Rozdział 17: ,,Wesela ciąg dalszy"

222 26 4
                                    

Upewnij się, że przeczytałeś poprzedni rozdział!

Uwagę Harry'ego od niespodziewanego gościa odciągnęła nieświadoma niczego Brie i zbliżający się do nich goście. Wszyscy składali parze życzenia i obdarowywali drobnymi podarunkami. Styles naprawdę starał się nie spoglądać w stronę drzwi kaplicy, jednak jego spojrzenie co jakiś czas uciekało w tamtą stronę.

Skąd wiedział kiedy odbędzie się ślub? I gdzie?

Brunet stwierdził początkowo, że na obecność George'a w kaplicy wpływ miała Octavia. Na samą myśl, że to blondynka mogła sprowadzić tutaj swojego teścia, młodzieniec wrzał ze złości.

Wydawało się jednak, że sama Octavia nie jest świadoma obecności George'a wśród gości. Stała z uśmiechem na twarzy na samym końcu kolejki, czekając na swój czas ze składaniem życzeń. Może ona rzeczywiście się w jakiś sposób zmieniła? A może wręcz przeciwnie – udaje jedynie, chcąc odegrać się na młodej parze i zgotować im wraz z Lindą piekło?

Jedno było pewne. Harry musi porozmawiać z blondynką.

Kiedy nadeszła jej kolej składania życzeń, brunet przeniósł na chwilę wzrok na drzwi kaplicy. Obok nich nikt nie stał. George jakby wyparował. To już zaczyna robić się co najmniej dziwne.

– Wiem jakie możecie mieć o mnie zdanie – zaczęła Octavia, spoglądając to na Brie, to na swojego szwagra. – Proszę was tylko o jedno. Dziś jest wasz dzień, a ja nie zamierzam go psuć. Chcę, aby między nami było dobrze. Mam dość życia w ciągłym napięciu i złych relacjach. Mam nadzieję, że będzie się wam dobrze razem żyło – mówiła ze szczerym uśmiechem.

– Dziękujemy – odpowiedziała Brietta, widząc, że Harry nie zamierza się odezwać. Brunetka objęła blondynkę delikatnie, a następnie nadeszła kolej Styles'a. Mężczyzna wysunął ramię i również otoczył nim Octavię, lecz na bardzo krótko. – Naprawdę nie trzeba było – westchnęła brunetka, gdy Octavia podniosła z ziemi zapakowany w papier podarunek. – Tak wiele już dla nas zrobiłaś.

– To nic wielkiego. Niech wam służy – stwierdziła pogodnie, po czym skierowała się w stronę wolnej ławki.

– To już wszyscy, prawda? – szepnęła Brie, spoglądając na Harry'ego. Mężczyzna zwrócił głowę w stronę ukochanej i uśmiechnął się pogodnie, a następnie skinął twierdząco głową.

– Teraz zapraszamy wszystkich do domu Brietty – oznajmił mężczyzna, obejmując żonę w pasie. Brunetka uśmiechnęła się pod nosem i oparła o tors partnera.

– Harry – szepnęła kobieta, gdy wszyscy skierowali się w stronę wyjścia z kaplicy. – Czy moglibyśmy przed wyjazdem podejść na cmentarz? – spytała cicho.

– Oczywiście – odpowiedział, po czym złożył na czole kobiety pocałunek. Brunetka zachichotała i ułożyła dłoń na zgiętym ramieniu mężczyzny.

Para skierowała się środkiem kaplicy w stronę drzwi. Były one już otwarte na oścież, a na zewnątrz można było dojrzeć gości weselnych, w tym także doktora Smith'a, który zaoferował, że przewiezie bezpiecznie wszystkie prezenty i kwiaty.

Gdy tylko para przekroczyła próg kaplicy rozległy się oklaski i okrzyki, a w górę wyrzucone zostały kolorowe płatki kwiatów. Na ustach zarówno Harry'ego jak i Brie pojawiły się uśmiechy zaskoczenia, a chwilę później pan młody przyciągnął ukochaną do siebie i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Tuż po tym zgodnie z poleceniem pary, wszyscy rozeszli się do swoich pojazdów i skierowali do rodzinnego domu pani młodej.

Sama para skierowała się w stronę znajdującego się niedaleko kaplicy cmentarza. Harry obejmował swoją ukochaną i nie mógł powstrzymać się od spoglądania na jej twarz lub dłoń, na której widniała obrączka. Z resztą taka sama jak na jego palcu.

Love and War // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz