Rozdział 8: ,,Telefon"

217 31 9
                                    

Octavia wyszła z rezydencji jeszcze szybciej niż do niej weszła, przy tym kompletnie zapominając o dokumentach, które miała znaleźć dla swojego teścia.

Harry zakochał się w pokojówce. I to ze wzajemnością.

Kobieta z drżącym sercem ruszyła szybko w stronę samochodu, gdzie czekał na nią kierowca. Nie trudziła się nawet rozkładaniem parasola. Wydarzenia, których była świadkiem drgnęły nią tak mocno, że bez słowa zajęła miejsce samochodzie i dała znak do ruszenia. Teraz, znając już małą tajemnicę pary wszystko zaczęło układać się kobiecie w całość. Te drobne gesty pomiędzy nimi, które były praktycznie niezauważalne. Jak mogła nie zauważyć tego wcześniej?

Blondynka przyłożyła dłoń do czoła i westchnęła. I co teraz zrobić?

W odróżnieniu od kobiety Harry i Brie cieszyli się ze swojej obecności, kompletnie nieświadomi, iż przez chwilę nie byli sami w rezydencji. Najważniejsze było to, że mieli obok siebie drugą połówkę, a ich ramiona dawały im przyjemne ciepło. Dodatkowo uczucie potęgowała świadomość pytania i odpowiedzi, jakie padły chwilę temu. Dało to Brie do zrozumienia, że bez względu na wszystko Harry chce jej w swoim życiu i będzie walczył o ich miłość. Rozgrzało to serce brunetki, dla której Zielonooki stał się lekiem na całe zło.

Tego wieczora mimo naprawdę nieprzyjemnej pogody, Brie musiała wrócić do swojego domu. Udało jej się zakupić leki dla babci i nie chciała zostawiać staruszki samej na noc. Zwłaszcza, że z jej zdrowiem było różnie. Styles oczywiście odwiózł kobietę do domu i z wielkim bólem serca powrócił samotnie do pustej rezydencji.

Była taka wielka, pusta, zimna.

To nie był jego świat.

***

Następnego dnia Brietta pojawiła się w rezydencji na długo przed pobudką Harry'ego. Można powiedzieć, że w jakiś sposób cieszyła się z tego faktu. Mogła wywiązać się ze wszystkich obowiązków, które zleciła jej Linda, a od których odciągał ją młodzieniec. Nie żeby miała mu to za złe, ale White doskonale wiedziała, że zostanie sprawdzona ze swoich zadań.

Przed godziną ósmą w rezydencji rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Brunetka nieco się spięła i oderwała od robienia prania. Wytarła swoje dłonie w szmatkę, a następnie szybkim krokiem przeszła do holu. Automatycznie poprawiła swoje spięte w koka włosy i otworzyła drzwi.

– Witaj Słońce – przywitała się z szerokim uśmiechem Mary, unosząc lekko do góry torby.

– Dzień dobry – odpowiedziała Brietta, od razu przejmując od kobiety zakupy. – Pracujesz dzisiaj? Pani Styles wspominała, że miałaś mieć dzień wolny – mruknęła nieco niezrozumiale brunetka, kierując się wraz z drugą gosposią do kuchni.

– Tylko wczoraj. Poza tym nie mogłabym zostawić waszej dwójki samych na dłużej – westchnęła, zawiązując w pasie swój fartuszek.

Brie odstawiła torby na blat, po czym zaczęła rozpakowywać zakupione towary i chować je w odpowiednie miejsca. Poranek mijał spokojnie i dość schematycznie. Od zawsze Mary robiła rano zakupy dla państwa Styles, a następnie rozpoczynała swój oficjalny dzień pracy.

– Jakieś szczególne plany na dziś? – spytała kobieta, wiążąc swoje włosy w ciasny warkocz.

– Zaczęłam robić pranie – mruknęła White. – Wypada też posprzątać w salonie oraz w pokojach na piętrze. Muszę się zając tym jak najszybciej, póki jeszcze Harry śpi.

– Nie pozwala ci pracować? – spytała Mary ze znaczącym uśmieszkiem na twarzy.

– Nie o to chodzi – westchnęła z rozbawieniem w głosie młodsza kobieta. – Po prostu zarówno Harry jak i ja długo czekaliśmy na taki czas jak ten, więc nie mogę być nawet na niego zła za to, że odciąga mnie od obowiązków.

Love and War // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz