Wygląda jak Tom Cruise. Jest bardzo miły i może niedługo pokonam cię w sztukach walki...
-No okej.-odpowiedział lekko zdziwionym głosem.- Szkoda że poznam go dopiero za dwa miesiące... Saidie nie mogę teraz rozmawiam z Lulu.-dziewczyna zrozumiała że mówi do swojej młodszej kuzynki.
-Lulu! Daj mi ją!-prosiła swoim dziecięcym głosem a Lu się zaśmiała.
-Cześć Lulu!-usłyszała radosne powitanie 7-latki.
-Cześć Saidie. Jak tam u ciebie? Mingaho nie sprawia ci kłopotów?
-Mówię ci Lu, z niego taki burak że nawet sobie nie wyobrażasz! Ale jest milutki i kocham go mocno.-Lu uśmiechnęła się do telefonu.
-Wiem, wiem Saidie.
-No dobrze koniec tych babskich pogaduszek.-do rozmowy wrócił Hao.-Zadzwonię jutro bo przyjechali dziadkowie. Do usłyszenia Lu!
-Narazie..-dziewczyna rozłączyła się i odłożyła telefon. Gdy wstawała od biurka do jej pokoju wszedł Lei. Usiadł na łóżku dziewczyny więc ona zrobiła to samo. W końcu odezwała się pierwsza.
-Wiedziałeś wcześniej że mama kogoś ma?
-Nie. A ty?
-Też nie. Chyba go polubiłeś co?
-Jest naprawdę fajny i widać że mama czuje się przy nim lepiej.
-I wygląda jak...
-Tom Cruise.
-Dokładnie. Myślę że dla nas najważniejsze jest szczęście mamy więc damy radę. Prawda?
-No pewnie. On jeat naprawdę super.
-Lei zacznij używać innych słów niż fajny i super proszę!
-Dobra, dobra.-Chłopak zaśmiał się.
-I jeszcze jedno. Nie myśl że jak jesteś wyższy to możesz robić co chcesz! Jestem starsza...
-...i głupsza.-Lei uśmiechnął się niewinnie.-...i urocza jak się złościsz.-dziewczyna westchnęła nie mając siły go upominać.
-Jak tam twoja dziewczyna?
-Jest...-Lu ostrzegała go wzrokiem by nie używał słów fajna lub super.-wspaniała. Zawsze spędzamy razem miło czas. Myślę że na wakacje zabiorę ją nad zatokę Liaotuńską.
-Dobry pomysł pędraku.
-Lu, zastanawiam się dlaczego jeszcze nie jesteś z Minghao. Pasujecie do siebie. A zresztą chyba mu się podobasz. Z własnych źródeł wiem że nie zaczął by tańczyć gdyby nie ty.
-Młody my do siebie nie pasujemy, nie podobam mu się, on jest moim przyjacielem a co do tańca to nie ma nic do rzeczy-dziewczyna była odrobinę zawstydzona.
-A ty coś do niego czujesz?-Lu wiedziała że jej brat nie zrozumie uczucia które jest większe niż przyjaźń ale mniejsze niż miłość. Nie mogła mu przecież powiedzieć że nie kocha go a jednak kocha go jak brata.
Jednak od odpowiedzi uratował ją Simon który zapukał w otwarte drzwi.
-Wybaczcie że przeszkadzam ale mama cię woła Lei.-chłopak szybko wybiegł z pokoju mówiąc krótkie
,,dzięki".
-Lulu dasz radę wstać jutro o 6.00? Rano ćwiczy się najlepiej.
-Jasne. To spotykamy się jutro o 6.00 w sali.-Simon kiwnął potwierdzając głową, uśmiechnął się i odszedł.
Dziewczyna poszła jeszcze biegać. Miała swoją specjalną trasę którą sama stworzyła. Nazwała ją ,,iglak" bo w tej części lasu rosło wiecej drzew iglastych. Trasa miała 4 km. Była to długość idealna dla Lu. Biegała prawie codziennie. Potem się umyła i poszła spać.

Przystojny problem | SeventeenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz