Rozdział 13: ,,Razem"

215 29 11
                                    

– Żarty sobie stroisz, tak? Wiedz, że będą cię dużo kosztować – warknęła Linda, podnosząc się powoli ze swojego krzesła. Dłonie zacisnęła na krawędzi stołu, nad którym się pochyliła.

– W tej chwili jest całkowicie poważny – oświadczył Harry, nie spuszczając spojrzenia ze swojej matki. – Wydaje mi się, że z twoim słuchem nie jest jeszcze aż tak źle – kontynuował nieco ostrzej. – Ja i Brie jesteśmy zaręczeni. Brietta zostanie moją żoną.

– Zamilknij! – krzyknęła na całe gardło Linda, uderzając pięścią w blat stołu. White podskoczyła pod wpływem nagłego działania pani Styles i odsunęła się znacznie. Cała ta sytuacja zaczęła ją przerastać. – Jak możesz w ogóle mówić o jakimkolwiek ślubie. Tym bardziej z tą... – Linda ewidentnie chciała użyć jakiegoś mocnego epitetu, który jednak w tamtej chwili nie mógł przyjść jej do głowy. – To zwykła wieśniaczka, służba domowa. Do tego niezdarna i niewdzięczna!

Harry miał tego dość. Szala się przebrała. Brunet zacisnął szczękę tak mocno, że jego kości policzkowe były widoczne dużo mocniej i wyraźniej niż zazwyczaj. Szybkim krokiem przeszedł do stołu naprzeciw swojej matki i uniósł w jej stronę palec wskazujący.

– Nie masz prawa mówić tak na temat mojej narzeczonej. Tym samym twojej przyszłej synowej i pani Styles – warknął w stronę matki, po czym wściekły na rodzicielkę podszedł do swojej ukochanej. – A ty, nic nie powiesz? – rzucił w stronę George'a, który siedział z pokerową miną i dwoma palcami pocierał brodę. – Jak zwykle. Nie zabierasz głosu, a potem przyjdziesz pokazać swoje bezwzględne oblicze – rzucił bez ogródek i chwycił dłoń Brie. Dopiero wtedy mężczyzna zauważył, że White cała drżała ze strachu, a jej twarz stała się blada niczym ściana.

Harry przyciągnął Briettę do siebie i objął opiekuńczo, jakby obronić ją przed swoją rodziną. Tak bardzo żałował, że jego rodzice musieli przysporzyć drobnej kobiecie tyle bólu i smutku.

– Jak śmiesz się tak do nas odzywać?! – warknęła Linda, odwracając się do syna. Jej źrenice rozszerzyły się, a powieki uniosły nienaturalnie. – Nie dojdzie do żadnego ślubu. Nie zgodzę się na niego!

– Żebyś wiedziała matko. Ślub odbędzie się. Jeszcze w tym tygodniu – wypalił, przywołując Brie o zawał serca. Kobieta ścisnęła dłoń bruneta, chcąc jakoś powstrzymać jego rozszalałe nerwy. – A od dziś Brietta nie będzie tutaj pracować. Zamieszka tutaj i będziecie ją traktować tak samo jak siebie nawzajem i Octavię.

Harry zakończył swój wywód poprzez pociągnięcie Brie za dłoń i szybkie opuszczenie jadalni. Para szybko skierowała się schodami na piętro, a następnie do sypialni Styles'a. Zielonooki zatrzasnął drzwi do swojego pokoju, a następnie na wszelki wypadek przekręcił klucz w zamku.

Nerwy buzowały w nim, a serce bijące z zawrotną prędkością nie myślało o zwolnieniu. Brunet przeczesał dłonią opadające mu na czoło włosy i westchnął głośno. Nagle do jego uszu dobiegło ciche pociąganie nosem. Mężczyzna od razu ożywił się i uniósł wzrok. Na skraju jego łóżka siedziała skulona Brie, która twarz skrywała w dłoniach.

– Kochanie – szepnął przejętym głosem brunet, po czym doskoczył do brunetki. Kucnął przed nią i ułożył dłoń na jej kolanie. – Skarbie – szeptał cicho. Za każdym razem widok łez na twarzy Brie rozrywał jego serce.

– To wszystko moja wina – westchnęła Brie, odsuwając na chwilę dłonie. – Może powinnam zniknąć.

– Co ty wygadujesz? – spytał niezrozumiale brunet. Podniósł się i szybko zajął miejsce obok kobiety. Tuż po tym chwycił dwoma palcami jej podbródek i skierował w swoją stronę. – Nie mów tak. To nie jest twoja wina.

Love and War // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz