Rozdział 3

1.1K 70 78
                                    

Obudziłam się dość późno zazwyczaj wstaje o 06:00 a dzisiaj, wstałam o 09:00, powoli wstałam miałam zrobić krok ale zaczęło kręcić mi się w głowie. Wróciłam na łóżko zastanawiałam się co mogę zrobić w takiej sytuacji, moje rozmyślenia na ten temat przerwało pukanie do drzwi, powiedziałam ciche ,,wejść'' po chwili Sebastian był już przy mnie w ręce miał tacę z jedzeniem i piciem.

—Dzień dobry Panienko.—Powiedział z lekkim uśmiechem.

—Witaj Sebastianie.—Powiedziałam z szczerym uśmiechem.

—Potrzebujesz czegoś jeszcze Panienko?—Zapytał.—Dobrze się Panienka czuje?—Dopytał.

Nie chciałam prosić Sebastiana o zaniesienie mnie do łazienki ale nie miałam za bardzo wyboru.

—Sebastianie kręci mi się w głowie mógłbyś pomóc mi w dostaniu się do łazienki?—Zapytałam zawstydzona.

—Oczywiście Panienko.—Powiedział patrząc na mnie, po chwili byłam już w jego ramionach lokaj zbliżał się do wyznaczonego celu.

Kamerdyner postawił mnie przy wannie zaraz po tym opuścił pomieszczenie w którym jestem, zdjęłam ubrania i weszłam do wanny woda była idealna umyłam się szybko przebrałam się i chciałam wyjść ale zakręciło mi się w głowie i upadłam. Chciałam wstać lecz nie udawało mi się to, podjęłam ponowną próbę i udało się dla bezpieczeństwa szłam przy ścianie. Kiedy leżałam w łóżku zauważyłam karteczkę na stoliku, ciekawa co było na niej napisane zabrałam ją i zaczęłam czytać

,,Panienko proszę nie opuszczać łóżka musi Panienka odpoczywać przyjdę później w odwiedziny
-Sebastian''

Na mojej twarzy zagościł mały uśmiech, Ciel miał pojechać dzisiaj do Hrabiego Trancy mój brat skorzystał z tego, że jestem chora napisał list w którym wyjaśnia jego dzisiejszą nieobecność. Jak zwykle słychać krzyki naszej ,,kochanej'' trójki służących jestem pewna, że zaraz Sebastian się tam pojawi i zrobi wszystko za nich krzyki ucichły. Leżałam i się nudziłam byłam sama i nie miałam co robić, nawet nie wiem ile czasu spędziłam w tym łóżku. W pewnym momencie ktoś wszedł a raczej wbiegł do mojego pokoju, zamknął za sobą drzwi spojrzałam w jego stronę tym kimś był...Bard.

—Panienko mam prośbę.—Powiedział z spuszczoną głową, to oczywiste, że czegoś chce inaczej by nie przyszedł.

—Słucham Cię.—Powiedziałam obojętnym tonem głosu.

—Panienka Elizabeth przyjechała do Panicza...—Tu zrobił pauze.—Mogę tu zostać dopóki Panienka nie zaśnie?—Zapytał z nadzieją.

Chwilę się zastanowiłam jeżeli się zgodzę będę miała towarzysza, jeśli nie to będę sama.

—Zgoda, ale niczego nie zepsuj.

—Nie zepsuje obiecuje!—Krzyknął zadowolony.

Wstałam powoli z łóżka podeszłam do komody wyciągnełam z niej grę  planszową, przygotowałam się do gry spojrzałam na mojego gościa, który siedział w ciszy i czekał aż skończę. Graliśmy długo gra zakończyła się remisem nie wiedziałam, że Bard dobrze gra w gry planszowe.

—Nie wiedziałam, że tak dobrze grasz.—Powiedziałam z uznaniem.

—W wolnym czasie czasem gram z Mey-Rin Panienko.—Odpowiedział z uśmiechem.

—Bard nie wydaje ci się, że jest za cicho? W końcu Lizzy jest w rezydencji.

—Ma Panienka racje jest za cicho, może powinienem to sprawdzić?—Zapytał czekając na moją zgodę.

—Jak chcesz.—W tym momencie wszedł Sebastian.

—Bard Panienka już śpi możesz już wyjść.—Powiedział spokojnie, ale w jego głosie było coś dziwnego.

—Już idę Panienko zdrowiej szybko.—Powiedział i wyszedł.

—Panienko przeniosłem kolację.—Podał mi tacę.—Życzę smacznego.

—Dziękuję em...Sebastian.

—Słucham.—Usiadł na krzesełku koło łóżka.

—Możesz przynieść jednego kota z twojej szafy?—Jego twarz wyrażała zdziwienie.

—Skąd Panienka o tym wie?—Zapytał szybko.

—Kiedyś jeden wyszedł z twojego pokoju i Ciel prawie go zauważył, więc zabrałam kota i wbiegłam do twojego pokoju a tam stado kotów.

—Proszę nie mówić tego Paniczowi.

—Spokojnie nie zdradzę naszego małego sekretu.

𝔖𝔦𝔬𝔰𝔱𝔯𝔞 𝔧𝔢𝔤𝔬 𝔭𝔞𝔫𝔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz