Rozdział 12: ,,Powiedz, że to żart"

214 33 7
                                    

Harry podczas podróży z pewnością przekroczył limit prędkości na drodze. Miał szczęście, że nie złapał go żaden patrol policji.

Brunet zaparkował niedbale samochód przed domem Brie, po czym wypadł z niego niczym z procy. Szybko podszedł do drzwi i zapukał kilkakrotnie. Mężczyzna był cały w nerwach, o czym doskonale świadczyły jego drżące dłonie i niespokojne stukanie nogą o posadzkę. Z każdą kolejną sekundą, w której White nie otwierała drzwi, młodzieniec robił się coraz bardziej niespokojny.

Kiedy już miał brać się za otworzenie drzwi przy pomocy siły, zostały one otworzone. W progu pojawiła się nieco przestraszona Brie.

– Harry? – spytała zaskoczona na widok ukochanego. – Co się stało? – ledwo zdążyła wypowiedzieć te słowa, gdy została gwałtownie przyciągnięta do torsu bruneta. Harry objął jedną dłonią plecy kobiety, a drugą przycisnął do siebie jej głowę.

– Tak strasznie się bałem – wyszeptał wręcz płaczliwie, odchylając głowę do tyłu. – Dlaczego nie odbierałaś telefonu? – spytał po chwili nieco spokojniej, odsuwając się lekko i obejmując poliki kobiety.

– Byłam w ogródku. Nie słyszałam – odparła zaniepokojona. – Coś się stało? – spytała ponownie.

– Nie, wszystko w porządku – odetchnął z ulgą, schylając się i muskając ustami czoło kobiety. – Po prostu trochę się wystraszyłem – wytłumaczył wzdychając.

– Już dobrze – szepnęła, układając dłoń na poliku bruneta. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, co Harry odwzajemnił.

– Chciałem zabrać cię w pewne miejsce – wyszeptał, chwytając delikatne dłonie kobiety. Kciukami zaczął pocierać jasną skórę Brie, a następnie przeniósł swoje spojrzenie na ciemne tęczówki White.

– Niespodzianka? – spytała równie cicho. Harry skinął twierdząco, na co w odpowiedzi Brie westchnęła. Doskonale wiedziała, że jeśli Styles sobie coś wymyślił i tym bardziej jest to niespodzianka, to żadna siła nie sprawi, że piśnie choćby słówko na ten temat.

– Weź coś ciepłego – mruknął z uśmiechem, zakładając za ucho kobiety zagubiony kosmyk włosów.

Brie chwyciła mężczyznę za dłoń i pociągnęła go w głąb domu, po czym zamknęła drzwi.

– To będzie odpowiednie? – spytała, zdejmując z wieszaka cienki, granatowy płaszcz. W myślach Harry'ego pojawiła się myśl, iż dobrze byłoby kupić Brie jakieś cieplejsze ubrania. Oczywiście należałoby dobrze podejść kobietę, która sama z siebie nie wzięła by takiego podarunku.

– Weź jeszcze to – dodał mężczyzna, zdejmując z komody duży, szary szal. Brunetka zazwyczaj owijała go wokół szyi i ciała, niczym ponczo.

Niedługo po tym para zajęła dwa siedzenia w samochodzie, a brunet ruszył ostrożnie.

– Dokąd jedziemy? – spytała Brie, licząc, że Styles uchyli jednak rąbka tajemnicy.

Brunet zaśmiał się w odpowiedzi. Na moment odwrócił głowę w stronę White i przysunął palec do ust. Brietta uśmiechnęła się lekko i przeniosła głowę na drogę.

***

Po mniej niż półgodzinie drogi Harry zjechał z drogi głównej na nieco dzikszą lecz ewidentnie często przejeżdżaną drogę. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, przez co przez okna pojazdu można było oglądać niezwykły widok. Chwilę później Harry zatrzymał auto i szybko z niego wsiadł, chcąc pomóc w tym samym White. Mężczyzna pociągnął za klamkę i wysunął rękę, z której skorzystała Brie. Kobieta rozejrzała się dookoła i westchnęła.

Love and War // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz